Cokolwiek się stanie, ja wybrałam Jezusa

Rycerz Młodych 6/32/2012 Rycerz Młodych 6/32/2012

„Pociągnij mnie za sobą, pobiegnijmy!” (Pnp 1,4). Te słowa doskonale charakteryzują tę młodą kobietę, z którą chcemy się dzisiaj zapoznać. I to nie tylko dlatego, że, jak sama mówiła: „Cokolwiek się ze mną stanie, wiedzcie, że ja wybrałam Jezusa”.

 

W jej życiu cytat z Pieśni nad Pieśniami odnosi się w pierwszym rzędzie do jej relacji z Panem, niemniej jednak można myśleć w ten sam sposób o jej naśladowaniu św. Maksymiliana. I może tutaj trzeba by przytoczyć jedną z początkowych scen filmu Francesco e Chiara, w reżyserii Fabrizio Costy, w której Klara idzie po śladach Franciszka. On, zauważywszy to, odwraca się i pyta: „Klaro, idziesz po moich śladach?”, na co Klara z uśmiechem odpowiada: „Nie, idę po tych głębszych śladach”. I oto właśnie Santa Scorese, ta, która poszła za Chrystusem śladem św. Maksymiliana.

Urodziła się 6 lutego 1968 r. w Bari, w południowych Włoszech, i tam wychowała się wraz ze swą starszą siostrą. Santa należała do kilku ruchów kościelnych, lecz niewątpliwie na jej wzrost duchowy miał wpływ przede wszystkim Ruch Fokolarynów i Misjonarki Niepokalanej – Ojca Kolbego, z którymi była związana w sposób szczególny w poszukiwaniu swego powołania.

Żyć intensywnie

Rodzina, przyjaciele, liceum, później uczelnia – wydział pedagogiczny; Akcja Katolicka, Wolontariat Czerwonego Krzyża, Ruch Fokolarynów..., lecz na pierwszym planie życie maryjne, na wzór św. Maksymiliana: oddanie się Niepokalanej wraz z grupą młodych 23 maja 1983 r. Nie był to pusty gest, szły za nim bowiem konkretne czyny: formacja w duchu maryjnym, modlitwa, ewangelizacja, odwiedziny chorych i opuszczonych, pomoc rodzinom z trudnościami, katechizm. Po przeprowadzce do Pallo del Colle w 1987 r. doszło do tego jej szczególne zainteresowanie problemami społecznymi. W końcu rozpoczęła etap rozeznawania swego powołania, aby odpowiedzieć całym swym życiem na zaproszenie, które kierował do niej Jezus: „Pójdź za Mną”, a które odczuwała coraz intensywniej w swoim sercu...

Żyć odważnie

Tak mówi o niej jej przyjaciółka Maria: „Z Santą czułam się zawsze dobrze, bo była żywą, radosną i pełną inicjatyw i pomysłów dziewczyną. Łatwo nawiązywała kontakty i chętnie dzieliła się swymi przeżyciami. Doceniałam bardzo jej prostotę, szczerość, lecz także upór i wytrwałość w obronie wartości, którymi żyła i które wyznawała. Nie poddawała się tym, którzy się jej przeciwstawiali, była nieugięta, ale nie chciała nad nikim górować. Co więcej, stawała zawsze w obronie tych, którzy niesłusznie cierpieli. Jej głęboka religijność nie zamykała się w codziennym uczestnictwie we Mszy świętej porannej, na którą udawała się przed lekcjami, ale wyrażała się w sposób dynamiczny, w praktyce, w relacjach z innymi. Taka właśnie była dla mnie Santa: prawdziwa przyjaciółka, z którą mogłam rozmawiać, śmiać się, kłócić, śpiewać; ta, z którą wzrastałam i nauczyłam się żyć”.

Życie w Maryi

Santa nie ukrywała nigdy, wprost przeciwnie, często mówiła o swoim życiu maryjnym, zarówno w momentach radości, jak i wtedy, gdy musiała stawić czoła cierpieniu. W jednym ze swoich listów, z 3 czerwca 1988 r., tak pisała: „Niepokalana jest naszym wielkim ideałem! Kto mógłby nam być lepszym przewodnikiem w tej ziemskiej podróży? Pomyśl tylko, nasze serca należą do Niepokalanej i dlatego mamy pewność, że się nie zgubią, Ona nas poprowadzi do Chrystusa! I to jest pewne, i na tym mamy się opierać i iść naprzód, nawet pod prąd. Naprawdę warto dać swoje życie dla królestwa niebieskiego!” Pisała również, odnośnie do doświadczenia cierpienia: „Naprawdę, gdyby Maryja nie wzięła mnie za rękę, dziś nie umiałabym trwać w cierpieniu i w ofiarowaniu. A mieć Ją jako punkt odniesienia, jako Przewodniczkę, to dla mnie pewność, że nie jestem sama i że cierpienie przyniesie owoce. Czyż Maryja nie stała się moją Matką u stóp Krzyża? Nie wiem, do czego może posłużyć moje cierpienie, lecz jestem gotowa ofiarować je, aby Bóg przemienił je w radość”.

