I co w związku z tym ,jaki ja mogę mieć wpływ na to czy ktoś zostanie kapłanem a już na to czy ktoś zostanie biskupem .Nie należy zrzucać winy za kapłanów gorszycieli na ludzi , którzy idą do kościoła z wiarą , że mszę sprawuje uczicwy i uduchowiony kaplan .Jeżeli obracam się w pewnym określonym środowisku to zauważam co jest nie tak .Może to raczej brak odwagi kapłanow , ktorzy wyzej cenili sobie osobę niż naukę Jezusa Chrystusa .W tej chwili wierni uważający , że sprzeciw biskupów kościola wobec in vitro będzie jasny i wyrażny - nagle dostali jak obuchem - nic się w zasadzie nie stało . Tak samo będzie z aborcją ze związkami partnerskimi i z eutanazją . Polscy biskupi stoją na rozdrożu , a wierni zostawieni samym sobie - tak to wygląda .Już to pisałem , ale nie przeszło - brakuje kapłanom modlitwy i ascezy w zyciu .
A dlaczego takie zwyczaje jak przed laty w Mediolanie nie mają dzisiaj szans??? Oby nastały jak najprędzej,dość już przywożenia ordynariuszy w teczkach.Lud Boży ma być w tej sprawie suwerenem!!!
Kael, Awa a byliście na Mszy św w ostatnią niedzielę, słuchaliście Ewangelii? Jeśli nie to przeczytajcie sobie : MK, 10,35-45. A ja zacytuje tylko jedno zdanie: "A kto by chciał być pierwszy miedzy wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich." To tak odnośnie "motłochu" z wypowiedzi Kaela. Czy na forum większość to niekatolicy? Czy to tacy "katolicy" co to chodzą do kościoła bo wszyscy chodzą, a tak naprawdę to sami nie wiedzą ani po co, ani dlaczego, pozbawieni wiedzy religijnej nawet z poziomu katechezy szkoły podstawowej? Porażające...
@Nab, to byl cytat z ksiazki-wywiadu z s. Malgorzaty Chmielewskiej "Wybralam bycie motlochem". Jak przeczytasz (a polecam), to sie dowiesz, skad to okreslenie.
Osoby wyswiecone sa czesto niestety, tak uksztaltowane, ze maja przekonanie, ze powinni trzymac sie razem i z dala od swieckich. I nie ze wzgledu na pokore, a wrecz przeciwnie.
Jak to proboszcz Jasiowi jako klerykowi w "Chlopach" powtarzal: "Ale uwazaj na siebie i nie spoufalaj sie z chlopami, bo kto sie zada z plewami, tego swinie zjedza!"
To gdzie tu taki swiecki z ulicy ma do biskupa, albo rektora seminarium donosy pisac? I to jeszcze, jak nikt go tak naprawde o zdanie nie pyta?
Dlatego swieckim sie nie dziwie. Przeciez oni i tak w wiekszosci wypadkow nie maja zadnego prawa glosu w Kosciele. Chocby w licznych dokumentach bylo cos innego, rzeczywistosc jest ciagle taka, jaka jest. W Polsce.
Kaelu forum jest za małe, żeby Ci odpowiedzieć w sposób wyczerpujący - siłą rzeczy zmusza do skrótów i tak tez Ci odpowiem. Po pierwsze - ja słucham bardziej słów Jezusa z Ewangelii, a nie s. Chmielewskiej (z całym dla niej szacunkiem). Po drugie słowa z książki siostry mają się do tematu z artykułu jak pięść do nosa. Po trzecie - problem najszerszy w którym na forum nie pomogę Ci -to niesamowity brak wiedzy religijnej jaki prezentujesz, to brak na poziomie katechizacji ze szkoły podstawowej. Nie masz wiedzy, nie rozumiesz pojęć, z Twojego wpisu można wnioskować, że Ty wytworzyłeś jakaś religie w swojej wyobraźni i tę wyobrażeniowa religię uważasz za katolicką. Np w katolicyzmie nie ma "my" i "oni", żeby powtórzyć za św Pawłem - jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, który jest Głowa a my członkami. I tu niestety, pozostaje mi odesłać Cię na lekcje religii, a dopiero potem możemy porozmawiać, bo na razie nie wiesz ani co, ani o czym piszesz.
