Wyszliśmy spod płaszcza Gogola

Wiarę praktykowano w ukryciu. Ludzie po prostu się bali i ten strach prześladował ich już do końca życia. W dzieciństwie i młodości dużo czytałem. Znosiłem do domu wiele książek, także w języku polskim. Moja mama była przerażona. Życie Duchowe, 56/2008



Co się stało z Pańskim dziadkiem?

Najpierw przebywał w więzieniu w Pietropawłowsku, a następnie został przewieziony do Akmolińska. Moja matka kilka razy chciała go odwiedzić, zobaczyć się z nim, ale jej nie pozwolono. Mogła tylko zostawić dla niego paczkę. W domowym archiwum mam dokument rehabilitacyjny dziadka. Jest tam napisane, że Andrzejewski Michajłowicz Andrzej, aresztowany 18 grudnia 1941 roku przez organa NKWD za działalność kontrrewolucyjną, został skazany 3 czerwca 1942 roku na karę dziesięciu lat pozbawienia wolności. Nie do końca jednak można ufać tym dokumentom.

Często zdarzało się bowiem, że aresztowanego po miesiącu rozstrzeliwano, a rodzinę informowano, że został skierowany do łagru i tam zmarł. O dziadku dochodziły do rodziny pewne informacje, chociażby na temat jego nadszarpniętego zdrowia. Być może więc rzeczywiście przebywał w karnym łagrze. Nie jestem tego jednak do końca pewien. Faktem jest natomiast, że nie wrócił do rodziny, tak jak inni aresztowani mieszkańcy Zielonego Gaju.

Powody aresztowania były różne. Czasy były ciężkie, trwała przecież wojna, panował głód. Dostawy chleba były kierowane głównie na front, więc go brakowało. Ludzie starali się zdobywać go wszelkimi sposobami, także oszukując straż, byle tylko nakarmić rodzinę. Zatrzymano na przykład kobietę, która wyniosła chleb przeznaczony na front. Zatrzymano także mężczyznę, u którego – w czajniku – znaleziono trochę przemyconego ziarna.

Czy w czasie drugiej wojny światowej Polacy z waszej wioski bywali wcielani do armii?

Polaków i Niemców z Zielonego Gaju powoływano do tak zwanej armii pracy w obwodzie czelabińskim i swierdłowskim. Nie walczyli na froncie, tylko pracowali w kopalniach, przy elewatorach albo przy wyrębie lasów. Mój teść Aleksander Orzechowski został właśnie powołany do pracy w lesie. Opowiadał, że wykonywali bardzo ciężką pracę, jednocześnie byli po prostu głodzeni. Ich największym marzeniem wtedy było najeść się do syta. Niektórzy mieli samobójcze odruchy. Stali na mrozie z mokrymi nogami. Chcieli umrzeć. Na szczęście nic się im nie stało – byli młodzi i silni.

W czasie wojny panował głód, ponieważ wszyscy mieszkańcy zostali obłożeni bardzo wysokimi podatkami na rzecz wojska. Podatki po prostu dusiły ludzi. Wszystko trzeba było oddawać: mleko, jajka, mięso. Cały żywy inwentarz podlegał rejestracji, by gospodarz nie mógł niczego zatrzymać dla siebie. Ten system trwał nawet po wojnie, dopiero po śmierci Stalina go zniesiono.

Wtedy też pewnie poprawiła się sytuacja Polaków w Kazachstanie.

W ciągu dosłownie kilku miesięcy po śmierci Stalina wszyscy odczuli dużą ulgę, a życie rzeczywiście stało się lżejsze. Natychmiast usunięto komendanta i zaniechano praktyki rejestrowania się. Ludzie mogli swobodnie wyjeżdżać, zlikwidowano także – jak już mówiłem – wysokie podatki, a podwyższono zarobki, pojawiły się wcześniej niedostępne towary. Polacy zostali wówczas także formalnie zrehabilitowani. Istniała możliwość powrotu w strony rodzinne. Jednak tylko jednostki mogły to uczynić. Najczęściej przesiedleni nie mieli już do czego wracać. Ukraińskie chutory ich ojców po prostu przestały istnieć.

Czy w Pańskiej rodzinie mówiono po polsku?

Moi przodkowie byli Polakami, ale mieszkali na Ukrainie. Dorośli między sobą rozmawiali więc po ukraińsku i tylko w domu do dzieci mówili po polsku. W Kazachstanie matka, która chodziła na Ukrainie do polskiej szkoły, uczyła nas trochę polskiego. Ja jednak rozmawiałem ze swoimi szkolnymi kolegami po ukraińsku. W Kazachstanie dyrektor szkoły upominał nas, kiedy rozmawialiśmy po ukraińsku i nakazał mówić po rosyjsku. Chodziliśmy przecież do rosyjskiej szkoły. W tym czasie nie stosowano już jednak żadnych środków przymusu. Dla mnie językiem ojczystym jest więc ukraiński. Kiedy rozmawiam z Ukraińcami, biorą mnie za swojego pobratymca, wyczuwając u mnie swojski akcent, a przecież jestem Polakiem, jak wszyscy w mojej rodzinie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...