Życie modlitwy i poszukiwania

Ten głęboki wymiar życia Santy można wyczytać w słowach jej modlitwy: „Chciałabym żyć jak lilia, czerpiąc radość z Twojej hojności, z ciepła lata, z jesiennego deszczu, z zimowego mrozu i ze śpiewu ptaków, gdy nadchodzi wiosna! Chciałabym być żaglowcem, który mknie poprzez morza i oceany, który gubi się całkowicie w Twojej nieskończoności. Chciałabym mieć skrzydła orła i wzbijać się do lotu, coraz wyżej, ku Tobie, o Najwyższy, i nigdy nie zadowalać się nizinami. Chciałabym być muzyką, która dociera do Twych uszu i daje Ci radość. Chciałabym, chciałabym... ale jestem tylko tym, czym jestem, taką, jaką Ty mnie chcesz. Panie mój, weź mnie w swoje ramiona, jako Ojciec, Brat i Oblubieniec i spraw, abym żyła tylko dla Ciebie, tylko w ten sposób będę mogła być lilią, żaglówką, orłem, muzyką, bo Ty jesteś tym wszystkim. Śpiewam z radości, bo Cię spotkałam w moim życiu, bo mnie kochasz i na mnie czekasz. Moje serce śpiewa i bije tylko dla Ciebie, jak serce Maryi. Błogosławię Cię, dobry Ojcze, bo nie jestem sama, lecz dałeś mi Matkę i braci, i siostry, aby wraz z nimi wyśpiewywać moje dziękczynienie. Kocham Cię, Boże miłosierdzia, przebaczenia, pokoju i radości!!!”

Jej decyzja poświęcenia swego życia dla królestwa niebieskiego nabierała coraz konkretniejszych kształtów w kontaktach z Misjonarkami Niepokalanej – Ojca Kolbego, choć nie zdążyła zakończyć się ostateczną decyzją przynależenia do konkretnej wspólnoty.

Życie darowane

15 marca 1991 r. Santa, w wieku 23 lat została zamordowana poprzez wielokrotne pchnięcie nożem, na progu swego domu, przez młodego mężczyznę, który prześladował ją od trzech lat i, jak sam jej zagroził, chciał „ją mieć albo całą dla siebie, albo martwą”. Santa przeważnie nie wychodziła z domu sama. Tamtego wieczoru jechała samochodem, więc po spotkaniu przy kościele parafialnym powiedziała przyjaciołom, że nie ma obaw i sama skierowała się w stronę domu. To była świetna okazja dla jej dręczyciela. Niestety, pomimo starań rodziny i lekarzy, rana, która przerwała żyłę płucną, doprowadziła do śmierci, mimo kilku godzin usilnej reanimacji.

Santa żyła krótko, lecz zawsze wierna swej wierze i swemu oddaniu się Niepokalanej. W jej życiu radość i ból, chwile zwątpienia i pewności, lecz przede wszystkim głęboka, autentyczna miłość do Chrystusa i do braci, splatały się w jedną harmonię. Na kilka dni przed śmiercią powtórzyła swojemu spowiednikowi: „Cokolwiek by się stało, chcę, abyście wiedzieli, że wybrałam Jezusa”, jakby wewnętrznie przygotowana na ten tragiczny koniec.

Życie dla mnie i dla Ciebie

Santa przedstawia nam swój program życia w słowach, które skierowała pewnego dnia do młodzieży, zaraz po ich oddaniu się Niepokalanej: „Nasze serca są pełne radości, gdy widzimy, że inni młodzi, jak my, oddają się Niepokalanej. (...) Oczywiście życie tym ideałem wymaga od nas dużego zaangażowania. Musimy być konsekwentni, musimy nieść świadectwo, poddani woli Bożej. I to wszystko, jak wiemy, wymaga wysiłku. Nie zamykajcie się w sobie, bądźcie gotowi, aby nieść obecność Maryi w świat, niezależnie od tego, jakie jest Wasze powołanie! Doświadczamy na codzień, jak bardzo świat potrzebuje dziś wielkich modeli. I jakiż lepszy model mógł nam zostawić Jezus, jeśli nie swoją Matkę? Świat was potrzebuje, potrzebuje nas wszystkich, potrzebuje Maryi, potrzebuje Chrystusa. A zatem witajcie w tej naszej wielkiej rodzinie (oddanych Niepokalanej). Modlimy się za was, abyście dzień po dniu odkrywali wielkość Niepokalanej i Jej nieustanną obecność jako najpewniejszą drogę do Chrystusa”.

Dziś także Santa, sługa Boża od 7 września 1999 r., jest dla nas, młodych, modelem życia.

Pociągnij nas, Santo, pobiegniemy, abyśmy, cokolwiek się stanie, i my umieli wybrać Jezusa.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...