• marianna
    16.02.2008 11:59
    W czasach posoborowych reform autentycznie cieszyłam się z wprowadzenia Mszy św. po polsku. Dlatego nostalgiczne westchnienia za mszą św. po łacinie uważałam za swoiste dziwactwo. Ostatnio jednak przeczytałam wywiad z ojcem Krąpcem, a w nim fragment o polskich emigrantkach idących do kościoła w dalekiej, obcej Ameryce i rozpoznających z zachwytem znane im części Mszy - Credo, Pater noster. Może więc zbyt pochopnie u progu globalizacji zrezygnowano z języka, który mógł łączyć, choćby na emigracji.
    Wiem, nadmiernie upraszczam, pozostają przecież jeszcze czytania, homilie, nabożeństwa, spowiedź w języku ojczystym. Dlatego także dla powojennej emigracji ważny był własny, polski kościół. Myślę, że i dziś emigrant powinien mieć prawo wyboru polskiego kościoła -jeśli taki jest w jego okolicy - i nie powinno ono wzbudzać żadnych kontrowersji.
    Mam znajomych w Niemczech, którzy świadomie, by integrować siebie i swoje dzieci z niemieckim społeczeństwem wybrali uczestnictwo w liturgii i życiu parafii niemieckiej. Jest to naturalny wybór ludzi, którzy ze względu na swoją pracę, a przede wszystkim na dzieci, chcą w pełni złączyć się ze społeczeństwem, do którego przybyli. Jednak ogromna większość obecnej emigracji zarobkowej w Anglii deklaruje chęć powrotu do kraju... I to także może być powodem wyboru raczej polskich parafii.
    Wiadomość o tych zaledwie 8 procentach polskich emigrantów uczęszczających w Anglii do kościoła w ogóle nie zdziwiła mnie zbytnio. Nie wiem jak moje osobiste spostrzeżenia poczynione na niewielkiej grupie osób, mają się do zjawisk masowych, ale wszystkie znane mi osoby, które w ostatnim czasie wyjechały do Anglii bądź nie praktykowały w Polsce w ogóle, bądź tylko dlatego, że mama kazała.
    Tym bardziej więc dziwi postawa angielskiego hierarchy...Widać do pracy w Kościele wymierającym można się tak przyzwyczaić, że nawet niewielki ożywczy powiew Ducha, ale ożywiający w sposób inny niż plany zakładały, musi budzić niepokój.
  • edek
    16.02.2008 18:39
    Kardynał O'Connor zapomniał o jednym: nikt nie jest w stanie, a nawet nie ma moralnego prawa, zmusic Polaków do modlenia sie po angielsku. Jesli księża angielscy chcą mieć w swoich parafiach Polaków, to musza się nauczyć mówić do nich w ich języku. Ale na to Angole są za leniwi więc chyba wszystko skończy sie wielką draką.
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...