Szukając korzeni etosu lekarza

Niedziela 28/2014 Niedziela 28/2014

Wobec nowych wyzwań, jakie wraz z rozwojem nauk biomedycznych pojawiły się we współczesnej medycynie, bardziej niż kiedykolwiek potrzebna jest dobra, oparta na najbardziej wartościowych wzorach, formacja zawodowa i moralna lekarzy

 

Tymczasem nie od dziś wiemy, że budująca się od prawie 2,5 tysiąca lat tradycja medycyny hipokratejskiej, wzbogacona i wzmocniona doświadczeniem chrześcijańskiego miłosierdzia, załamuje się na naszych oczach. Początki dekonstrukcji chrześcijańskiej kultury Europy, w której medycyna zawsze zajmowała poczesne miejsce, sięgają oświecenia, ale z całą mocą objawiła się ona po reformie Augusta Comte’a, który nie tylko zreformował nauki, ale swoją reformę wpisał w coś w rodzaju planu religijnego, którego celem było zbawienie człowieka bez Boga.

Kłopotliwy dokument

Oświeceniowcy jeszcze odnosili się do natury, podniesionej do rangi bóstwa. W czasach postpozytywistycznych nie było już miejsca i respektu ani dla Boga, ani dla natury. Nic więc dziwnego, że pojęcia zarówno prawa naturalnego, jak i prawa Bożego przestały być czytelne i zostały wyeliminowane z kultury. Wraz z tymi przewartościowaniami Przysięga Hipokratesa, jasno opisująca podstawową powinność lekarza, jaką jest służenie ludzkiemu zdrowiu i życiu od poczęcia do naturalnej śmierci, stała się dokumentem co najmniej kłopotliwym. W rezultacie zniknęła z uniwersytetów i akademii medycznych. Owszem, podtrzymując tradycję, studenci medycyny na koniec studiów składają, często mylone z Przysięgą Hipokratesa, mniej lub bardziej podobne do swego oryginału przyrzeczenie lekarskie, ale niemal zawsze omijające podstawową zasadę hipokratesowej medycyny, mówiącą o ochronie zdrowia i życia człowieka, niezależnie od jego stadium rozwoju, jakości czy użyteczności.

By powstrzymać dziejące się na naszych oczach działania demoralizujące środowiska lekarskie poprzez forsowanie relatywizmu moralnego czy wszelkiego rodzaju pragmatyzmów traktujących człowieka np. jako element struktury ekonomicznej, musimy wrócić do źródeł. Musimy je przypominać, byśmy umieli znaleźć trwałe – bo utrwalone doświadczeniem setek pokoleń znakomitych lekarzy – podstawy do odbudowania pełnej, na miarę człowieka, medycyny, traktującej pacjenta jako podmiot, niosący w sobie niezbywalną godność osobowego bytu, który nie może być zredukowany do poziomu biologicznego, a nawet psychicznego, ponieważ jest bytem rozumnym, wolnym i realizującym się w eschatologicznej przestrzeni życia duchowego.

Wołanie o ludzi sumienia

Wysokie standardy moralne oparte na wartościach hipokratejskiej medycyny, która jest nauką, a zarazem wierną służbą człowiekowi potrzebującemu pomocy, były i są nadal podstawą dla medycyny.

Nie ma bowiem medycyny bez społecznego i indywidualnego zaufania do lekarza. Dlatego też, mówiąc innym językiem, lekarz winien być zawsze człowiekiem sumienia. Prawo stanowione zmienia się w zależności od bieżącej polityki, a zasady opisane w Przysiędze Hipokratesa i na kartach Biblii w postaci Dziesięciu przykazań nie zmieniają się, bo są zgodne nie z aktualnymi tendencjami, ideologiami, ale są wierne człowiekowi, prawdzie o osobowym bycie ludzkim i co za tym idzie – zgodne z dobrem człowieka.

Przysięga Hipokratesa, mimo że powstała kilka tysięcy lat temu, jest dokumentem zdumiewająco aktualnym. Wbrew próbom zafałszowania tego niezwykłego dokumentu, który czytany był z szacunkiem w klasycznych szkołach greckich, w słynnych szkołach wczesnośredniowiecznej medycyny arabskiej i na najpoważniejszych europejskich uniwersytetach, trzeba wiedzieć, że zawiera on wyraźną świadomość tego, co dziś nazywamy etosem zawodu zaufania publicznego. Mówi o tym sam początek tej swoistej honorowej deklaracji godziwego postępowania przy wykonywaniu czynności zawodowych. „Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami (...) prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz ich uczniom...”.

