Czas na „tajne komplety”?

Rycerz Niepokalanej 2/2014 Rycerz Niepokalanej 2/2014

Któż z nas nie czytał „Pana Tadeusza” i „Konrada Wallenroda” Adama Mickiewicza, „Kordiana” Juliusza Słowackiego czy „Trylogii” Henryka Sienkiewicza? Należą one do klasyki literatury polskiej, gdyż odwołują się do historii i tradycji naszego narodu. W oparciu o ich treść kształtował się etos Rzeczpospolitej i wychowywały się pokolenia Polaków. Poetom i pisarzom rodacy stawiali pomniki, gdyż karmili się ich słowami, zachwycając pięknem i mądrością.

 

Świadectwa Polaków w walce o kulturę

Mickiewicz, Słowacki i Sienkiewicz pisali w czasach, gdy Polska nie istniała na mapach Europy. Stąd w utworach powracali do przeszłości narodu, wspominając jego wielkość i chlubne zwycięstwa. Ich słowa były natchnione, toteż inwokacji: „Litwo! Ojczyzno moja” – uczono się na pamięć, a książki Sienkiewicza czytano ku „pokrzepieniu serc”.

Także w czasach II wojny światowej Polacy bronili kultury, czego wyrazem był Teatr Rapsodyczny w Krakowie, z którym związany był Karol Wojtyła. Owocem tego są dwie jego sztuki są dwie sztuki: Hiob i Jeremiasz, które na kanwie historii biblijnej oddają w metaforze cierpienia Polski, utożsamianej wzorem romantyzmu z cierpiącym „Chrystusem narodów”. Wojtyła, współpracując z Kotlarczykiem, próbował praktycznie zastosować ideę teatru słowa jako protestu przeciwko tępieniu kultury narodowej na własnej ziemi. W reżyserii Kotlarczyka odbyły się przedstawienia: Króla Ducha i Beniowskiego Słowackiego, Hymnów Kasprowicza, Godziny Wyspiańskiego, Pana Tadeusza Mickiewicza i Quo vadis Sienkiewicza. Zmieniając miejsca przedstawień, chcieli „ocalić naszą kulturę przed okupacją” i pomóc w odnowie duszy narodu, co było warunkiem jego politycznego zmartwychwstania. Wojtyła wybrał świadomie siłę oporu przez kulturę, poprzez moc słowa, w przekonaniu, że jest ono tym, co porusza świat. Do dziś na zdjęciach można oglądać młodego Karola, jak grał w sztukach.

Od czasów utraty niepodległości do 1918 r. – i dalej od 1939 r. poprzez lata okupacji niemieckiej, a potem sowieckiej – broniono polskości, która wyrażała się w genialnych utworach literackich. Była ona, jak chleb powszedni, bo każdy w niej odnajdywał siłę i nadzieję. Poeci bowiem i pisarze otwierają przestrzenie serca i umysłu, by dotrzeć do głębi i tajemnicy. A ponieważ byli ludźmi głębokiej wiary, dla nich Głębią i Tajemnicą był Bóg.

Usunięcie lektur ze szkoły!

W tym roku z kanonu lektur obowiązkowych dla gimnazjów, decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej, usunięto Pana Tadeusza – nawet we fragmentach – oraz Potop. Słuszne są zatem pytania polonistów, jak mają rozwijać postawy patriotyczne uczniów przy pominięciu tak wartościowych pozycji. „Klasyki można nie lubić, ale trzeba ją znać” – twierdzą. Zamiast tych dzieł wprowadzono gimnazjalistom przeczytanie dowolnego kryminału Artura Conan Doyle’a lub Agaty Christie oraz wybrany utwór Tolkiena, Andrzeja Sapkowskiego bądź Ursuli Le Guin. Przy całym szacunku dla nowych autorów, pytamy: Dlaczego inne narody nie rezygnują ze swojej klasyki, tylko Polacy wycofują się ze swojej? Czyżby niektórzy mieli jakiś kompleks polskości, czy też żywią nienawiść do tego narodu? Poprzez brak wykształcenia młodych ludzi usuwa się poczucie świadomości tego, że jest się Polakiem wychowanym na własnej historii i literaturze.

