Zagnieżdżeni

Nie należy pytać, kto zabiera nam nasze dzieci, tylko dlaczego one nie chcą być zabrane. Tygodnik Powszechny, 27 stycznia 2008




Badania wyodrębniają jeszcze jeden oryginalny rys polskiej młodzieży. Aż 50 procent, najwięcej w Europie, deklaruje, że regularnie uczęszcza na praktyki religijne. Czy Kościół nie musi się obawiać utraty młodych?

Wydaje się jednak, że taka groźba jest w Polsce mniejsza niż na Zachodzie.

Dzięki wpływowi Jana Pawła II?

Tylko proszę nie przesadzać z używaniem pojęcia „pokolenie JPII”. Istotnie, młodzi ludzie nie odrzucają sugestii, że tworzą takie pokolenie. Bo to dobrze brzmi. Jakby im powiedzieć: jesteście generacją „Frugo” albo „Nic”, to by się obrazili. I rzeczywiście, pytani, co się stało w kwietniu 2005 r., są zgodni: Papież okazał się w ich życiu ważną postacią. Ale już z mniejszym zapałem stosują się do tych elementów jego nauczania, które dotyczą sfery miłości, małżeństwa, seksualności. Jakby mu się odwinęli. Bywają i takie okresy w ich życiu, kiedy religijność słabnie. Nastolatkowie są bardziej pobożni niż dwudziestolatkowie. Kiedy ci ostatni zaczynają rodzić dzieci, do praktyk religijnych wracają, bo chcą potomkom przekazać wartości, w których sami wyrośli. Ale i tak do kościoła chodzą najchętniej przedstawiciele najstarszej generacji.

Faktem jest jednak, że polskie społeczeństwo jako całość wydaje się odporne na te trendy, które wyraźnie zaznaczyły się w społeczeństwach Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Francji i są widoczne w dzisiejszej Irlandii. Być może wpływ Jana Pawła II na Polaków polegał na tym, że jakby przestawił nas na inne tory.

I dokąd one prowadzą?

Wielu naukowców było zdania, że po roku 1989 nasze społeczeństwo szybko będzie się modernizowało obyczajowo i upodobni się do zachodnich. José Casanova, wybitny socjolog religii, pisał, że Papież wyznaczył swojemu narodowi zadanie misyjne wobec Europy, nie sądząc jednocześnie, by owa misja miała się powieść. Uważał, iż łatwiejszym, choć nadal trudnym zadaniem będzie pokazanie, że może istnieć społeczeństwo korzystające z wszelkich zdobyczy cywilizacyjnych, a jednocześnie nieodrzucające tradycyjnych wartości. Że nowoczesność nie musi oznaczać antyreligijności. Np. Anglicy już dostrzegli, że za sprawą przybyszów z Europy Wschodniej, głównie Polaków (przeważnie młodych), w niedzielnych Mszach bierze udział więcej katolików niż anglikanów, mimo że ci pierwsi stanowią wyznaniową mniejszość. Więc katoliccy biskupi Anglii chcieliby teraz, by Polacy nie gromadzili się tylko w polskich misjach, żeby włączyli się w życie religijne miejscowych parafii, dając tym samym impuls do rozkwitu lokalnemu Kościołowi. Wykształceni, otwarci, ale wrażliwi na przekaz religii – ważna informacja dla Europy.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...