Mówili o nas: Partisanen! Banditen!

Życie Duchowe Lato/2014 Życie Duchowe Lato/2014

Myślałam już, że czeka mnie Pawiak. Ale na wierzchu moich rzeczy leżał podręcznik do nauki języka niemieckiego. Kiedy zobaczył ją kontrolujący nas hitlerowiec, powiedział tylko: „Sher gut!” – „Bardzo dobrze!” i puścił mnie. Doszłam więc do szkoły.

 

Gdzie zastał Siostrę wybuch Powstania?

Nasz zastęp został przydzielony do V Zgrupowania „Kryska”. Jeszcze w lipcu 1944 roku w ramach Rady Głównej Opiekuńczej byłyśmy z dziećmi na kolonii letniej. Wszyscy wiedzieliśmy już, że coś się szykuje. Od wschodu nadchodzili przecież Rosjanie. Kiedy wróciłam do Warszawy, miałam od razu wezwanie od naszej komendantki z ramienia Armii Krajowej doktor Ireny Semadeni, pseudonim „Doktor Konstancja”. To na jej ręce w połowie lipca złożyłyśmy przysięgę wojskową i stałyśmy się zaprzysiężonymi żołnierzami Armii Krajowej.

W mieście tymczasem widać było grupki młodych ludzi w ciężkich butach, tak zwanych narciarach, a był przecież środek upalnego lata. Niektórzy przenosili coś pod płaszczami, niewykluczone, że broń. Widać było, że coś się zacznie. Niemcy zapewne też zdawali sobie z tego sprawę. Pod koniec lipca razem z kilkoma koleżankami stawiłam się w miejscu naszego zgrupowania, którym był budynek ZUS-u przy ul. Książęcej, gdzie miał być szpital polowy. Po dwóch dniach mogłyśmy się jeszcze rozejść do domów i dopiero 1 sierpnia dostałyśmy rozkaz: wszyscy na swoje punkty. O czternastej wyszłam więc z naszego domu przy ul. Foksal 13, by dotrzeć na miejsce zbiórki.

Bliscy nie próbowali Siostry zatrzymać?

Moja mama zmarła, gdy miałam cztery lata. Kiedy powiedziałam ojcu, że idę do Powstania, był zdziwiony. Nie przypuszczał, że harcerstwo może skończyć się wstąpieniem do Armii Krajowej. Nie zatrzymywał mnie jednak. Powiedział tylko zszokowany: „Ale ty młodsza córka?”. Siostra Rysia też brała udział w Powstaniu. Jej miejscem zbiórki był plac Napoleona.

W budynku ZUS-u byłam razem ze swoimi koleżankami z harcerstwa: Zofią Rusiecką, pseudonim „Zocha”, Janiną Bem, pseudonim „Nina”, Danutą Remiszewską – „Remi”, Henryką Żukowską – „Żuk”, Halą Wilczyńską – „Wilk” i Bogną Chwałkiewicz – „Bogda”. Ja przybrałam pseudonim „Chmiel”. Naszym zadaniem była służba sanitarna. Miałyśmy białe fartuchy i opaski z czerwonym krzyżem. Kiedy padły pierwsze starzały, w tych białych fartuchach pobiegłyśmy po pierwszych rannych na ul. Frascati. To było bardzo nierozsądne, bo w tych białych fartuchach stanowiłyśmy doskonały cel dla Niemców i tak zwanych gołębiarzy, czyli folksdojczów, którzy z okien okolicznych kamienic celowali do powstańców.

W budynku ZSU-u byłyśmy do 16 sierpnia. Tam pod ciągłym obstrzałem znosiłyśmy rannych z kilku najbliższych ulic, między innymi z: Książęcej, Ludnej, Rozbrat, Czerniakowskiej. Oprócz służby sanitarnej miałyśmy też nocną wartę przy bramie. Pamiętam, że ciągle byłam zmęczona. Człowiek po prostu padał z nóg, gdzie się dało, na chwilę odpoczynku. Od razu zasypiałam i na wartę trudno mnie było dobudzić, ale jak usłyszałam „«Chmiel», ranni”, od razu się zrywałam, chwytałam torbę sanitarną i już byłam gotowa. A rannych ciągle przybywało. Kiedyś w nocy wezwano nas do rannych na terenie gazowni przy ul. Ludnej. Nachyliłyśmy się nad jednym z nich i słyszymy: „Banditen, Partisanen”. To był Niemiec! Chwila rozterki moralnej, a potem obowiązująca nas pomoc rannemu.

