Wyszłam za mąż – zaraz wracam?

Wyszłam za mąż, zaraz wracam – śpiewała Ewa Bem w popularnej ongiś piosence. I choć miał to być żart, problem wcale zabawny nie jest. Ponad 30% zawartych Polsce małżeństw się rozpada. Przewodnik Katolicki, 10 luty 2008


Czas trudnych pytań


Prowadzone w różnych miejscach warsztaty dla narzeczonych proponują całe listy zagadnień, które narzeczeni powinni omówić i wypracować wspólne stanowisko. Czy moja wiara wpływa na moje codzienne życie? W jaki sposób hierarchizuję swoje cele życiowe? Co mnie cieszy, a co niepokoi w naszej miłości? Gdzie mogą tkwić źródła naszych przyszłych kryzysów małżeńskich? Jaką drogą dochodzimy do wspólnego zdania w kwestiach spornych? Co to dla mnie znaczy, że chcę być matką / ojcem? Na jakich zasadach chcemy oprzeć wychowywanie naszych dzieci? Czy znamy rodziny, które chcielibyśmy naśladować w chrześcijańskim życiu? Czy w naszej rodzinie będziemy się wspólnie modlić? Na jakich zasadach będą opierać się nasze relacje w szerszą rodziną? Jakie kontakty będziemy utrzymywać z naszymi przyjaciółmi?

Walter Trobisch w swojej książce „6 sprawdzianów miłości” stawia kolejne pytania. Cytuje myśl Hemanna Oesera: „Ci, którzy pragną być szczęśliwi, nie powinni wstępować w związek małżeński. Ci, którzy pragną być rozumiani, też nie powinni wstępować w związek małżeński. Ważną bowiem rzeczą jest rozumienie swojego partnera” – i pyta narzeczonych: Czy jesteście w stanie dzielić się swoimi radościami i smutkami?

Uczestniczyć wzajemnie w swoim życiu? Czy wasza miłość dodaje wam nowych sił i napełnia twórczą energią – czy też siły i energię zabiera? Czy chcesz, żeby to była matka twoich dzieci? Ojciec twoich dzieci? Jesteś dumna ze swojego partnera? Czy nie tylko się kochamy, ale i podobamy się sobie, potrafimy żyć ze swoimi przywarami? Czy potrafimy sobie przebaczać i poddawać się sobie wzajemnie? Czy nasza miłość przeżyła już lato i zimę, czy znamy się dostatecznie długo?

To tylko niewielka część pytań, które narzeczeni powinni wzajemnie sobie stawiać i domagać się odpowiedzi. W czasach, gdy w progu domu nie staną już swaci i żaden ojciec nie weźmie odpowiedzialności za małżeństwo córki, to oni sami starać się muszą o swój przedmałżeński kurs, szerszy niż obowiązkowe wykłady. Wszystko po to, by ich droga małżeńska była drogą w tylko jedną stronę. Bez powrotu.



Agnieszka i Tomek


- Zaręczyliśmy się całkiem niedawno. Jesteśmy ze sobą półtora roku, a Tomek oświadczył mi się po roku i pięciu miesiącach naszej znajomości. Mieliśmy takie typowe zaręczyny, tylko my we dwoje.

- Było jeszcze ciepło, zabrałem Agnieszkę do parku niedaleko domu moich dziadków. Byliśmy sami, miałem bukiet kwiatów i pierścionek. Potem umówimy naszych rodziców: to spotkanie było już bardziej oficjalnie, ale też bardzo miłe. Narzeczeństwo to dla nas czas przygotowania, ustalamy właśnie datę ślubu. Mamy teraz większe poczucie bezpieczeństwa. Jesteśmy przekonani, że pasujemy do siebie, a ten czas to potwierdza.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...