Minarety jak rakiety

Naftowi szejkowie przestaną wkrótce paradować we wspaniałych rolexach, a arabscy miłośnicy łakoci zajadać słynne na cały świat szwajcarskie czekoladki. Wszystko za sprawą nieoczekiwanego powodzenia referendalnej inicjatywy „Stop minaretom”. Przewodnik Katolicki, 13 grudnia 2009



Przeciwnicy budowy wielkich muzułmańskich świątyń wskazują przy tym, że wzmacniają one tylko wyraźną niechęć muzułmanów do asymilacji z miejscowym społeczeństwem. Na dowód tego przywołują wypowiedź tureckiego premiera Recepa Tayyipa Erdogana, który podczas wizyty w Kolonii w 2007 roku stwierdził, że zmuszanie niemieckich Turków do integracji jest „zbrodnią przeciw ludzkości”.

Podobne problemy występują także we Włoszech. I to do tego stopnia, że w ubiegłym roku jeden z eurodeputowanych włoskiej Ligii Północnej, Mario Borghezio, wszedł na dach mediolańskiej katedry i wywiesił na nim duży transparent z napisem: „Nie dla meczetów”. „W Mediolanie jest już za dużo meczetów, które są często problemem dla bezpieczeństwa. Trzeba powstrzymać ich rozprzestrzenianie się” – argumentował Borghezio.

Najbardziej rażące dla większości Europejczyków są jednak nie tyle meczety, a właśnie minarety - nazywane często prowokacyjnymi symbolami ekspansywnego islamu. Dlatego też w wielu europejskich krajach zakazane jest nawoływanie z minaretów do modlitwy. Po to, by nie prowokować dodatkowych napięć społecznych.

Kościół, lewica i żydzi

Powstaje jednak pytanie, czy niechęć do pełzającej islamizacji wynika li tylko z lęku przed agresywnym, obcym kulturowo islamem, czy też może towarzyszy jej także zamiar wyrugowania z przestrzeni publicznej całej sfery religijnej?

Żadnych wątpliwości w tym względzie nie miała Szwajcarska Konferencja Biskupów, która od początku opowiedziała się przeciwko zakazowi budowy minaretów. Biskupi stwierdzili bowiem, że „minarety, podobnie jak kościelne dzwony, są znakiem publicznej obecności religii”, a wprowadzenie postulowanego zakazu będzie kolejnym krokiem do wypchnięcia religii ze sfery publicznej. Zdaniem hierarchów następne w kolejności mogą być równie dobrze dzwonnice i wieże kościołów.

Podobne głosy słychać było także w Watykanie: „Jeśli ktoś chce być katolikiem, musi być otwarty na innych” – stwierdził przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących, abp Antonio Maria Vegliò. Wtórował mu szef Papieskiej Rady ds. Kultury abp Gianfranco Ravasi: „Miejsce kultu jako takie jest zawsze źródłem jedności i dialogu. Problem rodzi się wtedy, kiedy nabiera ono cech innych niż jego tożsamość” - podkreślał hierarcha.

Inicjatywa „Stop Minaretom” nie spodobała się również środowiskom żydowskim. „Zakazywanie minaretów nie ma sensu, bo wytworzy ono jedynie w muzułmanach poczucie wyobcowania i dyskryminacji (...), stanowi zagrożenie dla pokojowych relacji między religiami a także hamuje integrację, o którą starają się muzułmanie w Szwajcarii” – stwierdziła w swoim oświadczeniu Szwajcarska Federacja Gmin Żydowskich.

Negatywne zdanie chrześcijan, muzułmanów i żydów podzieliły także, jak rzadko kiedy ugrupowania lewicowe. Po ogłoszeniu wyników referendum szwajcarscy Zieloni oświadczyli nawet, że rozważają przekazanie sprawy Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka w Strasburgu ze względu na naruszenie wolności religijnej, gwarantowanej przez Europejską Konwencję Praw Człowieka.

Strasburg ma więc teraz niezły klops. W świetle niedawnego werdyktu w sprawie krzyży powinien skargę odrzucić. Tyle tylko, że to, co w imię źle rozumianej politycznej poprawności można było narzucić chrześcijanom, nijak da się zastosować wobec „islamskiej uciskanej mniejszości”.




«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...