Zastanawiam się nad jednym - czy naprawdę tak trudno ludziom żyć we wstrzemięźliwości, że w ogóle takie tematy muszą się pojawiać? Proste - nie chcę w tym momencie poczęcia, w ogóle nie współżyję. To jest najłatwiejsza metoda, a nie tłumaczenie, że człowiek musi spełnić niską potrzebę tak czy inaczej...