Krynica totalnego chaosu

Don BOSCO 11/2011 Don BOSCO 11/2011

W rzeczywistość wirtualną młodzi ludzie angażują się na tyle mocno, emocjonalnie i poświęcają jej tyle czasu, że to ona staje się ich głównym środowiskiem. Można powiedzieć, że przestrzeń publiczna – place, ulice, boiska – pustoszeje, a wypełnia się przestrzeń wirtualna, w której spędza się niestety większość czasu.

 

Dlaczego świat portali społecznościowych cieszy się aż taką popularnością?

Bo spełnia wiele różnych funkcji. Portal społecznościowy to nie tylko źródło informacji, ale także narzędzie, z naciskiem na słowo „narzędzie”. Mówi się i pisze o różnych powodach, dla których ludzie, zwłaszcza młodzi lgną do portali, ale niedoceniona jest ich funkcja komunikacyjna. Portale społecznościowe są miejscem spotkania, które przełamuje barierę odległości, czasem kultur i granic, a jednocześnie jest to miejsce, gdzie można uniknąć bardzo wielu problemów, które młodzi ludzie mają w bezpośrednich kontaktach. Portal społecznościowy pozwala się schować, ukryć.

To kwestia nieśmiałości?

Nieśmiałości, kompleksów. To się wiąże z tym, że na portalach społecznościowych można tworzyć swój obraz, dawać upust wizjom siebie samego, marzeniom, fantazjom. Mówiąc językiem marketingu – panować nad swym wizerunkiem. Dzisiaj młodzi ludzie są w nieporównywalnym stopniu bardziej wrażliwi na to, jak są odbierani – jak się ubierają, zachowują. Taka jest zresztą cała współczesna kultura. Na takich portalach można w dużym stopniu nad takimi sprawami panować.

Na ile te nowe narzędzia komunikacji zmieniają nasz sposób życia?

Zmieniają fundamentalnie. Świat portali społecznościowych jest trochę takim matriksem, mówiąc językiem młodzieżowym nawiązującym do kultowego filmu. W rzeczywistość wirtualną młodzi ludzie angażują się na tyle mocno, emocjonalnie i poświęcają jej tyle czasu, że to ona staje się ich głównym środowiskiem. Można powiedzieć, że przestrzeń publiczna – place, ulice, boiska – pustoszeje, a wypełnia się przestrzeń wirtualna, w której spędza się niestety większość czasu. Niestety, bo dzieje się tak z oczywistą szkodą dla normalnych relacji ludzkich.

Ale już Platon narzekał, że przez wynalazek pisma ludzie przestaną pamiętać i utracą mądrość. Może niepotrzebnie się boimy?

Internet jest wciąż jeszcze w fazie początkowej i trudno przewidzieć na ile jest tylko modą i fascynuje, bo jest nowy, a na ile jest to trwała zmiana w obyczajach, nawykach, sposobach zachowania. Ja bym się skłaniał ku bardziej pesymistycznej wizji, że jest to zmiana jednak nieodwracalna. Musiałoby się wydarzyć coś na granicy kataklizmu cywilizacyjnego, żeby to się zmieniło. Młodzi ludzie coraz częściej przypominają skrzyżowanie człowieka z procesorem, cały czas są podłączeni do różnych urządzeń, a odłączeni nie bardzo potrafią się odnaleźć. Tu jednak bardzo ważne zastrzeżenie. My trochę generalizujemy, a młodzi są bardzo różni. Duża część z nich nie podlega temu, o czym teraz mówimy. Nawet jeśli korzysta z tych urządzeń, to w pełni świadomie, traktując je w sposób czysto użytkowy. Na pewno nie można fenomenowi portali społecznościowych przypisać jakiegoś jednoznacznego kwantyfikatora negatywnego. 

Czy dzięki Internetowi stajemy się bardziej poinformowani, czy tylko bardziej powierzchowni?

Trudno generalizować, bo wielu ludzi rozwija się dzięki Internetowi, jeśli jednak szukać jakiegoś uogólnienia, to jest to wiedza powierzchowna. Wystarczy porównać Wikipedię, czyli encyklopedię internetową z jakąkolwiek inną encyklopedią. Dla mnie jako dziennikarza Internet jest doskonałym narzędziem, bo dzieki wyszukiwarkom bardzo szybko można dotrzeć do jakiejś informacji. Ale trzeba wiedzieć czego szukać. Natomiast dla człowieka nieuformowanego, niewykształconego, niedoświadczonego nie będzie żadną krynicą wiedzy. Internet to totalny chaos. Nawet magiczne Google nie są godnym zaufania przewodnikiem po świecie. One go układają wyłącznie według kryterium częstotliwości pojawiania się danego słowa w sieci, często według klucza marketingowego, nie mającego związku z merytoryczną wartością. To jest kompletne błądzenie po lesie, bez azymutu, a często nawet świadomości  czego tak naprawdę się szuka.  

A każda opinia ma jednakową wartość...

Tak, dlatego sieć burzy autorytety, a błazen staje się królem. Nam z pokolenia „analogowego” trudno zrozumieć, że hierarchie młodych z pokolenia „cyfrowego” są z zupełnie innego porządku. Dla nas kwestia autorytetów, ludzi, do których mamy zaufanie była dość oczywista. Dla nich tym autorytetem są przede wszystkim ich koledzy. Można by powiedzieć, że zawsze tak było, że grupa rówieśnicza była najważniejszym autorytetem, ale teraz jej rola nieprawdopodobnie wzrosła. To już nie jest autorytet w dylematach typu, jak poderwać dziewczynę, jakiej słuchać muzyki czy jakiej drużynie kibicować, ale w każdej sprawie i dziedzinie. Bardzo często ich wiedza ogranicza się do tego, co polecą im przyjaciele, przy czym słowo „przyjaciel” ma tutaj zupełnie nowe znaczenie. Na Facebooku można mieć kilkuset i kilka tysięcy „przyjaciół”, a z żadnym nie zamienić słowa w realnym świecie.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...