To moja rada, a nie nakaz Pana Boga

Życie duchowe /Lato 2019 Życie duchowe /Lato 2019

Pogańscy słuchacze interesowali się wszelkiego rodzaju nowinkami i z łatwością popadali z jednej skrajności w drugą. Paweł zrezygnował z przekonywania ich do jedynej prawdy za pomocą zręcznej retoryki i postawił na ukazanie im ducha oraz mocy chrześcijaństwa. Gdy pisał później listy do nawróconych już pogan, miał świadomość, że łatwiej jest im przyjąć świadectwo życia niż narzucone prawo.


Zanim rozważę kilka znaczących słów św. Pawła, w których Apostoł wyjaśnia Koryntianom, że mówi od siebie, a nie z nakazu Pana, przyjrzyjmy się kontekstowi, w jakim żyli pierwsi chrześcijanie Koryntu. Mieszkali w portowym mieście słynącym z handlu i rozwiniętej kultury, w którym spotykały się tradycje Wschodu i Zachodu. W tej metropolii typu multi kulti rozwijała się sztuka i religia, znajdowały się różnorakie świątynie i miejsca rozrywki, organizowano regularne zawody sportowe. „Żyć po koryncku” oznaczało „nie podlegać żadnej dyscyplinie”. Do wspólnoty wierzących należeli głównie poganie. Paweł Apostoł nauczał tu najpierw Żydów w niewielkiej synagodze, ale gdy Żydzi zaczęli mu się sprzeciwiać i bluźnić mu, „otrząsnął swe szaty” i powiedział, że od tej pory pójdzie do pogan. Następnie przeniósł się do domu jednego z nawróconych pogan o imieniu Tycjusz Justus (por. Dz 18,5–7).

Pogańscy słuchacze interesowali się wszelkiego rodzaju nowinkami i z łatwością popadali z jednej skrajności w drugą. Paweł zrezygnował z przekonywania ich do jedynej prawdy za pomocą zręcznej retoryki i postawił na ukazanie im ducha oraz mocy chrześcijaństwa. Gdy pisał później listy do nawróconych już pogan, miał świadomość, że łatwiej jest im przyjąć świadectwo życia niż narzucone prawo.

W Pierwszym Liście do Koryntian nie proponuje rozwiązań dobrych dla każdego, kto poszedł za Jezusem. Ukazuje w nich Boga, który prowadzi każdego inną drogą, i to, co jednemu pomaga wzrastać w wierze, innego może zaprowadzić na zatracenie. Aby Koryntianie podążali właściwą drogą, nie wystarczy ślepe posłuszeństwo Bożym wskazówkom, jednoznacznym i kategorycznym, powinni także słuchać dobrych rad mądrych ludzi, które pozostawiają przestrzeń na osobistą decyzję. Przykładem jest rada św. Pawła skierowana do kawalerów: dobrze byłoby dla nich pozostać bezżennymi, ale „jeśliby nie potrafili zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć” (1 Kor 7,9). To, co mówi Paweł w siódmym rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian, nie pochodzi z nakazu Pana, ale jest mądrą radą pomocną w rozeznaniu własnego powołania. Podobnie w Drugim Liście do Koryntian, gdy zachęca ich do hojności, podkreśla, że nie wydaje rozkazu, lecz udziela rady, która przyniesie im wielki pożytek (por. 2 Kor 8,8–11). Niech każdy postępuje jak człowiek wolny, a nie jak niewolnik, „zgodnie z tym, do czego Bóg go powołał” (1 Kor 7,17). Takie słowa oddziaływały na Koryntian wychowanych w liberalnym społeczeństwie.

