Upadły anioł w potyczkach z ludźmi posługuje się swoimi kartami. Nie można wejść w świat dojrzałości, nie rozgrywając z nim takich partii, o których przypomina czytana w I Niedzielę Wielkiego Postu Ewangelia.
Pragnę, aby moje świadectwo było dla innych jedną z przyczyn powrotu do Pana. Chcę, aby było przestrogą przed niebezpiecznymi skutkami noszenia talizmanów, pierścieni atlantów, używania kart tarota i innych służących do wróżenia. Przyoblekłam się w zbroję światła i świadomie stanęłam do walki z Szatanem.
Bóg docenia to, co sam uczynił. Rzeczy stworzone uważa za dobre, za takie, które Mu się udały (por. Rdz 1, 1-2, 4). Wie, że one posiadają odblask Jego własnego piękna i mądrości. Toteż po części Bóg się w nich ukrywa. I tak rodzi się stara jak świat „droga”, która prowadzi człowieka do Boga: dobro, mądrość i piękno.
Po śmierci nie staniemy się aniołami i nie będziemy też aniołami stróżami naszych bliskich, ale jeśli osiągniemy stan Nieba, będziemy mogli członków naszych rodzin wspierać modlitwą oraz jakoś uczestniczyć w ich życiu. To jest właśnie sens naszej wiary w świętych obcowanie.
Złe duchy mimo, iż czynią zło w sposób zorganizowany, to jednak nigdy nie mogą czynić go tak, jak same tego chcą, a jedynie na tyle, na ile Bóg im pozwoli. Jak pamiętamy, na tym między innymi polega ich kara. Bóg nawet sprawia, że zło, które czynią obraca się ku dobru.
Tylko Bóg jest wszechwiedzący. Nawet aniołowie niebiescy nie posiadają wglądu do wielu spraw wiadomych tylko Najwyższemu. Ludzka niewiedza, skoro dzielimy ją z aniołami, nie jest więc powodem do wstydu
Wiele już zostało powiedziane i napisane na temat szatana, jego działania i wpływu na życie innych istot. Jednak przyglądając się współczesnemu człowiekowi – oraz temu, jak żyje i funkcjonuje w świecie – wydaje się rzeczą ważną, by wciąż przypominać o szatanie i jego działaniu, by nie ulegać sugestii – własnej czy innych – że zło nie istnieje
Byliśmy w sytuacjach zagrożenia życia. Uniknęliśmy śmierci w wypadku, w którym zginął mój syn. Zawsze będzie dla mnie tajemnicą, w jaki sposób udało się uratować moją półtoraroczną córkę, która była już pod wodą.
Czas należy do podstawowych wymiarów ludzkiej egzystencji. Rodzimy się, wzrastamy, rozwijamy twórczo, tracimy siły, chorujemy, starzejemy się i umieramy - zanurzeni w strumieniu czasu, który nieustannie przepływa przez każdą cząstkę naszej świadomości. Zanurzenie człowieka w czasie jest jego siłą i słabością, oczywistością i trudną do poznania tajemnicą, rodzi szereg pytań, a jednocześnie jest odpowiedzią na pytanie o ludzką kondycję.
Słynne zdanie św. Pawła z Hymnu o miłości świetnie wprowadza nas w tematykę kolejnych rozważań, która dotyczy porozumiewania się aniołów. Czy jednak św. Paweł nie pisze o języku aniołów tylko w przenośni? Czy aniołowie naprawdę porozumiewają się między sobą? Czy potrzebują tego? Język jest przecież materialnym narzędziem porozumiewania się. Czy w takim razie jest sens pytania o język istot duchowych?