@Nab, rozumiem, ze ty jestes absolwentem teologii z tytulem przynajmniej magistra? Ale chyba praktyki ci brakuje.
Ja pisze o realiach. Teoria jest mi znana moze i lepiej niz tobie.
Jezeli nie czytales ksiazki s. Malgorzaty to nie masz co sie o niej wypowiadac. Ona pisze o swoich osobistych doswiadczeniach, takze jako osoby konsekrowanej. A jakie ty masz doswiadczenia na tym polu? Swoja jedna parafie?
30 lat temu moj znajomy byl klerykiem pewnego seminarium zakonnego. Powiedzial mi wtedy, ze gdyby ktos zrobil mu zdjecie podczas rozmowy z dziewczyna na ulicy i wyslal do rektora, to musialby sie gesto tlumaczyc, a moze i by wylecial z seminarium. Inny znajomy, ktory czesto jezdzil autobusem kolo seminarium diecezjalnego opowiadal mi o skandalicznym zachowaniu chlopakow wysiadajacych przy tym seminarium, chwalacych sie podrywkami na "wychodnym". Tez mial leciec za nimi i donosic rektorowi?
Dopoki nie bedzie normalnych kontaktow na linii duchowienstwo - wierni, to i malo kto bedzie czul sie "powolany" do prostowania decyzji osob, ktore w koncu 5-6 lat codzien delikwentowi sie przygladaja i ogolnie "wiedza lepiej".
Jednym donosem mozna zniszczyc czyjas przyszlosc. Kto ma oceniac, czy kleryk jest odpowienim kandydatem na kaplana teraz, jezeli nawet 5 lat temu byl lobuzem?
W nas zawsze, gdy zbliżają się święcenia diakonatu kleryka pochodzącego z naszej parafii (a zdarza się to prawie każdego roku!)jest to ogłoszone razem z przypomnieniem, że ktokolwiek zna jakieś okoliczności, które są przeszkodą w przyjęciu tych święceń, jest obowiązany w sumieniu powiadomić odpowiednie osoby. Uważam, że osoby, które usprawiedliwiały swoją bierność w tej kwestii, są bierne również w innych sprawach, nie tylko "kościelnych). Trzeba po prostu trochę własnej inicjatywy, chyba nie oczekujemy, że zapuka do naszych drzwi jakiś kościelny przedstawiciel z ankietą na temat co myślimy o danym kleryku. Ja nie czuję się w kościele motłochem, chociaż nie zawsze gdy zwracałem się w jakiejś sprawie do księdza to on zgadzał się na moje propozycje czy uwagi.
Moim zdaniem taka reakcja świeckich wynika z niskiej wiedzy religijnej, swoistej nieświadomości będącej skutkiem ...zaniedbań katechetycznych czy też duszpasterskich. Bo gdyby jedna z drugim mieli świadomość, że posiadając wiedzę o rzeczach mogących stanowić przeszkody lub choćby wzbudzać wątpliwości co do kandydatów mają obowiązek ją ujawnić, odpowiadają w sumieniu za to przed Bogiem, a nieujawnienie jest grzechem zaniedbania i powoduje współodpowiedzialność za skutki, to z pewnością biegiem pędziliby żeby podzielić się swoją wiedzą już to z proboszczem kandydata już to z jego przełożonymi. I nie ma znaczenia jaka będzie reakcja,to sprawa proboszcza czy przełożonego i ich sumień co z przekazaną wiedzą uczynią, ale każdy (także świecki) ma obowiązek wiedząc coś niepokojącego o kandydacie poinformować o tym i przed Bogiem za to odpowiada. Każdy wierzący oczywiście.
