- Która godzina? – pyta rodzina

Któż jak Bóg 6/2019 Któż jak Bóg 6/2019

Jestem mamą trójki pociech w wieku 13, 8 i 3 lat. Kto ma dzieci, ten wie, jak wygląda poranna gonitwa, by zdążyć do pracy, szkoły i przedszkola.

 

Dryń, dryń, drrryń! Otwieram oko i sięgam po telefon. Budzik zadzwonił zdecydowanie za wcześnie. Miejsce na poduszce obok jest puste. Mąż wyjechał do pracy dwie godziny temu. Nawet nie słyszałam jak wychodził. Rzucam spojrzenie na krzyż: „Dzień dobry, Panie Jezu”. Z łóżka od razu zsuwam się na kolana: „Panie Jezu, przez ręce Maryi, w Duchu Świętym, Tobie powierzam siebie, męża, dzieci i cały ten dzień”.

- Właśnie wybiła siódma. Posłuchajcie wiadomości… - głos spikerki w radiu podrywa mnie z kolan. Cooo?! Już siódma?! Kurczę, spóźnimy się!

- Dzieci, wstawać! – wpadam do pokoju, odsłaniam roletę i ściągam kołdry jednym ruchem. Dobiega mnie burczenie, warczenie i wszelkie inne odgłosy buntu.

Już nie słucham, biegnę do kuchni, włączam czajnik, robię dzieciom śniadanie, zalewam herbatę, mieszam mleko dla najmłodszej córki, przy okazji się maluję. Boże, dałeś mi trójkę dzieci i tylko dwie ręce? Toż to inwalidztwo, zwłaszcza w roku szkolnym!

Wyciągam kanapki z lodówki. „Uff, jak dobrze, że zrobiłam im drugie śniadanie do szkoły już wczoraj wieczorem” – gratuluję sobie w duchu.

- Minęła siódma piętnaście. Dziś naszym komentatorem politycznym jest… - Dlaczego czas się kurczy akurat, gdy się śpieszę?

Dzieci chrapią w najlepsze.

- Wstawać! – wpadam do pokoju skacząc na jednej nodze; usiłując wciągnąć dżinsy i bluzkę za jednym zamachem.

- Ja nie wstaję! Ja chcę spać! – moja 8-letnia gwiazda chowa głowę pod poduszkę.

„O, nie! Znowu ten cały poranny cyrk! No dzień świstaka, codziennie to samo! Po prostu muszą odstawić show, inaczej się nie da!” – jęczę w duchu.

- Co za durna szkoła, kto to wymyślił, zmuszać młodzież do wstawania wcześnie rano… - mój nastolatek rozpoczyna procedurę pionizacji. Sznuruję sobie usta.

- Mamusiu, chcie mlećko – moja 3-latka, jak zawsze rozkoszna, swoim uśmiechem leje miód na me serce.

- Spóźnicie się. Chcę, żebyście zdążyli zjeść śniadanie.

- Po co jeść? Po co iść do szkoły? Nie lepiej zostać w domu i grać na komputerze? Szkoła może być zdalna…

- Dobra, filozofie, póki co szkołę masz w realu. Marsz do łazienki – mój głos z miłego staje się stanowczy.

- Dajcie mi spokój! Ja nigdzie nie idę! Obrażam się na świat!

- Mamusiu, chcie siku!

Sznuruję sobie usta jeszcze mocniej, ale para wychodzi mi uszami.

- Mamo, a gdzie jest…?

- Nie chcę się czesać!

- Mamooo…

- Jest wpół do ósmej. Kto zaczyna o ósmej, niech się pospieszy, bo dziś korki…

- Mamusiu, pats, posikałam się…

O nieeee! Czuję, że za chwilę eksploduję pod presją czasu i dziecięcego malkontenctwa. Uciekam do łazienki. Opary lakieru do włosów i dezodorantu ściskają mi płuca i szczypią w oczy. No tak, minutę temu mój nastolatek stroił się tutaj, jakby szedł do telewizji, a nie na matmę.

Nic to, zamykam oczy: „Mój aniele stróżu, zaraz będę się na nich darła. Stracę mnóstwo energii, a oni pójdą do szkoły i przedszkola w skwaszonych humorach. Proszę Cię o pomoc. I proszę, idź do aniołów stróżów moich dzieci i poproś, żeby im nastukały do głów, bo zaraz ja to zrobię. Dosłownie, ręcznie!”,

Za drzwiami łazienki odgłosy marudzenia nieco ucichły. Wychodzę spokojniejsza. Dzieci dziwnie współpracują. Nadal mruczą pod nosem, ale robią to, co do nich należy. Dzięki wam, aniołowie stróżowie.

Któż jak Bóg!

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| DZIECI, RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...