9 maja, gdy Bronisław Komorowski z Wojciechem Jaruzelskim świętowali w Moskwie Pabiedę, w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu kilkutysięczny tłum skandował: „Tu jest Polska“.
Ta wspólnota i solidarność miały trwać. Wkrótce jednak pękły. Podziały, podejrzenia i oskarżenia pojawiły się szybciej niż można było przypuszczać – jeszcze przed pogrzebami ofiar katastrofy. A rozkręcająca się kampania prezydencka pogłębia niepokoje.
Bezpośrednim powodem rozpalenia konfliktu stały się wyniki wyborów w 2005 r. i wygrana PiS. Chłodna kalkulacja podyktowała przegranej Platformie Obywatelskiej strategię odrzucenia koalicji z Prawem i Sprawiedliwością, co w tej chwili przyznają niemal wszyscy analitycy i wielu polityków.
Gratuluję zwycięzcy, gratuluję Bronisławowi Komorowskiemu – stwierdził Jarosław Kaczyński kilka minut po dwudziestej, ucinając wszelkie spekulacje na temat swojej prezydenckiej elekcji.
Z badań wiadomo, że elektorat Grzegorza Napieralskiego większą sympatią darzy Bronisława Komorowskiego, choćby na zasadzie „anty-PiS-owskiej wspólnoty”...
Bronisław Komorowski, prezydent elekt, a jednocześnie mąż i ojciec pięciorga dzieci. Czy czuje się odpowiedzialny również za polskie rodziny?
Każdy dziennikarz, także zatrudniony w mediach prywatnych, ma obowiązek obiektywnego prezentowania rzeczywistości. W praktyce, jest to dalekie od ideału …
Od wielu lat mam merytoryczne zastrzeżenia do tych partii, które w swoich programach deklarują „reprezentację wszystkich Polaków”, a bagatelizują kwestie wsi i rolnictwa
Byłem także moralnie zgorszony, gdy Bronisław Komorowski ośmielił się w czasie Mszy św. żałobnej w kościele Mariackim mówić o płynącej z katastrofy korzyści, jaką miałoby być polepszenie stosunków polsko-rosyjskich.
Jeszcze przed dwoma miesiącami Polska niedalekiej przyszłości według najważniejszych kandydatów na Prezydenta RP jawiła się jako kraina mlekiem i miodem płynąca. Dziś okazuje się, że była to wizja raczej fantasmagoryczna.