Te szkolenia powinny być wcześniej, zanim któreś z małżonków zacznie hulać i niszczyć relacje bo potem trudno będzie się na siłę trzymać razem. Tylko jak? Pamiętam kursy przedmałżeńskie w Kościele. Mało kto cokolwiek słuchał a ja słuchałem i niewiele zostało w pamięci. To powinno być coś permanenentnego. Ale co? Niech myślą specjaliści.