Dodam tylko jedną jeszcze rzecz - ludzie którzy oceniali kapłanów ze względu na szatę już odchodzą - pozostają młodzi , którzy oceniaja - jaką bryką jeżdzi biskup , jak postępują kapłani . Kryzys wśród duchowieństwa w polsce - mogę się dziwować , bo postępowanie takich ludzi jak ten pijany biskup powoduje , że następcy , młodzi księża będą mieli już na starcie przegrana pozycję .Sami sobie szkodzą kapłani.I to od nich od środka powinno wyjść jasne przekazanie - że już chyba dość tych krętactw , pijaństwa i innej swawoli wśród duchownych .Kto najwięcej stracił ?Już teraz mona postawić jasną diagnozę - w 2013 ilość wiernych zmaleje do tego stopnia , że zamykane będą kościoły i sprzedawane . Bo nikt z młodych nie dołoży na kościół widząc co poczynają niektórzy z kapłanów .
A niby w jaki sposób podzielić się tą wiedzą i jak ją udokumentować? Komu "władze" kościelne dadzą wiarę, jeśli jest słowo przeciw słowu? Można zaryzykować podzielenie się niewygodną wiedzą, ale łączy się to automatycznie z otrzymaniem łatki donosiciela.
A co Cię obchodzi komu dadzą wiarę, jakie dowody?? Nie jesteś prokuratorem przed sądem, który ma wygrywać oskarżenie - masz powiedzieć co wiesz w prawdę i w dobrej wierze i tyle. Od Ciebie nikt nic więcej nie wymaga. W Kościele są procedury i kompetentni ludzie, żeby sprawdzać to co powiesz i na nich wtedy ciąży odpowiedzialność.
ungarer - i słusznie, bo od takich spraw są przełożeni biskupa, a nie posty i forum. Do przełożonych biskupa powinieneś napisać. Publikowanie takich spraw np. na forum jest przejawem Twojej złej woli i stawie Cię w świetle osoby niewiarygodnej.
Co ty mi tu Nab wypisujesz o przełożonych biskupa.Biskup Skworc ma jednego przełożonego-papieża,który jest o wszystkim informowany.W usuniętym poście nie było nic takiego co mogłoby podważyć moją wiarygodność.Treści w nim zawarte -mimo że ukrywane-są potwierdzone i przy odrobinie dobrej woli powszechnie dostępne. Publikowanie takich spraw na forum jest wyrazem troski o prawdę.Przejawem złej woli jest usuwanie moich postów.Twoje posty są przejawem twojej złej woli.To znaczy:wszystko co godzi w interesy hierarchów kościoła jest przejawem złej woli i niewiarygodne.Kłamliwy ale potężny argument.
Nie od dzis wiemy (my, swieccy), ze dla "wyswieconych" jestesmy ... motlochem.
Jeśli nie to przeczytajcie sobie : MK, 10,35-45.
A ja zacytuje tylko jedno zdanie: "A kto by chciał być pierwszy miedzy wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich." To tak odnośnie "motłochu" z wypowiedzi Kaela.
Czy na forum większość to niekatolicy? Czy to tacy "katolicy" co to chodzą do kościoła bo wszyscy chodzą, a tak naprawdę to sami nie wiedzą ani po co, ani dlaczego, pozbawieni wiedzy religijnej nawet z poziomu katechezy szkoły podstawowej?
Porażające...
Jak przeczytasz (a polecam), to sie dowiesz, skad to okreslenie.
Osoby wyswiecone sa czesto niestety, tak uksztaltowane, ze maja przekonanie, ze powinni trzymac sie razem i z dala od swieckich. I nie ze wzgledu na pokore, a wrecz przeciwnie.
Jak to proboszcz Jasiowi jako klerykowi w "Chlopach" powtarzal:
"Ale uwazaj na siebie i nie spoufalaj sie z chlopami, bo kto sie zada z plewami, tego swinie zjedza!"
To gdzie tu taki swiecki z ulicy ma do biskupa, albo rektora seminarium donosy pisac? I to jeszcze, jak nikt go tak naprawde o zdanie nie pyta?