Nie powołuj się na imię Pana Boga Twego

Święty Paweł, udzielając rady, powołuje się na własne doświadczenie: „mówię ja, nie Pan” (1 Kor 7,12). Nie odwołuje się do praw ustanowionych przez Boga i powagi Jego autorytetu, lecz daje radę „jako ten, który – wskutek doznanego od Pana miłosierdzia – godzien jest, aby mu wierzono” (1 Kor 7,25). Podkreśla wolność człowieka w podejmowaniu osobistych decyzji, jak również konieczność wzięcia na siebie odpowiedzialności za dokonany wybór. Jeśli nie stać cię na heroizm, żyj w takim stanie, w jakim żyjesz. Nie jesteś przez to kimś gorszym. Nie podnoś sobie poprzeczki, jeśli miałoby to skomplikować ci życie i pozbawić cię wewnętrznego spokoju.

Kierowanie się jedynie zewnętrznymi nakazami i zakazami pozbawia człowieka wolności, rozleniwia duchowo i zrzuca odpowiedzialność na Pana Boga. Paweł zachęca, radzi, a nawet perswaduje, dając siebie, a nie Boga, za przykład: „Proszę was przeto, bądźcie naśladowcami moimi!” (1 Kor 4,16). Pucza i strofuje, ale nie powołuje się na autorytet Boga w każdym przypadku, bo sam jest wiarygodny.

Jakże często rodzice niesfornych nastolatków powołują się na Boga, na Biblię i na to, co mówi Kościół, by wywrzeć na nich presję: Bóg tak nakazuje, Kościół tego zabrania, pójdziesz do piekła! Wydawałoby się, że nie wierzą już we własny autorytet. Używają imienia Boga do obrony swoich przekonań na temat wychowania i dla wzmocnienia wychowawczego wpływu. Czy nie używają imienia Pana nadaremno? Czy nie lepiej byłoby powiedzieć: ja tak uważam, a nie Pan, i do tego, co mówię, jestem przekonany, bo „wydaje mi się, że ja też mam Ducha Bożego” (1 Kor 7,40). Stawianie dzieciom granic jest zadaniem powierzonym przez Stwórcę ojcom i matkom. Zrzucanie go na Pana Boga to wyraz niedojrzałości rodziców i brak wiary we własną wiarygodność[1]. Święty Paweł bierze na siebie odpowiedzialność za udzielane rady i ustalane zasady, nie potrzebuje utrzymywania nad ludźmi kontroli poprzez odwoływanie się do sankcji z wysoka.

Preferowane, lecz niewymagane

Kontekst, w jakim żyją ludzie, i problemy, z jakimi się zmagają, wymagają postaw, które w innych czasach i w innym środowisku nie byłyby nawet brane pod uwagę, nie miałyby wręcz wartości. Paweł Apostoł uważał, że w utrapieniach, z jakimi zmagali się ówcześni chrześcijanie, łatwiej służyć Panu w takim stanie, w jakim każdy się wtedy znajdował: „Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony!” (1 Kor 7,27). Osobiście był jednak przekonany, że należało preferować bezżenność, gdyż łatwiej wtedy zatroszczyć się o sprawy Pana. Podkreślał też, że przyniesie to każdemu większy pożytek i uchroni przed zbytnimi udrękami w dobie prześladowań. Jednak nie narzucał nikomu takiego życia, a wręcz doradzał, by nikt nie próbował wcielać jego rad na siłę, za wszelką cenę. Podobnie św. Piotr, gdy udziela rad starszym i zachęca ich, by z oddaniem pracowali w służbie ludowi Bożemu, pisze wyraźnie, by nie robili tego pod przymusem. Lecz z własnej woli (por. 1 P 5,1–5).

Niektórym ludziom trudno przyjąć Ewangelię jako dobrą nowinę o wolności człowieka. Nie wyobrażają sobie Bożego sługi, który zamiast nakazywać i zakazywać, zachęca i sugeruje; zamiast grozić palcem, wskazuje na pojawiające się w życiu okazje, podpowiada lepsze rozwiązania i nie ocenia, a tym bardziej nie potępia tych, którzy z nich nie skorzystają.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...