Kościół, czyli kibitką do Boga

Dokąd wiodą ścieżki wolności: o książce o. Tadeusza Bartosia Tygodnik Powszechny, 25 lutego 2007




Co wspólne, co niewidoczne

Muszę przyznać, że decyzja o. Bartosia jest dla mnie bolesna. Nie tylko dlatego, że zdarzało się nam sąsiadować na tych łamach. Również dlatego, że wiele jego koncepcji teologicznych jest mi bliskich, np. teza o sekularyzacyjnej wartości chrześcijaństwa, w którym wciąż dokonuje się kenosis Boga. W „Ścieżkach wolności" wielokrotnie wraca konieczność odrytualizowania chrześcijaństwa, odmagicznienia sakramentów, zrzucenia z wiary pancerza religii, a właściwie religijności. Zgadzam się także z tym, co Bartoś pisze o konieczności zredefiniowania obecności księdza w społeczeństwie. Chętnie podpisałbym się pod słowami: „Biskup czy ksiądz, zakonnik czy zakonnica nie powinni być postrzegani jako wcielenie sacrum: »chodząca kaplica«. To jest fikcja prowadząca niezawodnie do hipokryzji. Kult osoby duchownej wyrasta z ducha bardziej magicznego aniżeli z ducha Jezusa". Zgadzam się, że sakralizacja duchownych połączona z czołobitnością świeckich nikomu nie służy. Zresztą napięcie między odgórną sakralizacją rzeczywistości a jej oddolną konsekracją to ważny problem nie tylko teologii, ale także praxis Kościoła.

„Wiara jest trwaniem przy tym, co niewidoczne" – pisze Bartoś. Z tej – jak mówi – „pewności innego rodzaju", która musi wiązać się z osobistym wyborem, wyrasta całe życie człowieka. Tylko w ten sposób da się uniknąć rozumienia chrześcijaństwa jako etycznego, by nie powiedzieć – moralizatorskiego systemu. „Miarą jest to, na ile wiara nie popada w pseudowiedzę, stając się wyłącznie zwyczajem i światopoglądem, na ile jest zwracaniem się ku tajemnicy" – mówi. Nie ulega wątpliwości, że wciąż brakuje nam takiej misteryjnej perspektywy; że wciąż dominuje perspektywa instytucjonalno-etyczna, która – pozbawiona fundamentu osobistego doświadczenia tajemnicy – w rzeczywistości staje się niczym innym jak światopoglądem z religijnym rytuałem.

Na jednym skrzydle

W książce wielokrotnie powraca kwestia zadań teologii. Autor „Ścieżek wolności" przypisuje jej zwłaszcza funkcję krytyczną („Jeśli chrześcijanie funkcjonują w obrębie swoich Kościołów, które są niedoskonałe i popadają w rytualizm, powinni poddawać je krytycznej ocenie. To zadanie teologii"). Bartoś zdaje się to właśnie zadanie realizować. Dużą część jego wywiadów zajmuje krytyka Kościoła, której narzędziem staje się wspomniany już dogmat chalcedoński. Tak jak w Chrystusie były dwie natury, tak i Kościół składa się z dwóch pierwiastków: boskiego i ludzkiego. Ten pierwszy to communio, ten drugi – societas. Według Bartosia człowieczeństwo Jezusa było medium w rozpoznaniu Jego bóstwa. „Im bardziej rozpoznajemy człowieczeństwo Jezusa, tym bardziej rozpoznajemy Jego boskość". Zasadę tę można zastosować do Kościoła: „Połączenie boskiego z ludzkim w Jezusie ma swoje przedłużenie w teologicznym obrazie bosko-ludzkiej struktury Kościoła".
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...