Jeden Kościół i dwie Msze?

W sporach o formę liturgii Mszy nie chodzi o język, o szaty liturgiczne, o to, w którą stronę zwrócony jest kapłan, ale o pewną koncepcję człowieka, Kościoła, Ofiary Chrystusa, o formację duchową chrześcijan. List, 1/2009



Następnego dnia na placu przed kościołem sprawowana była uroczysta suma. Ja sam na Mszy byłem z rana, przechadzałem się więc po sanktuarium w „cywilu" (przestrzegano nas, abyśmy lepiej nie mówili, że jesteśmy klerykami z Polski, bo kręcą się jeszcze agenci bezpieki). Miałem za to brewiarz w charakterystycznej, skórzanej oprawce.

Jeśli chciałem gdzieś wejść, ukradkiem go pokazywałem i wpuszczano mnie. Tak dotarłem do prezbiterium, a tymczasem na placu skończyła się Msza i ruszyła procesja eucharystyczna do kościoła. Gdy dzieci z kwiatami poprzedzające Najświętszy Sakrament pojawiły się w progu świątyni, zaintonowano uroczyste Te Deum. Do nawy wszedł biskup pomocniczy ryski niosąc monstrancję, a za nim... - nie wierzyłem własnym oczom - prawosławny biskup otoczony dziesiątką prawosławnych księży, ubranych w złote, uroczyste szaty. Po nich... kolor czarny - to biskup luterański ze swoimi pastorami.

Myślę sobie: „Panie Jezu, przecież to niemożliwe. Luteranie w eucharystycznej procesji? Co się tutaj dzieje?". Stanęli przed ołtarzem, do którego podszedł biskup, by udzielić błogosławieństwa. Patrzę, a wszyscy padają na kolana, łącznie z prawosławnymi i luteranami. Przecież gdyby tu był jakikolwiek zachodni teolog, przyzwyczajony do odmierzania teologicznych pozycji przy pomocy krawieckiego centymetra, to dostałby apopleksji! Cieszymy się, kiedy luteranie z szacunkiem stoją w czasie podniesienia, a tam wszyscy uklękli przed Najświętszym Sakramentem i nikt nie był zdziwiony. To było normalne.

Dlaczego to opowiadam? Lefebryści powiedzą: „O to właśnie chodzi. Tak ma być. Jedność z Rzymem, któremu wszyscy są poddani". Tylko że to, co widziałem, czego doświadczyłem, z żadnego poddaństwa nie wynikało. To wynikało z miłości, ze zjednoczenia wokół Chrystusa.

Rzym do tego nic nie miał...

Właśnie. To nie miało nic wspólnego z teologicznymi dysputami, z prymatem papieża, z podporządkowaniem Rzymowi. To był poryw serca. Właśnie w takich chwilach jesteśmy razem i jedno wobec Chrystusa. Pomyślałem sobie na początku: szkoda, że przez tyle lat Łotysze byli odcięci od owoców Vaticanum II, ale potem dotarło do mnie, że to być może bardzo dobrze, bo dzięki temu nie wiedzieli, że tak nie wypada.Na Zachodzie na taką procesję nikt by się nie zgodził.

Opowiadałem niedawno o tym zdarzeniu mojemu współbratu z Wikariatu Krajów Bałtyckich. Uśmiechnął się do mnie smutno i powiedział: „Nie martw się, dziś już tego nie ma".

Dla tradycjonalistów argumentem za liturgią Piusa V jest jej niezmienność, mówi się o Mszy wszech czasów. Tę „jedyną naprawdę katolicką Ofiarę" przeciwstawia się ciągle zmieniającej się Mszy Pawła VI. Czy rzeczywiście Msza Piusa V jest niezmienna?

Każdy fundamentalizm ma to do siebie, że nie bierze pod uwagę rzeczywistości, głosi coś wbrew rozumowi, zdrowemu rozsądkowi. Otóż Msza zmieniała się i przed Trydentem, i po nim. Motu proprio Summorum Pontificum wymienia kolejnych papieży, reformatorów liturgii mszalnej: św. Grzegorza Wielkiego, św. Piusa V, Klemensa VIII, Urbana VIII, św. Piusa X, Benedykta XV, Piusa XII, bł. Jana XXIII i Pawła VI. Niech to wystarczy za wszelki komentarz.

Kościół ma prawo, w granicach zachowania treści symbolu, zmieniać rytuał Mszy.





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...