Ksiądz Jerzy Popiełuszko za życia opiekował się wszystkimi potrzebującymi. Także teraz, ponad ćwierć wieku po swojej tragicznej śmierci, nie przestaje pomagać tym, którzy proszą go o duchowe wsparcie.
Do 2010 roku zgłoszono oficjalnie kilkaset łask, jakich ludzie doznali za wstawiennictwem księdza Jerzego. Tyle jest udokumentowanych uzdrowień, poświadczonych opinią lekarzy. Z pewnością jednak jest ich więcej. Nie wszyscy dzielą się swoimi przeżyciami. Nie wszyscy też wiedzą, że istnieje Urząd Postulacji do spraw Beatyfikacji, który rejestruje wszystkie cuda.
Uzdrowienia
Początek grudnia 2000 roku. Pewien mężczyzna z Tarnowa czuł silny ból w jamie brzusznej. Tomografia wykazała guza nerki. Po operacji okazało się, że to złośliwy nowotwór. „Miałem chorą żonę i córkę. Czułem bezsilność. Musiałem utrzymać rodzinę” – wspomina dziś. Wtedy zaczął się modlić do księdza Jerzego, przyrzekając jednocześnie, że jeśli pokona chorobę, to poświadczy, że za jego wstawiennictwem powrócił do zdrowia. „Po pięciu latach badania potwierdziły, że choroba została pokonana. Jestem przekonany, że to ogromna zasługa księdza Popiełuszki” – twierdzi uzdrowiony mężczyzna.
Podobny przypadek zdarzył się w 1999 roku. 50-letni mężczyzna klęczał przy grobie księdza Jerzego. Prosił o uzdrowienie, gdyż chorował na jaskrę – nieuleczalną chorobę oczu. Lekarze byli bezradni i określili jego przypadek jako beznadziejny. Po kilku tygodniach mężczyzna zgłosił się do lekarza. Ku swemu zdumieniu dowiedział się, że jaskra znikła. Otrzymał zaświadczenie lekarskie, w którym napisano, że z medycznego punktu widzenia poprawa nie miała prawa nastąpić.
Wśród wielu świadectw tego typu w archiwum Urzędu Postulacji leży list 79-letniej kobiety z Sanoka, która spadła ze strychu i złamała nogę. Tak niefortunnie, że lekarze orzekli, że nie będzie już mogła chodzić. „Wtedy zaczęłam gorąco modlić się do księdza Jerzego – wspomina. – Prawie nagle ból ustał i poczułam się na tyle mocna, że mogłam wstać z łóżka i poruszać się po mieszkaniu”. Po trzech miesiącach, gdy zdjęto ej gips, zaczęła normalnie chodzić, co wywołało zdziwienie lekarzy. „Usłyszałam, że to nie do wiary, aby w moim wieku przy takim złamaniu poruszać się bez kul i bez żadnej pomocy – mówi. – Jestem głęboko przekonana, że to, co się stało, jest łaską od Boga wyproszoną mi przez księdza Jerzego”.
Podobne uzdrowienie spotkało jednego ze znanych polskich profesorów, Stefana Świeżawskiego, u którego pojawiło się owrzodzenie na szczycie głowy. Rana nie chciała się goić, a diagnoza była jasna: nowotwór. Potrzebna była operacja. „Wtedy razem z żoną zaczęliśmy odprawiać nowennę do księdza Jerzego” – napisał profesor w liście do Urzędu Postulacji. W połowie nowenny udał się do Instytutu Onkologii w Warszawie. Dowiedział się, że guz zniknął. Rak został przez lekarzy wykluczony, a operacja okazała się zbędna. „Oboje z żoną mamy przekonanie, że stało się to wskutek orędownictwa księdza Jerzego i dlatego o tym zawiadamiam”.
Nawrócenia
Kiedy zaczynała się telewizyjna relacja z rozpoczęcia diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego księdza Popiełuszki, 62-letni mężczyzna z Warszawy pamięta, że „coś w nim drgnęło”. Od tej chwili nie mógł się pozbyć myśli o nawróceniu. „To było silniejsze od mojej woli – mówi. – Idąc za tym wezwaniem, postanowiłem zmienić moje dotychczasowe życie, dalekie od chrześcijańskiego. Podjąłem pokutę za grzechy, przystąpiłem do sakramentu pokuty i ze łzami w oczach przyjąłem Komunię św. – pierwszą po 43 latach…”.
Podobny przypadek spotkał 47-letniego mężczyznę: „Wczesnym wieczorem w telewizji nadawano film dokumentalny o księdzu Jerzym. Siedziałem sam w pokoju i oglądałem ten film. W pewnym momencie na ekranie pojawił się kadr ze skrępowanym ciałem księdza Popiełuszki. Wtedy zdarzyło się to, czego nie zapomnę do końca życia! Odczułem bijącą od ekranu, a właściwie od postaci księdza Jerzego, Wielką Miłość – Łaskę skierowaną w moją stronę. Było to odczucie potężne i zniewalające swoją wielkością, niepodobne do czegokolwiek przedtem. […] Chciałem zatopić się w tej Boskiej Miłości, w tej chwili wszystko inne było małe i nieistotne. Trwało to może kilka lub kilkanaście sekund. […] W tym momencie stwierdzenie «Bóg jest miłością» nabrało dla mnie nowej, pięknej i realnej treści”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.