W cieniu Katynia

Niedziela 39/2010 Niedziela 39/2010

Gdyby polityka kształtowała historię, to by było straszne! Gdy tzw. polityka historyczna stara się kształtować historię, to nazywamy to po prostu manipulacją.

 

– Jaka to prawda?

– Przede wszystkim taka, że nie było mordowania rosyjskich jeńców! Ta publikacja pokazuje, że rzeczywiście były straszne warunki w obozach jenieckich, panowały epidemie i stąd duża śmiertelność. Życie straciło jednak nie 80-100 tysięcy, lecz kilkanaście tysięcy rosyjskich jeńców. Niestety, ta książka ukazała się w nakładzie kilkuset egzemplarzy, leży w księgarniach i nikt się nią nie interesuje…

– Tymczasem Rosjanie oficjalnie domagają się, by Polska przekazała dokumenty dotyczące rosyjskich jeńców z 1920 r.

– Putin na Westerplatte podczas ubiegłorocznych obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej zadeklarował wspaniałomyślnie udostępnianie rosyjskich archiwów (dotyczących sprawy katyńskiej), ale… na zasadzie wzajemności. A przecież już wtedy było wiadomo, że materiały na temat jeńców z 1920 r. zostały już dawno udostępnione, a nawet opracowane przez polskich oraz rosyjskich historyków i w 2004 r. wydane w Rosji!

– Czyżby Władimir Putin o tym nie wiedział?

– Być może, ale trudno w to uwierzyć. Sprawa jeńców 1920 r., zwana „sprawą anty-Katynia”, wzięła się z tajnego okólnika Michaiła Gorbaczowa, w którym zwrócił się on do wielu instytucji centralnych z prośbą: skoro musimy się przyznać do zbrodni katyńskiej, to znajdźcie coś w historii, co by źle świadczyło o Polakach. Zaczęto szukać na siłę. „Anty-Katyń” wykreowano pod koniec lat 80. Ciekawe jest to, że w okresie międzywojennym, kiedy oba państwa były wobec siebie zdecydowanie wrogie, nikomu do głowy nie przyszło oskarżać Polaków o mord na jeńcach, bo wiadomo było, że go nie było. Dopiero za Gorbaczowa spreparowano pewne informacje i rozpropagowano ten kolejny mit, żeby zneutralizować odium przyznania się do zbrodni katyńskiej, które nastąpiło 13 kwietnia 1990 r. W ten oto sposób „wielki demokrata” Gorbaczow ma ogromną zasługę jako czołowy manipulator i kreator fałszu historycznego.

– Czy którykolwiek z rosyjskich przywódców podchodził do polsko-rosyjskich spraw rzetelniej? Może Jelcyn…

– Nie podpisałbym się pod taką tezą, że Jelcyn walczył o prawdę i dlatego ujawnił zbrodnię katyńską. Jelcyn przede wszystkim walczył z komunistami, walczył o uznanie bolszewików i późniejszych mutacji partii, po KPZR, za organizacje zbrodnicze. Do przeprowadzenia „procesu moskiewskiego” potrzebował odpowiednich argumentów. Świetnym argumentem na rzecz tego, że partia komunistyczna była zbrodnicza, była właśnie zbrodnia katyńska. W tym kontekście ujawnił dokumenty katyńskie, które otrzymał od Gorbaczowa. Przez rok je przetrzymywał i nie ujawniał. Zrobił to w politycznie wygodnym momencie, dopiero wtedy ten „pakiet nr 1” został przekazany Polsce – w październiku 1992 r.

– Mija prawie 20 lat, a przekazywanie akt katyńskich nadal odbywa się opieszale, na zasadzie wymuszania.

– Rzeczywiście, nadal nie dostajemy ważnych dokumentów, procedury są zwalniane, nie można się doprosić uzasadnienia umorzenia śledztwa katyńskiego w 2004 r… Niewątpliwie ciągle mamy do czynienia ze świadomą, kunktatorską polityką. Prawdopodobnie chodzi o to, aby uniknąć prawnej rehabilitacji ofiar, bo to może pociągnąć za sobą procedury odszkodowawcze. Niedawno pojawiły się propozycje rozwiązań kompromisowych – kilka miesięcy było o tym głośno, teraz sprawa przycichła – strona rosyjska zaproponowała rehabilitację moralną, polegającą na uchwaleniu przez Dumę jakiegoś aktu, który jednak nie miałby mocy prawnej, nie mógłby więc pociągać za sobą roszczeń odszkodowawczych. Jest to propozycja ułomna, niesatysfakcjonująca prawnie, ale do przyjęcia w kontekście tego, co mówią Rodziny Katyńskie, że chodzi im o prawdę, o zadośćuczynienie moralne, a nie o pieniądze.

– Czy możliwe jest to pojednanie polsko-rosyjskie, które tak ochoczo zadeklarowali polscy politycy tuż po katastrofie smoleńskiej?

– Myślę, że nie ma dziś kłopotu, żeby Polacy mieli dobre stosunki z Rosjanami. Naiwnością natomiast jest mówienie o tym w kontekście polityki państwa; jest zbyt wiele spraw, które stoją na przeszkodzie… Optymistyczne wydaje się to, że za sprawą Grupy do Spraw Trudnych udało się wciągnąć do dialogu obydwa wielkie Kościoły. Zarówno polski Kościół katolicki, jak i Cerkiew prawosławna bardzo pomogły w pracach Grupy, w zbliżeniu politycznym. Ze strony polskiej bardzo efektywnie włączył się w ten proces kard. Stanisław Dziwisz. Oba Kościoły bardzo temu pojednaniu sprzyjają; jest to jakaś daleka paralela tego, co w latach 60. proponowali polscy biskupi wobec Niemiec…

– W Polskich domach, w Internecie, wciąż obecne są takie opinie, że Rosja była, jest i będzie egzystencjalnym zagrożeniem dla narodu polskiego.

– Na aż tak zdecydowaną opinię trudno się zgodzić. To prawda, że całe wieki upłynęły nam w tym złowróżbnym sąsiedztwie i nauczeni przeszłością, właśnie na Rosję zawsze musimy dawać szczególne baczenie. Dziś jednak powinniśmy bardzo poważnie zastanowić się nad tym, na czym to niebezpieczeństwo może polegać. Trudno przyjąć, że grozi nam zagarnięcie terytorium i zniewolenie. Bardziej to, że zabraknie gazu, że pojawi się jakiś cyberatak…

– Tak czy inaczej Polska jest skazana na bycie raczej klientem niż partnerem Rosji?

– Jeśli powstanie gazowa „rura bałtycka” – a przecież powstaje – to będziemy, niestety, klientem Rosji. Dzisiaj mamy jeszcze jakieś minimalne możliwości oponowania… Cóż jednak możemy zrobić? Uważam, że trudne polsko-rosyjskie sprawy powinna załatwiać Unia Europejska. W sprawach naprawdę trudnych, dotyczących polityki oraz gospodarki współczesnej i perspektywicznej, nie powinniśmy prowadzić z Rosją dialogu bezpośredniego. Musimy natomiast bardziej zdecydowanie przekonywać Unię, że nasze interesy są tożsame z unijnymi.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...