Dlatego swieckim sie nie dziwie. Przeciez oni i tak w wiekszosci wypadkow nie maja zadnego prawa glosu w Kosciele. Chocby w licznych dokumentach bylo cos innego, rzeczywistosc jest ciagle taka, jaka jest. W Polsce.
Po pierwsze - ja słucham bardziej słów Jezusa z Ewangelii, a nie s. Chmielewskiej (z całym dla niej szacunkiem).
Po drugie słowa z książki siostry mają się do tematu z artykułu jak pięść do nosa.
Po trzecie - problem najszerszy w którym na forum nie pomogę Ci -to niesamowity brak wiedzy religijnej jaki prezentujesz, to brak na poziomie katechizacji ze szkoły podstawowej. Nie masz wiedzy, nie rozumiesz pojęć, z Twojego wpisu można wnioskować, że Ty wytworzyłeś jakaś religie w swojej wyobraźni i tę wyobrażeniowa religię uważasz za katolicką.
Np w katolicyzmie nie ma "my" i "oni", żeby powtórzyć za św Pawłem - jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, który jest Głowa a my członkami.
I tu niestety, pozostaje mi odesłać Cię na lekcje religii, a dopiero potem możemy porozmawiać, bo na razie nie wiesz ani co, ani o czym piszesz.
Ale chyba praktyki ci brakuje.
Ja pisze o realiach. Teoria jest mi znana moze i lepiej niz tobie.
Jezeli nie czytales ksiazki s. Malgorzaty to nie masz co sie o niej wypowiadac. Ona pisze o swoich osobistych doswiadczeniach, takze jako osoby konsekrowanej. A jakie ty masz doswiadczenia na tym polu? Swoja jedna parafie?
30 lat temu moj znajomy byl klerykiem pewnego seminarium zakonnego. Powiedzial mi wtedy, ze gdyby ktos zrobil mu zdjecie podczas rozmowy z dziewczyna na ulicy i wyslal do rektora, to musialby sie gesto tlumaczyc, a moze i by wylecial z seminarium.
Inny znajomy, ktory czesto jezdzil autobusem kolo seminarium diecezjalnego opowiadal mi o skandalicznym zachowaniu chlopakow wysiadajacych przy tym seminarium, chwalacych sie podrywkami na "wychodnym".
Tez mial leciec za nimi i donosic rektorowi?
Dopoki nie bedzie normalnych kontaktow na linii duchowienstwo - wierni, to i malo kto bedzie czul sie "powolany" do prostowania decyzji osob, ktore w koncu 5-6 lat codzien delikwentowi sie przygladaja i ogolnie "wiedza lepiej".
Jednym donosem mozna zniszczyc czyjas przyszlosc. Kto ma oceniac, czy kleryk jest odpowienim kandydatem na kaplana teraz, jezeli nawet 5 lat temu byl lobuzem?
Ja nie czuję się w kościele motłochem, chociaż nie zawsze gdy zwracałem się w jakiejś sprawie do księdza to on zgadzał się na moje propozycje czy uwagi.
Bo gdyby jedna z drugim mieli świadomość, że posiadając wiedzę o rzeczach mogących stanowić przeszkody lub choćby wzbudzać wątpliwości co do kandydatów mają obowiązek ją ujawnić, odpowiadają w sumieniu za to przed Bogiem, a nieujawnienie jest grzechem zaniedbania i powoduje współodpowiedzialność za skutki, to z pewnością biegiem pędziliby żeby podzielić się swoją wiedzą już to z proboszczem kandydata już to z jego przełożonymi.
I nie ma znaczenia jaka będzie reakcja,to sprawa proboszcza czy przełożonego i ich sumień co z przekazaną wiedzą uczynią, ale każdy (także świecki) ma obowiązek wiedząc coś niepokojącego o kandydacie poinformować o tym i przed Bogiem za to odpowiada. Każdy wierzący oczywiście.
przez Adriana Kowalskiego;to mój post został usunięty.