Drugi zespół norm zawartych w Przysiędze odnosi się bezpośrednio do relacji z chorym. „Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy”. Tekst przysięgi nie pozostawia żadnych wątpliwości, że celem lekarza i każdego przedstawiciela zawodu medycznego jest ochrona życia, począwszy od etapu prenatalnego aż do naturalnej śmierci. „Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego”. To jednoznaczne radykalne opowiedzenie się Hipokratesa za bezwzględną ochroną życia stało się w naszych czasach powodem odrzucania tekstu jego przysięgi, czyniąc ją po kilkudziesięciu wiekach rzekomo nieaktualną. Zwykle przy tej okazji jako argument podaje się zdanie dotyczące chorych na kamicę: „Nie będę operował chorych na kamicę, pozostawiając to ludziom zawodowo stosującym ten zabieg”. Zdanie to wyraża zasadę przestrzegania w medycynie określonych kompetencji, a nie zakaz leczenia kamicy.

Wołanie o dyskrecję

Przysięga Hipokratesa określa również zasadę dyskrecji – godziwego respektowania intymności człowieka, który szukając pomocy, mówi o swoich najgłębszych sekretach. Oczekuje on skutecznych działań ratujących jego zdrowie, a czasem nawet życie, ale zarazem domaga się respektowania jego podmiotowości. Pacjent nie jest przedmiotem zabiegów medycznych, ale zawsze jest ich podmiotem. Nawet wtedy, gdy jest nieprzytomny, nie traci nic ze swojej osobowej godności, której należy się nasz szacunek. Wobec rozwijającej się genetyki, która pozwala odkryć poprzez badania genetyczne najgłębsze tajemnice ludzkiego organizmu, zasada dyskrecji staje się coraz bardziej pożądana w pracy diagnostów laboratoryjnych.

Czymś charakterystycznym dla kodeksu etycznego jest sankcja za niestosowanie się do określonych norm. Ma ona wymiar moralny. Jeśli nie przestrzegam zasad określonych w kodeksie jakiejś grupy zawodowej, sam siebie sytuuję poza tą grupą, sam siebie z niej wykluczam. Dobrze wyraża to Hipokrates: „Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu tej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; jeśli ją przekroczę i złamię, niech mnie los przeciwny dotknie”.

Przysięga wyznaczyła piękną i bogatą tradycję refleksji moralnej w starożytnej Grecji, wzbogaconą w późniejszych wiekach przez myśl chrześcijańską. Do tego nurtu włącza się także tradycja medycyny świata arabskiego, której symbolem jest Awicenna.

Pierwszy znany polski tekst przysięgi lekarskiej (z XV wieku), którą składali absolwenci medycyny Akademii Krakowskiej, wiernie odzwierciedlał hipokratejski pierwowzór. Zmieniono tylko inwokację, odwołując się w niej do Trójcy Przenajświętszej: „Biorąc na świadków Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, że będę przestrzegał tego wszystkiego, co jest tą przysięgą objęte – na ile to będzie w mojej mocy, w takim stopniu, w jakim mi moje zdolności pozwolą...” (A. Tulczyński, „Historia i ewolucja kodeksów etycznych”, [w:] „Etyka i deontologia lekarska” pod red. T. Kielanowskiego, nr 195, Warszawa 1985). Inwokacja ta zniknęła w XIX wieku. W miejsce odwołania się do Boga w Trójcy Jedynego zaczęto odwoływać się do samej doniosłości zawodu, co miało stanowić wystarczającą gwarancję przestrzegania norm składanej przysięgi. W wieku XX, idąc za ideologiami oświecenia i pozytywizmu, człowiek zaczął bardziej ufać sobie niż Panu Bogu. Miało wystarczyć tylko prawo, ale jakie, wszak  zmienia się ono wraz z tendencjami panującymi w naszej kulturze, a człowiek jest zawsze ten sam, ma te same niezmienne potrzeby i prawo do tego, by darzyć go szacunkiem, nawet gdy jest niepełnosprawny albo u kresu sił, by był traktowany jako osoba świadoma swej obecności w świecie, rozumna i wolna w swoich wyborach. W medycynie, która chce być wierna swemu powołaniu i człowiekowi, nie ma ucieczki od Hipokratesa. 

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...