Dobry spowiednik to skarb. Spowiedź moim zdaniem powinna być przy tym w miarę częsta i regularna, ale też - uwaga - nie przesadnie częsta. jeśli jest zbyt okazjonalna - zatracamy stopniowo wrażliwość na grzech i upadki. Jeśli przesadnie częsta (o ile nie ma oczywiście grzechu śmiertelnego - wtedy im szybciej, tym lepiej) - jest ryzyko, że wpadamy w rutynę i zaczynamy zamęczać spowiednika drobiazgami, wydłużamy kolejkę (zwłaszcza w okresach świątecznych). Osobiście preferuję cykl miesięczny lub zbliżony. I jeszcze kilka uwag: dobrze, żeby konfesjonał pozwalał na dyskrecję (kabina?), w niektórych kościołach są nawet pokoiki do odbycia spowiedzi lub rozmowy duchowej. Mnie to się podoba. Wreszcie: mam ambiwalentny stosunek do spowiadania się w czasie niedzielnej mszy św. Pewnie z przyczyn pastoralnych jest to trudne do wyeliminowania. Myślę jednak, że dobrze by było zachęcać wiernych (i kapłanów) do odbywania spowiedzi w miarę możliwości przed rozpoczęciem Eucharystii.
Przede wszystkim pamietajmy o tym co nam Bog daje czyli o wybaczeniu. Wydaje mi sie ze w wiekszosci przypadkow ludzie szukaja w tej formie spowiedzi przebaczenia samym sobie. Dlatego czesto mowia o tym ze sie dobrze po niej czuja. Ale wtedy spowiadamy sie tylko z wlasnej niedoskonalosci, no ale czy nasza slaba natura czlowieka jest grzechem? Wazniejsze jednak wydaje mi sie jest pojednanie konkretnie z osoba wobec ktorej popelnilismy jakis grzech, wine. Wydaje mi sie za brakuje w Kosciele nauczania o konkretnym naprawianiu win. O wiele trudniej jest przeprosic konkretna osobe niz powiedziec o czyms zlym w konfesjonale. Skoro zgrzeszylismy wobec konkretnego czlowieka to tez u niego powinnismy szukac przebaczenia. Tym bardziej nie bedziemy sie wtedy koncentrowac na tym ile mamy slabosci, ale na tym jak ucierpial drugi czlowiek. Bo jak mowi Ewangelia: Co uczyniliscie drugiemu, Bogu uczyniliscie. Wiec jesli blizni nam przebacza to i razem z nim sam Bog.
I jeszcze kilka uwag: dobrze, żeby konfesjonał pozwalał na dyskrecję (kabina?), w niektórych kościołach są nawet pokoiki do odbycia spowiedzi lub rozmowy duchowej. Mnie to się podoba.
Wreszcie: mam ambiwalentny stosunek do spowiadania się w czasie niedzielnej mszy św. Pewnie z przyczyn pastoralnych jest to trudne do wyeliminowania. Myślę jednak, że dobrze by było zachęcać wiernych (i kapłanów) do odbywania spowiedzi w miarę możliwości przed rozpoczęciem Eucharystii.
Wazniejsze jednak wydaje mi sie jest pojednanie konkretnie z osoba wobec ktorej popelnilismy jakis grzech, wine. Wydaje mi sie za brakuje w Kosciele nauczania o konkretnym naprawianiu win. O wiele trudniej jest przeprosic konkretna osobe niz powiedziec o czyms zlym w konfesjonale. Skoro zgrzeszylismy wobec konkretnego czlowieka to tez u niego powinnismy szukac przebaczenia. Tym bardziej nie bedziemy sie wtedy koncentrowac na tym ile mamy slabosci, ale na tym jak ucierpial drugi czlowiek. Bo jak mowi Ewangelia: Co uczyniliscie drugiemu, Bogu uczyniliscie. Wiec jesli blizni nam przebacza to i razem z nim sam Bog.