Artykuł faktycznie uderza w sedno sprawy. Kwestia religii jako samego przedmiotu budzi wiele dyskusji,ale uważam,że może ona wiele wnieść w życie młodych ludzi pod warunkiem,że postępowanie samego katechety będzie odpowiedzialne, a przygotowanie sumienne. Do młodych nie dotrze ten,kto nie złapie z nimi kontaktu, nie potraktuje poważnie, nie zechce się otworzyć,a wreszcie nie będzie autorytetem. Jako maturzystka, od lat uczestnicząca w katechezach( z własnej woli), wiem, że naprawdę warto się przełamać(katecheta), i faktycznie "zboczyć" nieco od samego programu nauczania, choćby po ustaleniu tego z samą młodzieżą niż darzyć się wzajemnie żalem i opuszczać zajęcia z poczuciem zmarnowanego czasu.