Złoty środek

Tygodnik Powszechny Tygodnik Powszechny
28/2011

Równowagę, do której zachęca reguła św. Benedykta, uzyskuje się prostymi sposobami: on nie wymagał nieludzkich wyrzeczeń, ale chciał, żeby rezygnować po odrobinie ze wszystkiego, co sprawia przyjemność. Trochę mniej spać, mniej jeść. I trochę więcej się modlić, ale nie za dużo. Żadnej przesady.



Św. Benedykt np. dopuszczał, żeby mnisi pili wino, bo, jak pisał, w dzisiejszych czasach (VI wieku!) nie dadzą się przekonać, aby zupełnie nie używać alkoholu. Co więcej, w upalnych dniach, kiedy muszą ciężko pracować, opat może pozwolić na więcej. Niemniej, jeżeli ktoś potrafi się alkoholu wyrzec, zasługuje na szczególną pochwałę, a w tych miejscach, gdzie winorośli się nie uprawia, zakonnicy powinni dziękować za to Bogu... Tak, Benedykt nie chce budować kategorycznych sformułowań – takich, że ani kroku dalej. To reguła, a nie przepisy: do zastosowania jej potrzeba zrozumienia – common sense, jak powiedzieliby Anglicy.

Chodzi więc o dystans do pragnień, do namiętności. O próbę spojrzenia na siebie, tak jak wyobrażam sobie, że patrzy na ludzi Bóg. Dla pokoju wewnętrznego ogromnie ważna jest też umiejętność wybaczania. Uraza w sercu nie pozwoli na równowagę. Jeśli nie wybaczę i nie odetnę się od wyrządzonego mi zła, ono będzie mnie dalej pustoszyło.

Do zasad Reguły, dziś zupełnie w życiu codziennym nieobecnych, na pewno należy milczenie.

Żyjemy w kulturze gadulstwa i to jeden z sym­ptomów braku pokoju. Potrzebujemy hałasu i nieustannego mówienia, rozmawiamy czasem tylko po to, żeby nie zapadła cisza, którą określamy jako krępującą. Mówimy za dużo, bo zbyt poważnie się traktujemy. A czegoś, co hałasu nie wywołuje i nie krzyczy o swoje, nie dostrzegamy. Tymczasem do życia wewnętrznego, do osiągnięcia pokoju nie potrzebujemy nieustannych inspiracji z zewnątrz. Cisza jest potrzebna, żeby móc się rozwijać. Inaczej nie wyjdziemy z pułapki zagonienia.

Od drugiej strony patrząc, pierwsze słowo Reguły brzmi: „słuchaj”. Tu znowu odwołam się do kwestii zarządzania: prowadzić oznacza w pierwszym rzędzie właśnie słuchać. Jeśli chcę osiągnąć sukces, muszę wiedzieć, czego klient tak naprawdę oczekuje, wsłuchiwać się w jego potrzeby. I w firmie, i w życiu rodzinnym człowiekowi często się wydaje, że wie wszystko pierwszy. Jeśli ktoś przychodzi z problemem, jestem gotów wyjąc mu pytanie z ust i odpowiedzieć natychmiast. Tymczasem gdy pozwolę mu się wyrazić, może się okazać, że sam znajdzie odpowiedź. I ona do niego trafi o wiele lepiej. Słuchanie to, używając nomenklatury chemicznej, katalizator.

Ale ciągle Ojciec mówi o sytuacji, kiedy człowiek ma możliwość posiadania w nadmiarze rzeczy czy pieniędzy. W jaki jednak sposób pokój wewnętrzny może osiągnąć osoba, której brak środków na utrzymanie, która żyje w permanentnym lęku, np. przed utratą pracy?

Tu zasada zabrzmi ponownie niezwykle prosto. Nie ma innego wyjścia, jak uznać, że takie troski jak konkurencja na rynku pracy, zagrożenie bezrobociem czy choroby to rzeczy, które po prostu są częścią życia. Trzeba to zaakceptować jako część „kontraktu” na ludzkie życie – i to będzie ten pierwszy krok w kierunku pokoju. Kiedy w ten sposób na siebie spojrzymy, uświadomimy sobie, że nie jesteśmy w tej sytuacji wyjątkowi. A jeśli byśmy tylko na tych problemach się skupiali, przestaniemy dostrzegać cokolwiek poza nimi. Wtedy tym trudniej się uspokoić i wyjść im naprzeciw.

Ja dystansu do problemów szukam też w muzyce. Kiedyś w wywiadzie powiedziałem, że kiedy gram, chcę wytupać ze swojego ciała frustrację. Dostałem wtedy list od pewnej pobożnej starszej pani, która mi radziła, żebym więcej się modlił. Odpisałem, że staram się, ale też, że jej bym moich sposobów na frustrację nie doradzał. Wolę zdenerwować kogoś, niż żebym się sam miał denerwować... Mój przeor kiedyś mi powiedział: nie traktuj niczego na tym świecie zbyt poważnie, a już na pewno nie siebie samego. To najlepsza recepta na pokój.
 
Rozmawiał Maciej Müller
Tłumaczyła Jadwiga Pribyl
 
O. Notker Wolf OSB (ur. 1940 r. w Niemczech) jest opatem-prymasem, czyli najwyższym reprezentantem zakonu benedyktynów, liczącego na świecie ponad 800 klasztorów. W 1961 r. wstąpił do opactwa St. Ottilien w Bawarii. Studiował filozofię, teologię, zoologię, chemię i historię astronomii. Od 1971 r. wykładał filozofię w rzymskim Anselmianum. W 1977 r. został arcyopatem swojego klasztoru, w 2000 r. opatem-prymasem. Napisał książki „Uczyć się od mnichów” (Jedność 2009), zbiór felietonów „Z jasnego nieba” i wspólnie z s. Enricą Hosanną poradnik „Sztuka kierowania ludźmi” (Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów 2010-11). Jest zaangażowany w dialog międzyreligijny, a także w działalność w Chinach i Korei Północnej, gdzie m.in. negocjował z władzami komunistycznymi w sprawie budowy szpitali.

 
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...