Ten artykuł jest haniebny. Niech się ksiądz zastanowi co KK zrobił aby bronić niewinne dzieci bite, gwałcone, poniżane i wyzyskiwane w USA, Irlandii, Niemczech, Meksyku i Bóg wie gdzie a nie wylewa krokodylych łez nad odszkodowaniami - KK poza USA gdzie poważnie sie traktuje odpowiedzialność praktycznie nigdzie nie wypłacił nalezytych sum za działanie swoich funkcjonariuszy na służbie ( czyt. Księży i zakonnic którzy wykonywali zadania powierzone prze KK ). Po prostu zgroza - nie ważne zło jakie wyrządzili ludzie KK ważne że KK musiał dać mamonę.
Wydaje mi się, że zebrał ksiądz szereg argumentów, które dotycza różnych kwestii i wymagałyby oddzielnego potraktowania. Skupię sie na jednym - sprawie krzyża przed pałacem prezydenckim. Nieliczne grupki pijanych nastolatków profanujące krzyż nie nazwałbym zwycieskimi - w naszym społeczeństwie na szczęście takie zachowanie wywołuje raczej powszechną dezaprobatę. Krzyż sie obronił. Ale bez wątpienia ucierpiał autorytet Kościoła. Milczenie Kościoła w sytuacji, gdy krzyż staje się narzędziem walki politycznej jest niezrozumiałe, nawet gdy robi to partia, która chce uchodzić za chadecką. Brak potępienia dla organizatorów i uczestników tej ciągnącej się farsy na Krakowskim Przedmieściu (niestety z krzyżem w tle) ze strony duszpasterzy, nawet po poniżeniu księży - przedstawicieli Kościoła, którzy zamierzali zrealizować zawarte wcześniej porozumienie. Takie stanowisko Kościoła, a raczej jego brak nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale potęguje nastroje antyreligijne. Krzyż skutecznie broni się od 2 tyś. lat i obroni się też teraz. Ważne, żeby obronił się też Kościół, lecz na razie brak mu w tej sprawie zarówno jedności jak i konsekwencji. Ale jest moim Kościołem - więc mam nadzieję, że jak najszybciej zakończy tę "walkę krzyżem".
Nieliczne grupki pijanych nastolatków profanujące krzyż nie nazwałbym zwycieskimi - w naszym społeczeństwie na szczęście takie zachowanie wywołuje raczej powszechną dezaprobatę. Krzyż sie obronił. Ale bez wątpienia ucierpiał autorytet Kościoła. Milczenie Kościoła w sytuacji, gdy krzyż staje się narzędziem walki politycznej jest niezrozumiałe, nawet gdy robi to partia, która chce uchodzić za chadecką. Brak potępienia dla organizatorów i uczestników tej ciągnącej się farsy na Krakowskim Przedmieściu (niestety z krzyżem w tle) ze strony duszpasterzy, nawet po poniżeniu księży - przedstawicieli Kościoła, którzy zamierzali zrealizować zawarte wcześniej porozumienie.
Takie stanowisko Kościoła, a raczej jego brak nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale potęguje nastroje antyreligijne.
Krzyż skutecznie broni się od 2 tyś. lat i obroni się też teraz. Ważne, żeby obronił się też Kościół, lecz na razie brak mu w tej sprawie zarówno jedności jak i konsekwencji.
Ale jest moim Kościołem - więc mam nadzieję, że jak najszybciej zakończy tę "walkę krzyżem".