O emigracjach uwagi krytyczne

Cywilizacja 32/2010 Cywilizacja 32/2010

Każde emigrowanie – zwłaszcza to na stałe – wiąże się z wieloma trudnościami i niesie ze sobą wiele niekorzystnych zmian. Dzieje się tak dlatego, że czynnikiem konstytuującym naród jest ziemia wspólnego zamieszkania, wspólnota krwi, język, kultura i religia. Jeśli opuszczamy ziemię ojczystą, nasze życie narodowe z pewnością ulega pewnemu „uszczupleniu”, przynajmniej o pierwszy z wymienionych elementów.

 

Emigracje w czasach nam współczesnych także wywołują liczne następstwa, które oceniane są bardzo krytycznie przez rzetelnych badaczy owego zjawiska. Emigracje powodują np. to, iż znaczna część ludzi wykształconych i mających duże predyspozycje do uprawiania zawodów wymagających wysokich kwalifikacji, zaangażowania i przygotowania zawodowego opuszcza kraje swego urodzenia i młodości, udając się do państw, które są w stanie zaoferować im o wiele większe zarobki. W ten sposób państwa biedne są „okradane” przez bogate, nie partycypując bowiem w wychowaniu i wykształceniu zatrudnianych pracowników – przybyłych z odległych niejednokrotnie i zacofanych technologicznie części świata – bogaci pozbawiają biednych możliwości wyrównania poziomu rozwoju gospodarczego na świecie poprzez pracę tych ludzi we własnym państwie.[6]

Emigracja współczesna niesie za sobą wiele innych niebezpieczeństw. Przede wszystkim osłabia wewnętrzną spójność społeczeństw zarówno wysyłających emigrantów, jak też i ich przyjmujących. W tych pierwszych następuje zwykle – czasowe a najczęściej trwałe – rozłączenie członków rodzin (małżonków, rodziców i dzieci itp.). To zaś staje się przyczyną narastania konfliktów moralnych, przestępczości, patologicznych zachowań dzieci i młodzieży pozbawionej możliwości czerpania wzorców moralnych od nieobecnych rodziców (narkomania, słabe wyniki w nauce, pijaństwo, udział w grupach przestępczych itd.). Strat spowodowanych brakiem rodzicielskiego wychowania w dzieciństwie nie da się zaś niejednokrotnie już nadrobić w późniejszym czasie.

Z kolei kraje przyjmujące imigrantów borykają się z narastającą wciąż przestępczością przybywających doń nowych mieszkańców, bardzo często wykazujących postawy roszczeniowe i agresywne. P. J. Buchanan podaje szereg informacji, które potwierdzają zasadność tej tezy. Otóż, jak pisze, w Stanach Zjednoczonych np. w 1991 r. 24% wszystkich aresztowań w Los Angeles dotyczyło osób obcych narodowości. W więzieniach federalnych i stanowych w 1980 r. przebywało 10 tys. imigrantów, a w 1995 r. ich liczba wzrosła już do 59 tys. (nie wliczano do tej grupy imigrantów, którzy uzyskali już obywatelstwo amerykańskie oraz przestępców wypuszczonych z więzień przez F. Castro, którzy znaleźli się potem w więzieniach amerykańskich). Liczba nielegalnych imigrantów znajdujących się w więzieniach Kalifornii wzrosła z 5,5 do 18 tys.[7]To tylko niektóre informacje, dotyczące USA i odnotowane w tamtejszych statystykach, na których podstawie można wyrobić pogląd o powiązaniu procederów kryminalnych z emigracją także w innych krajach, zwłaszcza tych uboższych, w których ludność boryka się ze zorganizowaną przestępczością, handlem dziećmi, prostytucją, niewolniczą pracą na plantacjach np. bawełny lub kawy. Stany Zjednoczone prowadzą poza tym – jak już wspomniano – odpowiednie badania, statystyki i sondaże, które przynajmniej w pewnym zakresie docierają do opinii publicznej i mogą być przedmiotem naszej refleksji; są jednak państwa, w których tego typu sprawozdawczość jest zabroniona, a dyskusja na ten temat nie jest możliwa.

Nie tylko zresztą emigracja zewnętrzna – do innych państw, a nawet na inne kontynenty – zagraża spójności społeczeństw, niszczy rodzimą, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, tradycję, oraz sprzyja moralnemu złu, które staje się przyczyną tak często podejmowanych przez ludzi desperackich kroków. Także masowe – dokonywane pod wpływem narastającej w XIX i XX w. industrializacji i urbanizacji – przenoszenie się mieszkańców wsi do miast, niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw.[8] Zwrócił uwagę na to polski socjolog Jan Turowski, podejmując krytykę komunistycznego modelu industrializacji. Wspomniany powyżej autor słusznie zauważył, że rozbudowa przemysłu ciężkiego w Polsce w dużych miastach po II wojnie światowej odbywała się kosztem przemysłu rolno-spożywczego, usytuowanego w małych i średnich ośrodkach miejskich i wiejskich. Zakłady przemysłowe koncentrowano zwykle w już uprzemysłowionych regionach kraju. Z tym wiązały się migracje ludności ze wsi i małych miast do dużych ośrodków miejskich, które ulegały nieproporcjonalnej w stosunku do przyrostu liczby ludności całego kraju rozbudowie. Opisane zmiany – oraz szereg innych im towarzyszących – „rodziły faktyczną i potencjalną emigrację. […] W szczególności generacja młodzieży deklarowała gotowość opuszczenia swych miast i wyjazdu do miast średnich, ale przede wszystkim do miast wielkich. […] Właśnie środowiska małych miast, mimo emocjonalnego przywiązania do nich, oceniane są przez młodzież negatywnie jako niezapewniające pożądanych możliwości kształcenia się, pracy, awansu w życiu, jak również rozrywki i rozwoju kulturalnego. Stąd też im mniejsze miasto, tym większa liczba młodzieży deklarowała gotowość opuszczenia swego rodzinnego miasta na rzecz miasta większego”. [9]Także migracja ludzi młodych ze wsi do miast od czasów powojennych ciągle narastała. Większość osób rozpoczynających swoją karierę w miastach oczekiwała egzystencji na wyższym poziomie materialnym oraz możliwości korzystania z różnych form życia kulturalnego i towarzyskiego, jakie oferuje miasto. W praktyce okazuje się, że ludzie ci, po to, aby spłacać kredyty zaciągane na zakup mieszkania oraz inne bieżące potrzeby, podejmują wiele dodatkowych zajęć i czują się w związku z tym faktem nadmiernie przemęczeni, odizolowani od krewnych i dawnych znajomych, nie angażują się w życie społeczne, nie odczuwają potrzeby nawiązywania nowych przyjaźni i kontaktów z osobami, z którymi nie są związani stałymi relacjami sąsiedzkimi czy zawodowymi. Jak pisze H. Murawska, „zamierzenie posiadania[przez imigrantów ze wsi – dop. R. P.] w mieście wolnego czasu po odpracowaniu w […] zakładzie pracy 8 godzin okazało się niemożliwe do zrealizowania. W pierwotnym zamiarze imigrantów czas ten miał być przeznaczony na wypoczynek, życie towarzyskie, hobby itp. Tymczasem, w ogólnym rozrachunku przepracowanych na dobę godzin okazuje się, że 8 godzin etatowych plus 4–6 godzin pracy na zlecenie daje w sumie tyle samo godzin pracy w mieście jak i na wsi w wiejskim gospodarstwie”.[10]

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...