Kapelanem naszego zgrupowania był błogosławiony dziś męczennik drugiej wojny światowej ks. Józef Stanek. 14 sierpnia zapytał mnie i moją koleżankę „Remi”, czy nie chcemy się wyspowiadać. Byłyśmy wtedy w okresie poszukiwań i pytań dalekie od praktyk religijnych i do spowiedzi dawno nie przystępowałyśmy. Wtedy jednak obie się wyspowiadałyśmy, a dwa dni później „Remi” zginęła w okolicach ul. Okrąg 4a, biegnąc do rannych. To był dla nas szok. Nasza koleżanka nie żyje. Ktoś nam tak bardzo bliski, z kim wiele przeszłyśmy w konspiracji. „Remi” jako jedyna ze zgrupowania miała pogrzeb, trumnę zbitą z jakichś desek i czerwone goździki, po które z narażeniem życia czołgała się do ogrodów przy ul. Frascati „Zocha”. Potem już nie było na takie uroczystości ani czasu, ani możliwości.

W budynku ZUS-u była Siostra do 16 sierpnia. Co było później?

16 sierpnia przydzielono nas do szpitala polowego właśnie przy Okrąg 4a, gdzie zginęła „Remi”. Szpitalem tym kierowała wspomniana „Doktor Konstancja”. Byłyśmy tam sanitariuszkami, łączniczkami, ekipą ratującą zasypanych pod gruzami kamienic, zbierałyśmy zabitych, roznosiłyśmy meldunki. Najtrudniejsze było wydobywanie ludzi spod gruzów. Nieraz miałyśmy kontakt z zasypanymi, ale uwolnienie ich okazywało się niemożliwe, bo na przykład osuwała się kolejna ściana i nic już nie można było zrobić. Były też sytuacje, kiedy trzeba było szybko decydować, kogo ratować, bo byłyśmy tylko dwie, a nieprzyjaciel tuż-tuż. Przenosiłyśmy więc jednych rannych ze świadomością, że innych zostawiamy na pewną śmierć. To były prawdziwie dramatyczne decyzje.

Pamiętam też z tego okresu bardzo bolesny dla mnie moment, kiedy ubezpieczałam chłopaka mającego wykonać wyrok na jednym z „gołębiarzy”. Mieliśmy straszne opory przed zabiciem człowieka: i rozstrzeliwujący, i ja stojąca obok. Chłopcy w ogóle nie rwali się do zabijania. Bywało, że przed akcją pytali nas: „Nie masz gorzałki?”. Były więc rozterki, ale rozkaz to rozkaz.

To była wojna.

Zaczynało robić się naprawdę gorąco. Naloty i ataki niemieckie nasilały się. Ostrzeliwano nas z każdej strony. Zaczęło się prawdziwe piekło. Pod koniec sierpnia musieliśmy przenieść rannych do piwnic budynku Banku Polskiego przy ul. Okrąg 2. Dziś, kiedy wspominam tamte dni, widzę, jak wiele w nas było jeszcze z dzieci. Nieraz przychodziły starsze, dwudziestoletnie sanitariuszki i mówiły: „«Chmiel», trzeba iść po rannych”. Zrywałam się i biegłam po nich pod ostrzałem, a przecież one też mogły pójść. Innym razem z kolei czekałam, aż ostrzał nieco ustanie. Stałam pod murem i nagle słyszę ironiczne stwierdzenie jakiegoś chłopaka: „Boisz się, co?”. Więc ja w te pędy pobiegłam, nie zważając już na strzały nieprzyjaciela. Reagowaliśmy po prostu jak małe dzieci na zasadzie: „Co, ja nie potrafię?”.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...