Przestrzenny nieład

Polskie miasta i tereny podmiejskie stały się łupem deweloperów. A ci zachowują się jak na terenie podbitym. Tereny zabudowuje się tak, by zmaksymalizować zyskowność inwestycji. Nie tylko ignorując walory krajobrazowe, ale nie zostawiając miejsca na drogi dojazdy, trasy szybkiego ruchu. Przewodnik Katolicki, 4 maja 2008



Mimo łagodnej zimy akurat tego dnia było minus 15”. Nie wystraszyło to na mieszkańców Zalesia. Od rana nadciągali pojedynczo i w grupach na Górki Szymona. W ciągu kilkudziesięciu minut nad rzeką Jeziorką, na niewielkich piaszczystych wzniesieniach, stało już około dwóch tysięcy protestujących. W rekach trzymali transparenty, niektórzy powyciągali narodowe flagi. Dwie emerytki przyniosły biało-żółtą chorągiew papieską, a młodzi, jak na rasowych eko-protestach tańczą z gwizdkami i bębnami. Trochę dalej matki z wózkami utrzymują bezpieczną odległość aby hałaśliwa grupa nie wystraszyła dzieci. Naprzeciw barakowóz, spychacz i rozpoczęty wykop, odgrodzony na prędce biało-czerwoną taśmą. Tablica ostrzega: Teren budowy - wstęp surowo wzbroniony!

Między manifestantami, a budową uwijają się radni wiedząc, że to ostatnia szansa zachowania twarzy w tym kompromitującym samorząd konflikcie. Korzystają z obecności kamer żeby wygłosić buńczuczne deklaracje - zresztą zupełnie sprzeczne z dotychczasowymi ich decyzjami. Skala protestu, determinacja mieszkańców, a przede wszystkim obecność mediów, dokonała czarodziejskiej przemiany. Na Górkach Szymona- w unikalnych krajobrazie, nie wyrosną pensjonaty. Pozwolenie na budowę zostaje uchylone. A przecież sprawa wydawała się prosta. Budowa nie miała niezbędnych opinii, planowana była z pogwałceniem lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego, przepisów dotyczących ochrony krajobrazu i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Mimo to samorząd do spółki z inwestorem potrafił tak kreatywnie zinterpretować zapisy, że można było rozpocząć budowę. Towarzystwo Przyjaciół Zalesia Dolnego - organizator protestu, na szczęście nie docenił kreatywności i mieszkańcy własnym ciałem obronili fragment unikalnego, krajobrazu.

Ten przykład jest niestety wyjątkiem od ponurej reguły.

Polskie miasta i tereny podmiejskie stały się łupem deweloperów. A ci zachowują się jak na terenie podbitym. Proceder jest możliwy bo samorządy nie mają wizji rozwoju miast i osiedli. Słowo urbanistyka radnym prędzej już kojarzy się z urologią niż z planowaniem. Tereny zabudowuje się tak, by zmaksymalizować zyskowność inwestycji. Nie tylko ignorując walory krajobrazowe, ale nie zostawiając miejsca na drogi dojazdy, trasy szybkiego ruchu. Decyzje samorządowców, urzędników i lokalnych polityków wyglądają jakby podejmowane były z myślą o zyskach inwestorów, a nie w trosce o interes publiczny. Powszechny jest brak starań o harmonijny rozwój miasta, o przestrzeń wspólną, o miejsca dostępne dla mieszkańców, rekreację, tereny zielone, infrastrukturę sportową.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...