Pascha Jana Pawła II

Różaniec 4/2010 Różaniec 4/2010

Jan Paweł II z krzyżem Mistrza przemierzał świat – niósł go jak sztandar, błogosławiąc miliony. W Wielki Piątek przytulił się do niego, szukając siły… Wkrótce odszedł do Pana.

Przełom marca i kwietnia przywołuje w pamięci przeżycia sprzed pięciu lat, gdy Jan Paweł II wracał do domu Ojca. Kościół świętował wtedy Paschę. W Wielki Piątek Papież przytulił się do Krzyża – w nim szukając siły i dając nam przykład. Potem widzieliśmy Piotra, który z okna błogosławił, ale nie mógł już nic powiedzieć… W swym testamencie Wielki Papież napisał: „Ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia, czyli Paschy”.

Ostatnie dni Wielkiego Papieża…

Kościół wędrujący po drogach czasu do Pana towarzyszył Janowi Pawłowi II w tym przechodzeniu. „Kościół modlił się za Piotra nieustannie do Boga” (por. Dz 12, 5). Plac św. Piotra wypełniały tłumy ludzi wpatrujących się z nadzieją w papieskie okna, przesuwających w palcach paciorki różańca. Ludzie dostrzegali w sobie ogromne pokłady dobra… Kościoły zapełniały się tymi, którzy odczuwali potrzebę towarzyszenia Papieżowi. Wrogowie wyciągali do siebie ręce na znak pojednania. Piłkarze przerwali mecz i z płaczem schodzili z murawy stadionu. Wielu czuło konieczność nawrócenia i powrotu do Boga… A na Wzgórzu Watykańskim blask gromnicy rozświetlał pokój Piotra.

…który powracał do Pana

Powracał podobnie jak tamten pierwszy Papież, którego Paschę przedstawił Henryk Sienkiewicz: „Jakoż tak było. Rybak, zwykle pokorny i pochylony, szedł teraz wyprostowany (…). Nigdy nie widziano w postawie jego tyle majestatu. Zdawać by się mogło, iż to monarcha posuwa się, otoczony przez lud i żołnierzy. Ze wszystkich stron podniosły się głosy: «Oto Piotr odchodzi do Pana». Wszyscy jakby zapomnieli, że czeka go (…) śmierć. (…) Po drodze ludzie zatrzymywali się ze zdziwieniem na widok tego starca, wyznawcy zaś, kładąc im ręce na ramiona, mówili spokojnymi głosami: «Patrzcie, jako umiera sprawiedliwy, który znał Chrystusa i opowiadał miłość na świecie». A owi wpadali w zadumę, po czym odchodzili, mówiąc sobie: «Zaprawdę, ten nie mógł być niesprawiedliwy!». (…) Piotr słuchał ich i twarz jaśniała mu coraz większą radością, albowiem wzrok jego zaledwie mógł ogarnąć owe tysiące wyznawców. Czuł, że dzieła dokonał, i wiedział już, że ta Prawda, którą całe życie opowiadał, zaleje wszystko jak fala i że nic już powstrzymać jej nie zdoła” (Quo vadis, rozdz. LXXI). Modlitwy Piotra i czuwających przy jego łożu potęgowały się w sercach obecnych na placu i modlących się na całym świecie. Aż nadszedł moment przejścia „z życia do Życia”, „gdy nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II powrócił do Domu Ojca”.

Przywołanie tamtych chwil jest w pełni uzasadnione, gdyż autor Listu do Hebrajczyków daje wyraźną wskazówkę: „Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę!” (13, 7).

…to nauka życia

Jan Paweł II z krzyżem Mistrza przemierzał świat – niósł go jak sztandar, wznosił go w górę, błogosławiąc miliony, a z biegiem lat coraz bardziej wspierał się na nim. Rozumiał dobrze potęgę krzyża i żył mocą Eucharystii. Wielokrotnie słyszał wołanie: „Zostań z nami!”, więc w tamtym ostatnim roku swej ziemskiej posługi dał Kościołowi Rok Eucharystii i wyznaczył hasło: „Zostań z nami, Panie”. Tak po prostu skierował naszą uwagę na Pana obecnego w Eucharystii, który jest ze swym Kościołem „aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Swe życie i posługiwanie zawierzył Matce Bożej. Jej zawdzięczał ocalenie w dniu zamachu. Wielokrotnie można było odnieść wrażenie, że klęcząc przed Jej wizerunkiem, wprost jakby wtulał się w Jej ramiona. O tej miłości mówił krótko: Totus Tuus. Jego ulubioną modlitwą był różaniec, przy nim odpoczywał. Wręczał go tym, którzy go odwiedzali, a wszystkich zachęcał: „Weźcie znów ufnie do rąk koronkę różańca” (List apostolski Rosarium Virginis Mariae, nr 43).

…wiarą Kościoła

Od początku pontyfikatu wołał z mocą: „Nie lękajcie się! Otwórzcie (…) na oścież drzwi Chrystusowi! (…) Pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka” (22 X 1978 r.). „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa” (2 VI 1979 r.). Wszystkie więc lata jego długiego pontyfikatu naznaczone były poszukiwaniem człowieka, bo to „człowiek (…) jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła” (Encyklika Redemptor hominis, nr 14)! Ukazywał w swym życiu piękno człowieczeństwa – z radościami, troskami i przyjmowanym cierpieniem. Wskazywał też wiele przykładów ludzi świętych i zachęcał: „Nie lękajcie się być świętymi!” (16 VI 1999 r.). W swych ostatnich godzinach opatrzył niezwykłym komentarzem te poszukiwania człowieka: „Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie…”. Rozpamiętując koniec jego życia, naśladujmy jego wiarę. Jest to wiara Kościoła, który utwierdzał (por. Łk 22, 32) i któremu dziś błogosławi z okna domu Ojca.

Autor jest pracownikiem Kongregacji Nauki Wiary w Watykanie.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...