Żeby nie kłamało…

Sygnały Troski 3/2011 Sygnały Troski 3/2011

Małe dzieci nie znają pojęcia kłamstwa. Mówienie prawdy jest dla nich jedynie stwierdzeniem faktu. Celowo pomijam zagadnienie konfabulacji dziecięcych, ponieważ mają one swoje rozwojowe uzasadnienie i dotyczą raczej braku ostrej granicy między rzeczywistości a fikcją (to typowe dla pewnego okresu) niż zamierzonego kłamstwa.

 

A skoro tak, to może ta naturalna skłonność do mówienia prawdy plus dobry przykład z góry (od rodziców) są prostą drogą do sukcesu? W końcu tyle mówi się o profilaktyce. Wszyscy wiemy, że koszty leczenia zwykle przewyższają koszty zapobiegania, więc dlaczego by nie spróbować? Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Otóż to. Każdy rodzic, który ma dzieci powyżej piątego roku życia, wie, że okres bezwzględnej prawdomówności nie trwa wiecznie. Na szczęście. Gdyby było inaczej, dopiero mielibyśmy powód do zmartwień.

Uwarunkowania rozwojowe

Rozwój dziecka nie stoi w miejscu. Jego obserwacja świata z czasem staje się bardziej wnikliwa, procesy myślowe coraz bardziej skomplikowane, a potencjał intelektualny nieustannie się rozszerza. Dziecko powoli zdaje sobie sprawę, że pewne jego zachowania pociągają za sobą pozytywne, a inne negatywne skutki. Oczywiście nadal sumienie dziecka jest ulokowane w rodzicu, bo choć wydawać by się mogło, że dziecko zaczyna odróżniać dobro od zła, w rzeczywistości jest to rozróżnianie między tym, co przynosi akceptację, zadowolenie rodzica (czyli jest źródłem przyjemności dla dziecka), a tym, co budzi jego gniew, niezadowolenie (a więc jest źródłem przykrości, dyskomfortu dziecka). Proces przyjmowania zasad, norm i wartości za swoje, umiejętność przypisywania swoim czynom wartości moralnej to długa i kręta droga. Takie są uwarunkowania rozwojowe. Z nich m.in. wynikają zapisy prawne, według których za przewinienie dziecka do pewnego wieku odpowiada rodzic. Nasza rola jest zatem nie do przecenienia.

W świecie relacji międzyludzkich

Dziecko zaczyna się orientować, że czasami szczerość nie popłaca, że nie zawsze można powiedzieć to, co się myśli, bo to nie wypada (nawet jeśli to prawda, że ktoś ma odstające uszy, to nie należy mu zaraz o tym przypominać), a pan, który pyta nas o skrytkę na skarby rodziców, nie jest właściwym odbiorcą tejże informacji. Dziecko odkrywa również, że czasami rodzice mijają się z prawdą, wymigują się od odpowiedzi, przy cioci mówią jedno, a między sobą drugie, itd. Jak więc się w tym wszystkim połapać? Trudno nawet sobie wyobrazić, co dzieje się w głowie małego człowieka odkrywającego zawiłości świata. Czas więc zadać sobie kilka pytań: „Jak nauczyć dziecko prawdomówności, ale i wrażliwości na uczucia drugiego człowieka? Jak pokazać mu wartość prawdy i niszczące skutki kłamstwa? Jak kształtować sumienie, które jednoznacznie oceni i odrzuci plotkę, oszczerstwo, krzywoprzysięstwo?”. Im szybciej znajdziemy na nie odpowiedź, tym lepiej. Z pomocą przyjdą nam nie tylko psychologia rozwojowa, pedagogika czy w końcu własna intuicja i doświadczenie życiowe, ale przede wszystkim Biblia oraz stara ludowa mądrość, która mówi: „trening czyni mistrza”, „niedaleko pada jabłko od jabłoni” i „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.

Uczenie zasad

Podczas całego procesu nie wolno nam stracić z oczu właściwego celu. Dziecko uczymy zasad, ponieważ w pewnym momencie samodzielnie wkroczy ono w społeczeństwo i będzie musiało w nim prawidłowo funkcjonować. Nieumiejętność mówienia prawdy może zaburzyć to funkcjonowanie, wyrządzić krzywdę i dziecku, i innym. Rodzina to społeczeństwo w skali mikro, a więc najlepsze – bo najbardziej przyjazne – pole na manewry i trening. Nie bez znaczenia są: panująca w niej atmosfera, jakość relacji, otwartość, szczerość i zaufanie. Naukę należy zacząć jak najwcześniej, szanując oczywiście ograniczenia wynikające z wieku. Wiedząc, że małe dziecko kieruje się w swoim zachowaniu impulsem, żąda natychmiastowego zaspokojenia swoich potrzeb, a przy tym nie rozumie, że jakieś zachowanie jest niewłaściwe, nie będziemy traktować go tak samo jak dziesięciolatka, który potrafi powstrzymać się od zaspokojenia swoich potrzeb, wie, że jego zachowanie może komuś zaszkodzić, potrafi w pewnym stopniu przewidzieć następstwa swoich decyzji. Wszystko zaczyna się od instrukcji, informacji i własnego przykładu. Wychowanie oparte na zasadach, tak zwana „pozytywna dyscyplina”, polega na pokazaniu dziecku granic, w ramach których może się ono poruszać. Te granice stoją na straży bezpieczeństwa dziecka, jego wolności, ale i wolności drugiej osoby. Kłamstwo narusza te granice.

Mocny fundament i przykład życia

Dekalog to nic innego jak zbiór zasad życia społecznego (granic, których nie należy przekraczać), które Bóg ofiarował nam z miłości do nas. Bóg chce nas chronić przed krzywdą ze strony bliźniego, ponieważ nas kocha. Co więcej, Bóg kocha naszego bliźniego, więc chroni go przed krzywdą z naszej strony, zabraniając m.in. mówienia fałszywego świadectwa przeciw niemu. Dziecko powinno wiedzieć, dlaczego nie należy kłamać. Widzieć, że my – rodzice – nie kłamiemy lub przynajmniej staramy się mówić prawdę. Powinno również znać skutki kłamstwa: nasze nieprzyznanie się do winy może rzucić podejrzenie na osobę niewinną, może utrudnić lub uniemożliwić usunięcie skutków naszego postępowania (kiedy dziecko nie powie, w jaki sposób popchnęło lub uderzyło brata, możemy nie wiedzieć, jak mu pomóc), może komuś przynieść poważną szkodę. O tym, jak bardzo niszcząca może być siła kłamstwa i oszczerstwa, wiemy najlepiej z historii zbawienia. Ponadto prawda wyzwala nas od dręczących myśli, wyrzutów sumienia. Kłamstwo niszczy nie tylko drugą osobę, ale i nas, czyni nas swoimi zakładnikami. Boimy się, że prawda wyjdzie na jaw, czasami brniemy w kolejne kłamstwo, żeby zamaskować poprzednie, ciągle musimy mieć się na baczności. Warto, aby nasze dziecko było tego świadome, znało wartość prawdy oraz jej cenę (prawda wymaga odwagi, czasem wiąże się z odrzuceniem).

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...