• ao
    25.11.2007 11:50
    Dziękuję za świetny artykul
  • Lars
    25.11.2007 13:53
    Czy katechizujący nie powinni być katechizowani ?

    Wielokrotnie byłem świadkiem – uczestnikiem rozmów i dyskusji, w których, księża budowali własną teologię na kilku „wyszukanych” fragmentach z Pisma Świętego.
    Takie argumenty jak; - „Idź precz !!”, „nie rzucaj pereł przed wieprze” „nieużytecznymi sługami jesteście” – bo tak powiedział Jezus, „Bóg karze” ....... i wiele, wiele podobnych „zastraszających” wyszukanych do „””””ewangelizacji””””(?) fragmentów, z Nowego i Starego Testamentu - straszących, zmuszających „zachęceń” do wiary, wynika z niedojrzałości kapłana.
    Czy taka postawa „kapłana”, nie jest „gorszeniem maluczkich”?
    Swoista demagogia polegająca na strachu - plagi, kataklizmy, kary, potop i piekło –odnoszą tylko jeden skutek – negatywny.
    Metody zastraszania stosowane są w amerykańskich więzieniach dla psychopatów i zwyrodnialców, którzy nie są w stanie podporządkować się regulaminowi więziennemu – nie ma na nich już innych sankcji, bo odsiadują dożywocie za popełnione zbrodnie.....
    Kto normalny będzie wierzył w takiego "Boga - potwora\", który znęca się nad swoim stworzeniem a niepodporządkowanych wrzuca za karę do piekła ?
    Przecież to Bóg został skazany przez człowieka na krzyż a nie odwrotnie.
    Nic zatem dziwnego, że trudno wierzyć w coś tak odrealnionego [Boga] w skutek demagogicznych nastrojów, sfrustrowanych, bądź niedouczonych głosicieli, fatalnej pesymistycznej paranoi.
    Są ludzie, którzy ze strachu jak niewolnicy, będą wykonywać polecone „zadania” i nosić ciężary, by nie pójść do piekła – ale, czy to są wolni ludzie ? W co tacy ludzie wierzą ?
    Co to za kościół i co to za wierni ?
    Co za księża i co to za wiara – która zniekształca Boga i straszy swoim nauczaniem?



  • But w butonierce
    25.11.2007 17:31
    A co się stanie z ateistami? Oni nie uwierzyli w miłość Boga...co z nimi?
  • Atimeres
    26.11.2007 15:46
    To jest po prostu problem równowagi akcentów, nic więcej. Ciasnota umysłu chwyta tylko jedno: albo miłośc, albo sprawiedliwośc, i to tę karzącą.
    Tymczasem Bóg jest i miłością, i sprawiedliwością.
    Podobnie z tą "przyjemnością" i krzyżem. Do podjęcia "przyjemności" nie trzeba zachęcać, do podjecia krzyża tak! "Kto chce iść za mną..."
    Ale ciasnota umysłu albo dozwala na przyjemności czy zachęca do radości, albo nakazuje krzyż! Nie potrafi tych spraw uzgodnić.
    Tu istota sporu!
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...