Odmitologizować kapłaństwo

Świeccy żyją w przekonaniu, że święcenia kapłańskie czynią księdza wolnym od wszelkich pokus. Widzą w nim istotę na poły ludzką, na poły boską – mężczyznę, który uzbrojony w niewidzialną zbroję kapłańską, daną mu wraz z nałożeniem rąk biskupa, może ruszać na wojny ze złem tego świata. W drodze, 5/2009



Czy może więc dziwić, że powyższa fenomenologia powołania prowadzi do budowania w księżach poczucia, że są ulepieni z innej gliny? I zarazem, czy – kiedy przychodzą problemy dnia codziennego, w czasie których księża zawodzą – ich upadek nie jest odbierany tak, jakby to sam Bóg upadł? Czy kapłani nie mogliby zacząć traktować swojego powołania w taki sam sposób, jak traktuje swoje powołanie lekarz czy nauczyciel? Czyż taka idealistyczna wizja powołania i swojej posługi nie prowadzi w prostej linii do tworzenia narcystycznych i egotycznych osobowości, których styl bycia przejawia się w stwierdzeniu: „Ja chcę”, „To mi się należy”?

Mit celibatu

Inny rodzaj mitologizacji spotkał celibat, który w Kościele rzymskokatolickim nierozerwalnie związany jest z kapłaństwem. Jeśli chcesz być księdzem, musisz być celibatariuszem. Celibat jest zaś ofiarą składaną Chrystusowi – głosi się – a kapłan chce w nim wytrwać ze względu na Królestwo Boże. Dziś jednak celibat nie ma dobrej prasy.

Księża porzucają kapłaństwo, gdyż – choć głoszą, że nie mogli już wytrzymać w opresyjnych strukturach kościelnych – to często okazuje się potem, że był powód – moim zdaniem, choć pewnie nie w mniemaniu ich samych i ich przełożonych – dużo ważniejszy: miłość do kobiety. Tak oto miłość i wierność wobec kapłaństwa i Kościoła przegrywa z nowym rodzajem miłości i wierności, jaka rodzi się wobec kobiety i, co znów nie takie rzadkie, poczętego już dziecka. Ksiądz stoi przed wyborem: albo kapłaństwo w zakłamaniu, albo małżeństwo i nadzieja, że jego śluby zostaną unieważnione, by mógł wieść autentyczne życie chrześcijańskie.

Ale jest też druga strona medalu. Celibat przez niektórych kapłanów traktowany jest jak kula u nogi. Jeśli badania prof. Józefa Baniaka, socjologa z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu oddają stan rzeczy, to 53,7 proc. księży deklaruje, że chciałoby mieć rodzinę, a 12 proc. przyznaje się do posiadania kochanki. Ale, co gorsza, wymóg celibatu bywa traktowany jako usprawiedliwienie nieprawości.

Nieraz słyszałem z ust księży taki oto argument: „Muszę znosić celibat, dlatego mam prawo do innych przyjemności – luksusowy samochód, wystawne życie, kochanka/ek…”. Czy tak postrzegany celibat nie staje się kulą u nogi, którą bardzo łatwo odciąć, tłumacząc sobie, że to tylko wymóg tradycji, a nie sprawa dogmatów naszej wiary? Czy celibat, który opisuje się w kategoriach religijnej nowomowy, mówiącej o poświęceniu i wyrzeczeniu, nie staje się ostatecznie tak abstrakcyjny, że księża gubią jego istotę?

Mit nieomylności

Kolejnym rodzajem mitologizacji kapłańskiej drogi jest postrzeganie siebie jako nieomylnych nauczycieli. Albo, używając języka teologicznego, wszechwiedzących duszpasterzy. Mając nieraz okazję goszczenia w pokoju księży, przeglądałem, choć może to niezbyt dobrze o mnie świadczy, ich biblioteczki.

Próżno tam szukać książek ściśle teologicznych, filozoficznych czy nawet klasycznych pozycji literatury pięknej. Półki uginały się od rozmaitych poradników: jak głosić kazania, jak być liderem, jak zorganizować obóz… Jak wiemy, stajesz się tym, co czytasz. I polski ksiądz myśli o sobie w kategorii nauczyciela, lidera, budowniczego…

Do takiej roli jest wychowywany przez długie studia i formację seminaryjną. Co więcej, ma poczucie, że zawsze, gdy przemawia, słuchacze spijają każde słowo z jego ust. Kiedy kapłan wychodzi głosić kazanie, i opowiada czasami to, co mu ślina na język przyniesie, to wie, że nikt nie podniesie ręki, nie wstanie i nie powie: „opowiada ksiądz bzdury”.





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...