• Dramat
    10.10.2010 19:28
    Zamiast je spalić, mogłeś je szanowny autorze wrzucić do kontenera na makulaturę. Byłby z tego większy pożytek. Palenie książek (jakiekolwiek by one nie były), zawsze będzie odbierane fatalnie, więc nie wiem czemu jeszcze się tym chwalisz.
  • Happiness_By_The_Kilowatt
    10.10.2010 22:14
    Popieram przedmówcę. Chyba lepiej było oddać na makulaturę. Poza tym jestem zdania, że każdy z nas ma swój rozum po to, aby podejmować właściwe decyzje. Palenie książek jakoś źle się kojarzy. Pozdrawiam.
  • miś
    11.10.2010 06:47
    1. Za Ewangelią: tyle olejku zmarnowałą, a mogli go sprzedać i dać na cele dobroczynne.
    2. Tyle pieniędzy poszło na przygotowanie wizyty tej czy owej, a można było ...
    3. itd., itp.
    Skąd my to znamy?
  • elka
    14.10.2010 12:50
    a ja dziękuję za ten wpis - od kilku miesięcy borykałam się z problemem, co zrobić z takimi książkami, zatruwającymi, mylącymi, sprowadzającymi na złą drogę - a że palenie książek też mi się źle kojarzyło, nie chciałam tego - ale teraz jednak je spalę - a dzieciom podam ten sam argument, co Pan Solak
  • IdaM
    21.10.2010 22:38
    Kocham czytać książki; są nieodłącznym elementem mego życia. Nigdy mi nie żal na nie pieniędzy nawet tych ostatnich. Niechętnie się ich pozbywam. A jednak jakiś czas temu pewną część darowanego mi księgozbioru przeznaczyłam do spalenia, w obawie aby nikomu nie zaszkodziły. Owszem, szkoda papieru ale bardziej mi szkoda człowieka, który może trafiłby na nie, gdybym oddała je na makulaturę. Jak coś jest złe to nie chcę tego zarówno dla siebie jak i innych, choćby obcych mi ludzi.To prawda, że każdy ma swój rozum, ale nie sposób znać się na wszystkim i często z pozoru niewinna treść niesie szkodę na duszy. Doskonale rozumiem Autora artykułu i oczywiści popieram.
  • Szefer
    23.10.2010 08:55
    Heh, ciekawi mnie, czy gdyby Pan Solak spalił w czasie okupacji "Mein Kampf", albo w czasach komuny dzieła Lenina, czy po prostu dzisiaj pudło pornosów, czy to też by się "źle kojarzyło" róznym pobożnym duszyczkom? :)
    Ciekawy artykuł, troche prowokujący, w stylu starych numerów "Frondy". Mam wrażenie że cała historia to tylko pretekst do wypunktowania głupoty autorów antykościelnych książek (i ich czytelników). Puenta bardzo mocna. Jeden z tych tekstów za który albo Autora lubimy, albo (częściej) pałamy świętym oburzankiem. :)
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...