• MPolo
    23.09.2012 18:15
    Myślę, że jest to istotny głos w sprawie, która powinna być omawiana w prasie katolickiej. Niestety, coraz częściej księża, a niekiedy i wierni, zaczynają msze na swój sposób zmieniać. Najbardziej jest to widoczne np. w niektórych wspólnotach neokatechumenalnych: różne własne wstawki, msze na siedząco, poza wspólnotą parafialną, najlepiej gdzieś na zapleczu. Ale i niektórzy księża w parafiach lubią coś dodać lub ująć ze mszy. Jest to dla mnie bardzo męczące.

    W swoim życiu, wiele lat spędziłem w różnych krajach, podróżowałem i wciąż podróżuję. Dla mnie ważnym przeżyciem Kościoła były zawsze msze św. odprawiane zgodnie z przepisami liturgicznymi. Gdzie się człowiek nie pojawił, tam mógł uczestniczyć modlitwie eucharystycznej całego Kościoła odprawianej w taki sam sposób, choć w różnych językach, z różnym kolorytem, różnej architekturze, z różnymi śpiewami i różnymi ludźmi. Daje to poczucie jedności w wielości i różnorodności.

    Natomiast, gdy księża zaczynają swoje wstawki i udziwnienia, daje to poczucie dziwności, że oni celebrują bardziej swoje pragnienia i przekonania, niż ofiarę Chrystusa.

    Joseph Meissner, kardynał nonkonformista, przed wizytacją parafii ma zwyczaj wysyłania do proboszcza przepisów liturgicznych. Ma to przypominać, że msza św. ma być odprawiana w duchu całego Kościoła, a nie być okazją dla zebranej wspólnoty do celebracji samej siebie.
  • me
    23.09.2012 19:38
    No tak zgadzam się że ksiądz nie jest centrum Mszy, ale jak widzę stałą bylejokość w odprawianiu Mszy, nie przygotowane kazanie, pośpiech, to kuszę się na to aby iść na Mszę gdzie z doświadczenia wiem że będzie odprawiona bez pośpiechu z należna czcią i ogólnym przygotowaniem się księdza. Modlitwa wspólnotowa wcale nie jest łatwa i wiele zależy od tego jak jest prowadzona; pomimo że jest ona relacją Boga z Kościołem to dużo zależy od “prowadzącego” jak ta modlitwa będzie przeżyta.
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...