Lektury, które kiedyś były obowiązkowe, dziś są fakultatywne lub czyta się je we fragmentach. O Sienkiewiczu nie ma nawet mowy. Usunięty został Konrad Wallenrod Adama Mickiewicza i Kordian Słowackiego. Prozę Żeromskiego okrojono zaś do jednej pozycji. W klasach natomiast o profilu niehumanistycznym ograniczono liczbę lekcji języka polskiego i literatury do czterech godzin w tygodniu! Efekt zmian to brak fundamentalnej wiedzy, a ta, którą posiądą, będzie wyrywkowa i powierzchowna. Czy nauczyciel może jeszcze wychowywać i wymagać od ucznia refleksji? Jakie będą nowe pokolenia Polaków, skoro „młodość jest rzeźbiarką, co wykuwa żywot cały”? – pisał Zygmunt Krasiński. A wcześniej kanclerz Jan Zamoyski pouczał: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Jak pokochają polskość, skoro jej nie poznali? Jacy będą dla nich bohaterowie narodu i według jakich wartości będą ich oceniali? Nie są to pytania bez znaczenia, gdyż dotyka się samego rdzenia polskości i przyszłości narodu. Polska nie jest zamkniętą jeszcze kartą. Nie ma przyszłości bez przeszłości, gdyż podcinając pień, naród szybko umiera. W czasach niewoli nie bano się mówić o Polsce i ponosić za nią odpowiedzialności. Więcej, nawet w komunizmie w szkołach podstawowych i średnich uczono uczniów polskiej literatury i jej nie okrojono, mimo takich zamiarów.

Kultura fundamentem narodu

Już Mikołaj Rej uczył, że „Polacy nie gęsi, iż swój język mają”, podkreślając znaczenie rodzimej kultury. Jeszcze wcześniej od niego pisał po polsku zapomniany bł. Władysław z Gielniowa. Utwory literackie poetów i pisarzy były świadectwem wiary w Boga. W polskiej świadomości związane były też z kultem Maryi Panny, jak choćby Potop Henryka Sienkiewicza. Do tej pory nie rozdzielano wiary w Boga od miłości do Ojczyzny, a przynajmniej tego nie udało się uczynić. W czasach globalizacji usiłuje się narzucać jeden język, a pomniejszać inne i uczynić je nieistotnymi. Do tej pory kultura narodowa była probierzem przeciw zniewoleniu sowieckiemu, niemieckiemu, szwedzkiemu i austriackiemu. I narodowi się to udało. Mówił o tym Jan Paweł II 2 czerwca 1980 r. na forum ONZ: „Naród istnieje z «kultury» i «dla kultury»... Jestem synem Narodu, który przetrzymał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć, a on pozostał przy życiu, i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród, nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg”.

Ta kultura wypływała też z dorobku poetów i pisarzy, o których trzeba się upominać, bo w ich dziełach literackich znajdują się polskie ożywcze soki, niosą nam polską energię. Czy naprawdę już młodym pokoleniom nie przekażemy Pana Tadeusza i Konrada Wallenroda Adama Mickiewicza, Kordiana Juliusza Słowackiego, a także Potopu, Ogniem i Mieczem oraz Pana Wołodyjowskiego Henryka Sienkiewicza? Czy nie będą znali już swojej historii i wielkości narodu, jego cierpień i krzyża nakładanego przez sąsiadów? Pytajmy się, dlaczego obecny system nie toleruje Jacka Soplicy, który po głębokiej przemianie zostaje emisariuszem, przygotowując powstanie i wyzwolenie się od Moskali? Dlaczego nie toleruje się Konrada Wallenroda walczącego z zakonem krzyżackim i broniącego Litwy, mimo etycznej ambiwalencji? Dlaczego pomija się Andrzeja Kmicica, który uratował Jasną Górę i obudził naród do walki ze Szwedami? Dlaczego zapomina się Pana Skrzetuskiego, mężnie poświęcającego się dla Ojczyzny? Zadawajmy sobie to pytanie w czasach, w których pomijane są wartości wyższe, a wszystko sprowadza się do materii i użycia. Obyśmy nie musieli doczekać czasów, gdy będą o nas mówić, że była sobie pewnego razu Polska i Polacy...!

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...