Program na życie

Zdecydował, że będzie święty. Rodzina i przyjaciele uważają, że postanowienie spełnił, choć nie umarł męczeńską śmiercią, nie napisał traktatu teologicznego, nie założył dzieła miłosierdzia. Tygodnik Powszechny, 13 września 2009


Zwyczajna miara

Podczas przyjęcia weselnego Ciesielskich, pod koniec czerwca 1957 r., Jerzy wstał i zaczął dziękować za dar miłości. Danutę Abrahamowicz, przyjaciółkę obojga, wzruszył widok rosłego mężczyzny, uczuciowego, ale jednak zawsze opanowanego, który publicznie mówi o tym, jak bardzo kocha kobietę, z którą się ożenił. Tak jej się na początku wydawało, że Jurek mówi o Nanie, czyli o Danucie. Dopiero po chwili zorientowała się, że mówi o... Bogu. Spojrzała z niepokojem na Nanę. Zobaczyła pełnię szczęścia.

Przed ślubem Jerzy zamknął się na kilka dni w Tyńcu. Potem spotkał się z ks. Karolem Wojtyłą, z którym, jak większość jego przyjaciół ze studiów, od początku lat 50. wyjeżdżał na kajaki i chodził po górach: „Myślę, że to ta dziewczyna ma być moją żoną, że Pan Bóg mi ją daje”. Na 37-letnim księdzu takie ustawienie sprawy robi wrażenie. Trzy dekady później, już jako papież, napisze w książce „Przekroczyć próg nadziei”: „Jak gdyby nie szedł za głosem tylko własnych upodobań, ale przede wszystkim za głosem Boga samego. Wiedział, że od Niego pochodzi wszystko dobro, i wybrał dobrze”.

Już wcześniej zastanawiało go, dlaczego ten student uznał za swój najzwyklejszy obowiązek dążenie do świętości. Egzaltacja? Bigoteria? Inaczej go zapamiętał z wypraw kajakowych. Ciesielski twardo chodził po ziemi. Z inżynierską precyzją osiągał to, na czym mu zależało: czy chodziło o studia na dwóch kierunkach, uczenie kolegi pływania na „Kaczym Dołku” na krakowskim Dąbiu czy zorganizowanie wypraw kajakarskich po wodach Drawy, Brdy albo Czarnej Hańczy. Byli i tacy, którzy wspinali się z nim po górach.

„Wiele przemierzyliśmy razem dróg” – napisze Wojtyła. „Wodnych i górskich, pieszo czy na nartach”. Ale ta najważniejsza wiązała się chyba z tym, jak dziewięć lat młodszy kolega widział swoje miejsce w Kościele: „Nie miał żadnych wątpliwości, że jego powołaniem nie jest ani kapłaństwo, ani życie zakonne. Wiedział, że ma być świeckim”.

I nie uważał tej możliwości – co w polskim Kościele lat 50. nie było takie ewidentne – za gorszy wybór słabszych ludzi, których nie stać na wyrzeczenie się rodziny na rzecz miłości przez wielu uznawanej za jedyną prawdziwą i czystą.

„Program na życie” Jerzego Ciesielskiego opierał się na innych założeniach: jego drogą było małżeństwo – miłość do kobiety i posiadanie z nią dzieci.

Dążenie do świętości Ciesielski przekłada na „zwyczajną miarę swoich obowiązków”.

Maria: – Tato nie opowiadał o swojej drodze do świętości, ze mną o tym nie rozmawiał. Może z mamą?

Danuta: – Ale o czym tu rozmawiać? Raczej się zastanawialiśmy, co zrobić, by było lepiej, gdzie popełniliśmy błąd, gdy szło coś nie tak. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic: wspólnie się modliliśmy i wspólnie robiliśmy rachunek sumienia.

Maria: – W sobie zatrzymałam atmosferę domu z czasów, gdy rodzina była w komplecie: dom absolutnego spokoju, bezpieczeństwa i pewności, wyznaczonych granic, ale też swobody i radości życia. Nie wiem, które z rodziców wpoiło mi przekonanie, że trzeba być odpowiedzialnym, nawet gdy jest się dzieckiem.

Danuta: – Kiedy mąż był już w Chartumie, Marysia przyszła do mnie i powiedziała: „Mamusiu, jak ta Kasia wygląda: rozczochrana, bluzka niedopięta. Co sobie ludzie pomyślą? Że tatuś wyjechał, a mamusia o nas nie dba?”.

Maria: – Nie mam wspomnienia rozdzielności rodziców – było jedno zdanie. Może i dyskutowali, ale nie w naszej obecności, więc jeśli któreś coś powiedziało, to Roma locuta, causa finita.

Danuta: – Zasadnicze decyzje podejmowaliśmy wspólnie. Chodziło tylko o to, żeby było dobrze – by zrobić to, czego się w życiu podjęliśmy, najlepiej jak tylko się da. Tak uważał Jerzy: nieważne, co się robi, ważne jak; byle nie tracić czasu, byle na koniec dnia nie mieć wyrzutów sumienia, że coś się straciło bezpowrotnie. To się wydaje tak proste, że właściwie sama się zastanawiam, gdzie ta świętość.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...