Miej odwagę się bać

Tygodnik Powszechny 45/2011 Tygodnik Powszechny 45/2011

Zło nie jest ani inną twarzą Boga, ani przeciwstawną Mu drugą zasadą świata. Według wiary chrzescijańskiej zródłem radykalnego zła jest stworzony, a wiec ograniczony duch.



Osobowe zło

W nauce Kościoła zło rozpatrywane jest w ramach modelu personalnego na trzy różne sposoby: jako osobisty grzech będący jednocześnie wyrazem wolności człowieka, jako ponadindywidualna, ponadosobowa moc grzechu, czyli grzech pierworodny i jako diabeł, czyli zło osobowe. Z teologicznego punktu widzenia model personalny, w porównaniu z dwoma poprzednimi modelami, ma swoje silne strony. Po pierwsze, źródłem zła nie jest sam Bóg, lecz stworzony przez Boga, skończony duch, a zło jawi się jako swobodny akt diabła. Po drugie, zło ma swoje początki w czymś stworzonym, a więc nie w jakiejś drugiej, równie pierwotnej co Bóg zasadzie świata. Nie ma więc ani jakiejś drugiej zasady będącej źródłem zła na podobnej zasadzie, jak Bóg jest źródłem dobra, ani zło nie jest w żaden sposób jakąś inną stroną Boga.

Wśród teologów pojawiają się głosy, iż można zachować integralności tego modelu (a więc wierność podstawowemu założeniu, z którego teologia nie może się już wycofać, iż jest tylko jeden Bóg, który uczynił wszystko z miłości), gdybyśmy mówili tylko o grzechu i mocy grzechu i zrezygnowali z diabła. W 1972 r. Paweł VI „przesądził” sprawę. Podczas audiencji generalnej powiedział: „Zło nie jest tylko brakiem, lecz jest sprawnością, żywą istotą, zdeprawowaną i deprawującą. Straszliwą rzeczywistością. Tajemniczą i przerażającą. Kto odmawia uznania tej istoty za istniejącą; lub kto robi z niej samoistnie istniejącą zasadę, nie mającą nawet, jak każde stworzenie, pochodzenia od Boga; lub tłumaczy ją jako pseudorzeczywistość, pojęciową i fantastyczną personifikację nieznanych przyczyn naszych nieszczęść, sprzeniewierza się nauce głoszonej przez Pismo Święte i Kościół”.

To potwierdzenie w ramach zwyczajnego Urzędu Nauczycielskiego, iż Biblia poucza nas o istnieniu osobowego zła. Według papieża istnienie osobowego zła należy uważać za objawione. Dalsze wypowiedzi Magisterium – obecne zwłaszcza w Katechizmie Kościoła Katolickiego i nauczaniu dwóch ostatnich papieży – potwierdzają wiarę o „osobowym” charakterze zła.

Jak mówić o Szatanie

Z formalnym potwierdzeniem przez Kościół „osobowego” charakteru zła nie wiąże się jednak żadna definicja. Magisterium nie przesądziło z góry w sposób jednoznaczny, co należy przez ten „osobowy” charakter zła rozumieć. Kwestią otwartą pozostaje wciąż pytanie, gdzie przebiega granica analogii diabła do osoby. Pojęcie osoby nie jest bowiem w kontekście rozważań o istocie diabła nigdzie autorytatywnie parafrazowane ani definiowane.

Podkreślając realne istnienie Szatana, Kościół – jak głosi dokument „Wiara chrześcijańska i demonologia” – „chce jedynie pozostać wierny Ewangelii i jej wymaganiom. Jest rzeczą jasną, że Kościół nigdy nie dawał człowiekowi możliwości uwolnienia się od odpowiedzialności przez przypisywanie jego grzechów demonom. Kościół nie wahał się przeciwstawiać takiemu wybiegowi, powtarzając za świętym Janem Chryzostomem: »To nie diabeł, lecz własne niedbalstwo ludzi powoduje wszystkie ich upadki i wszystkie nieszczęścia, na które się uskarżają«. (...) To wiara uczy nas, że rzeczywistość zła jest »istotą żywą, duchową, zdeprawowaną i deprawującą«. Również wiara daje nam ufność, uświadamiając nam, że moc szatana nie może przekroczyć narzuconych mu przez Boga granic, wiara daje nam pewność, że chociaż diabeł jest w stanie nas kusić, to nie może siłą wydrzeć naszej zgody na zło”.

Jeśli mowa o diable i osobowym złu stanowi próbę wypowiedzenia jakiejkolwiek prawdy o straszliwej rzeczywistości zła absolutnego i sposobach radzenia sobie z nim, to doświadczenie świętych i mistyków, a także uznane przez Kościół objawienia Maryjne pokazują, że Szatana można „namierzyć”, że ujawnia się według pewnej historio-zbawczej logiki dziejów. Zwyczajowo myślimy na odwrót – to egzorcyzm jest takim „dowodem”. Jeśli chodzi o opętanie, to nie sposób jednoznacznie udowodnić lub zaprzeczyć jego istnieniu. Z punktu widzenia teologii nie można zadekretować niemożliwości istnienia opętania. Uchodzi ono za sententia certa (twierdzenie pewne).

Z natury nie mamy odwagi bać się wystarczająco mocno, aby spojrzeć Złu w „twarz”. Siłą, która zmusza Szatana do ujawnienia się, pozostaje zawsze świętość. Trzeba bardzo mocno wierzyć w psychologię, żeby w „lekcjach ciemności” nie dostrzec Jego obecności. Jest to jednak wiara bez należytego pokrycia – gdyż nasza natura nie posiada środków koniecznych do osiągnięcia swego własnego celu, a psychologia nie jest w stanie uwolnić nas od ontologicznego niepokoju i destrukcyjności.

Jeden z kardynałów trzeźwo zauważył, że „w wieku XX można nie wierzyć w Boga, ale żeby nie wierzyć dziś w diabła, to już czysta herezja”.
 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...