KIK w samo południe (Kluby Inteligencji Katolickiej w wyborach 1989 roku)

Cały czas obok pracującego od świtu do późnej nocy sztabu wyborczego toczyło się normalne klubowe życie, odbywały się przewidziane zebrania i dyskusje, spotykała się młodzież, pracowała redakcja „Więzi”. Więź, 5-6/2009



Gdy dzisiaj myślimy o wyborach czerwcowych w roku 1989, natychmiast pamięć przywołuje słoneczną niedzielę 4 czerwca, kiedy tysiące Polaków skreślały „listę krajową” i oddawały swe głosy na kandydatów „Solidarności”. Wraca poczucie ówczesnej radości z odniesionego sukcesu, którego nie umniejszała nawet świadomość, że były to wybory tylko częściowo wolne, a niepodległość Polski nawet w marzeniach rysowała się jeszcze bardzo mgliście.

Kiedy natomiast w pierwszych dniach kwietnia 1989 roku rozpoczynała się kampania wyborcza, dominującym uczuciem wśród ludzi opozycji były: z jednej strony, poczucie historyczności zachodzących wydarzeń i wielka gotowość do działania, ale z drugiej – ogromna niepewność. Czas, jaki został narzucony przez komunistyczne władze jako okres na przygotowanie i przeprowadzenie kampanii wyborczej, był krótki – niewiele dłuższy niż sześć tygodni.

Było to świadome posunięcie władz, pewnych własnej przewagi pod względem organizacyjnym. Strona rządowa kontrolowała wszystkie środki masowego przekazu i łączność, miała pieniądze, lokale, telefony, drukarnie, była w stanie w jednej chwili – także na rozkaz – uruchomić setki ludzi w całym kraju do wyłonienia kandydatów na posłów i senatorów oraz przeprowadzenia własnej kampanii wyborczej.

Strona opozycyjna była zaś zorganizowana jedynie w wąskim zakresie. Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” skupiał około setki ludzi z całego kraju, a dla potrzeb jego członków i ekspertów w czasie negocjacji Okrągłego Stołu powstało jedynie niewielkie (kilkanaście osób) biuro z sekretariatem i własną poligrafią. Krajowa Komisja Wykonawcza – władza NSZZ „Solidarność” – to było kilkanaście osób, które wspierała nieliczna ekipa współpracowników. Struktury terenowe „Solidarności” pracowniczej i rolniczej były dopiero w trakcie dość mozolnej organizacji.

Istniało oczywiście dużo środowisk i grup opozycyjnych, kluby polityczne i dyskusyjne, zalążki partii politycznych, działały już licznie powstające w końcu lat osiemdziesiątych XX wieku stowarzyszenia społeczne, poza cenzurą wychodziło wiele gazet i pism. Były to wszakże działania rozproszone, a ze względu na swą różnorodność – trudne do zorganizowania, zwłaszcza w jednolitą, sprawnie działającą maszynę wyborczą. Jak podkreśla Krzysztof Koseła, „żeby wprowadzić opozycyjnych kandydatów do parlamentu, potrzebny był nie tylko program polityczny, ale i kandydaci na posłów i senatorów, promujący ich działacze, pieniądze na kampanię, papier, lokale, plakaty, telefony”.

Pełna mobilizacja

7 kwietnia 1989 r. Krajowa Komisja Wykonawcza NSZZ „S” uchwaliła, że „Solidarność” przystępuje do wyborów, zlecając przeprowadzenie kampanii wyborczej Komitetowi Obywatelskiemu przy Przewodniczącym NSZZ „S” (który na ten okres miał przyjąć, za zgodą KKW, nazwę Komitet Obywatelski „Solidarność”).

Na ten cel uchwalono wyasygnowanie 30 tysięcy dolarów (całej posiadanej w tym czasie rezerwy finansowej Związku), powołano Fundusz Wyborczy „S” i jego radę nadzorczą, podjęto też decyzję o zaciągnięciu dla potrzeb wyborów pożyczki bankowej. Następnego dnia, 8 kwietnia, Komitet Obywatelski po burzliwej naradzie podjął się zadania przeprowadzenia kampanii wyborczej, wyznaczając do tych celów odpowiednie zespoły. Czy można zatem ten dzień przyjąć za początek przedwyborczej organizacji?





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...