Dzisiaj mieszkać razem, czy nie, jest uzależnione nie od sakramentu, nie od decyzji (o-mało-co) małżonków, ale od decyzji banku.
Jaki by ten "prąd" z sakramentu nie szedł, jak bank nie przyklepie, to zamiast osobno, młodzi zamieszkają razem... z ukochanymi rodzicami.
Jeśli kogoś stać na zdobycie kredytu na mieszkanie, to niech się zastanowi raczej, czy mieszkanie będzie dobrą inwestycją na te kolejne 35 lat (wcześniej i tak nie spłacą, nie?).
Dzisiaj mieszkać razem, czy nie, jest uzależnione nie od sakramentu, nie od decyzji (o-mało-co) małżonków, ale od decyzji banku.
Jaki by ten "prąd" z sakramentu nie szedł, jak bank nie przyklepie, to zamiast osobno, młodzi zamieszkają razem... z ukochanymi rodzicami.
Jeśli kogoś stać na zdobycie kredytu na mieszkanie, to niech się zastanowi raczej, czy mieszkanie będzie dobrą inwestycją na te kolejne 35 lat (wcześniej i tak nie spłacą, nie?).