Krzyże powinny zostać

La Salette. Posłaniec Matki Boskiej Saletyńskiej 2/2013 La Salette. Posłaniec Matki Boskiej Saletyńskiej 2/2013

O cierpieniu i wierze, z dr Elżbietą Wiater, teologiem i historykiem, rozmawia ks. Grzegorz Zembroń MS

 

Po traumach ludzie często przewartościowują życie.

Ja się utwierdziłam, że idę we właściwym kierunku. U mnie nie było jakiegoś przewartościowania czy zmian. Miałam raczej poczucie, że wypadek coś we mnie oczyścił. Jestem pewna, że coś, co blokowało we mnie łaskę zostało usunięte w katastrofie.

Czy możliwa jest wiara, kiedy się cierpi?

Kiedy się cierpi, zostaje tylko czysta wiara, rozumiana jako decyzja. Po pierwsze cierpienie ogołaca, pozbawia masek. Natomiast nie odbiera godności, bo ona pochodzi z tego, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Po drugie cierpienie odbiera chęć udzielania łatwych odpowiedzi.

Czy łatwo się modlić, kiedy się cierpi?

Można się modlić cierpieniem. Przyjęcie go, powierzanie się Bogu, to w zasadzie najlepsza forma modlitwy. Jeśli chodzi o modlitwę słowną czy myślą – nie ma szans. Ja byłam w stanie odmawiać brewiarz dopiero dwa tygodnie po wypadku, wcześniej nie mogłam się skupić, słowa mi się rozpływały. Pamiętam, że w momencie, gdy przywieziono mnie z OIOM-u na salę, pierwsza rzecz, którą zobaczyłam, był krzyż wiszący na ścianie. Pomyślałam, że jestem wśród swoich. Kiedy słyszę o pomysłach ściągania krzyża w szpitalach, to wszystko się we mnie gotuje. Dla osób niewierzących to nie ma znaczenia, ale dla wierzących widok krzyża na ścianie jest momentem wzmocnienia. Krzyże powinny zostać.

Czasem człowiek wyobraża sobie, jak się będzie zachowywał, kiedy przyjdzie cierpienie.

Być może... Życie nauczyło mnie tego, że wyobrażenia wyobrażeniami, a w rzeczywistości bywa różnie. Istnieją pewne wzorce przeżywania cierpienia czy obrazy, które się chłonie w  formacji chrześcijańskiej, kiedy się czyta Pismo Święte czy na modlitwie. Droga krzyżowa czy Gorzkie żale – rozmawiamy przecież w Wielkim Poście – dostarczają takich pomocy. Ale kiedy się cierpi, wizualizacje nie skutkują, to jest moment szczerości do bólu. Nie ma się siły na kombinowanie, jest ból, zmęczenie, niezdolność do snu, nie można wziąć głębszego oddechu, bo wszystko jest pozatykane, usta są popękane, a w połamany nos jest wetknięta rura do żołądka. Leżałam na OIOM-ie jak manekin: rozcinają mi ubranie, zdejmują, robią wkłucia, ktoś mi bada brzuch, kto inny szyje ucho – ból okropny, bo ucha nie da się znieczulić. Nie ma miejsca na maski, na udawanie, próbowanie czegokolwiek.

Rok temu było wiele informacji w mediach o katastrofie pod Szczekocinami. W „Gościu Niedzielnym” pojawił się też Twój tekst o wypadku. Czy czasem pojawia się myśl: „Byłam bohaterką tych wydarzeń”?

Jest pokusa, żeby tak pomyśleć o sobie, zwłaszcza że miałam wokół siebie wiele osób. Po wypadku doświadcza się współczucia, które płynie zewsząd, ale zawsze w okolicy rocznicy tragedii jest drugi kryzys, bardzo trudny, bo wtedy już nie ma nikogo. To jest związane z cyklem przeżywania żałoby. Wiedziałam, że tak będzie, bo mam za sobą traumę – śmierć mojego taty. Wiele osób, które przeżywają żałobę doświadczają tego, że są same z gigantycznym bólem, ze wszystkimi wspomnieniami. Przed wypadkiem nie bałam się jeździć pociągami. Dzisiaj nie wiem, czy byłabym w stanie wsiąść do pociągu, bo prawie fizycznie czuję, jak mi się wszystko spina.

Po roku od katastrofy nie ma reflektorów, jest się samemu z bólem. Jest pokusa budowania tożsamości, że uczestniczyłam w wypadku pod Szczekocinami, ale nie jest to doświadczenie które chciałabym publicznie przeżywać. Ono przyniosło mi dużo bólu, równocześnie dając wiele duchowo.

Czy widzisz jakieś duchowe owoce tej tragedii?

Mam poczucie, że jestem bliżej Boga, mam też doświadczenie własnej śmierci. Wiadomo, że nie umarłam, ale śmierć jest dla mnie sytuacją, której byłam bardzo blisko. Na swoim blogu napisałam, że minął mnie Anioł Śmierci, zostawił na twarzy ślad swoim pancernym skrzydłem i poleciał dalej. Śmierć jest dla mnie czymś realnym. Mam też poczucie, że czasu, który mi został – nie wiem, ile to lat – jest mało. Pewne rzeczy już się nie powtórzą, a na niektóre szkoda marnować życia.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| CIERPIENIE

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...