Miłosierdzie w słabych dłoniach

Kobieta waleczna czy intrygantka to wyjątek, który rzuca się w oczy, natomiast pochylanie się nad tym, co małe, słabe, jest dla kobiety czymś oczywistym, bo wiąże się z jej naturalnym powołaniem do macierzyństwa. Głos Karmelu, 04/2007




Gdy mówimy o mniej lub bardziej majętnych kobietach, nie sposób nie wspomnieć tych pobożnych niewiast, dzięki którym Pan Jezus i Jego uczniowie mieli zapewniony byt: Było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które zostały uwolnione od złych duchów i od chorób: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, rządcy Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały, udzielając ze swego mienia (Łk 8, 1b-3). Pewien komentator wyraził się wręcz, że „dla Jezusa i Jego uczniów Opatrzność miała twarz kobiety”. Może przesadził, ale na pewno trzeba docenić te kobiety, które zaangażowały się w przedziwną „inwestycję”: uszczuplać swój majątek, aby Nauczyciel z Nazaretu i Jego uczniowie mieli co jeść i z czego żyć. I znów nie sposób nie zapytać, czy im się OPŁACIŁO... kto wie, jakich zgryźliwych komentarzy nasłuchały się od swych mężów, krewnych i znajomych... tych bogatych krewnych i znajomych, których imiona przykrył kurz historii, natomiast po wszystkie wieki na wszystkich kontynentach rozbrzmiewają imiona: Maria Magdalena, Joanna, Zuzanna... i jeszcze jedna Maria, której wieczną sławę wyprorokował sam Pan, ta najbardziej „rozrzutna” bohaterka Ewangelii, która w jednej chwili wylała na głowę Jezusa olejek wart trzysta denarów – a więc równowartość trzystu dniówek pracy. (Ile byłoby to w przeliczeniu na złotówki? Około dwadzieścia tysięcy złotych... za olejek, który przez krótki czas nadawał blask i zapach włosom Jezusa!) Taki niepraktyczny prezent, czysta rozrzutność... a jednak Jezus potrafi docenić to szaleństwo miłości: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również na jej pamiątkę opowiadać o tym, co uczyniła (Mk 14, 9). Ale zaraz, mieliśmy mówić o miłosierdziu, a tymczasem mówimy o przejawie wdzięczności i czci ze strony kobiety, której brata – Łazarza – Jezus przywrócił do życia! Tak, sama Maria na pewno nie nazwałaby swego czynu „miłosiernym”, ale to Jezus nadał jej gestowi to zdumiewające znaczenie: Spełniła dobry uczynek względem Mnie (...) już naprzód namaściła moje ciało na pogrzeb. Ona jedna ZDĄŻYŁA... bo gdy w poranek wielkanocny trzy niewiasty pójdą namaścić Jezusa, zastaną już tylko pusty grób (co prawda św. Jan powie nam, że Józef z Arymatei i Nikodem namaścili ciało Jezusa, ale widocznie kobiety o tym nie wiedziały).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...