Otóż renato155 chodzi o elementarne poszanowanie dla miejsca i czynności aktualnie dokonywanej przez księdza i wiernych. A skąd wiesz, że księdzu nie przeszkadza, że nie przerywa i nie "przepędza" przeszkadzaczy? - przeszkadza, tylko on zachowuje się należycie w odróżnieniu od przeszkadzających i nie przerywa modlitwy żeby im zwracać uwagę, bo rozmawia z Kimś najważniejszym.
a ja nie mó3wię o przeganianiu..o uświadamianiu..i skoro nikt nie reaguje,nieuświadomiony uważa że zachowuje się w porządku..ksiądz zachowuje się należycie?..ksiądz tchórzy konfrontację..przyzwala..przymyka oko i być może wgłębi ducha poleca ludzi Bogu..jasne to jest pomysł..tylko że Bóg oczekuje(od księży zwłaszcza) działania...-ej ..bo będziecie mieli tak jak w angielskich kościołach-msza święta przedłużona o 5 minut,i już są pisane skargi na księdza--chcecie tego?-to oki,nie reagujcie..wasz wybór. Z kimś ważniejszym?-św Tereska mawiała-czasem zostaw BOGA,dla Boga(tego w drugim człowieku)
Ja niektóre niestosowne zachowania zacząłem postrzegać jako... formę pokusy i skłonienia mnie do utraty cierpliwości jako próby inspirowanej wiadomo przez kogo. Jedną z takich silniejszych prób dla mnie jest cierpliwe znoszenia systematycznego popychania mnie kuksańcami w plecy przez idące za mną do komunii starsze panie (oczywiście staram się kiedy tylko mogę nie znajdować się przed takimi osobami, ale czasem nie jest to możliwe)- zapewniam, że to niezły trening spokoju, miłości bliźniego i cierpliwości ;-).
A co powiedzieć o - nie tylko tych najmłodszych - księżach, nagminnie zwracających się do dorosłych parafian per "ty"? O wygniecionych i brudnych albach i ornatach? Przykład (w tym wypadku zły) idzie z góry...
Pamiętam z dzieciństwa, że co pewien czas regularnie do zakrystii przychodziły znane z widzenia panie i zabierały z pólek bieliznę liturgiczną, a na to miejsce starannie układały pięknie upraną, wybieloną i wykrochmaloną. Nie wiem jak to się odbywa dziś, ale moim zdaniem wygnieciona, czy brudna alba, komża itp. to policzek i powód do wstydu dla parafian. A co do zwracania się - hmm, to chyba kwestia przyjętego obyczaju i relacji jakie łączą ludzi. Jeśli relacja ma charakter braterski to do braci i sióstr nie zwracamy się dziś Pni siostro lub Panie bracie (choć kiedyś było to praktykowane) Jednak nie tylko do ludzi, przecież my w modlitwie do samego Boga zwracamy się używając formy TY i po Imieniu. Zatem...
Zatem skąd pretensja do dziennikarzy, zwracających się do rozmówców w telewizji per "ty"? A jeśli ja się do plebana spróbuję odezwać w ten sam sposób, to oberwie mi się co najmniej ekskomunika ze Stolicy Apostolskiej... A na nieśmiałe pytanie, czy można by coś zrobić z tym ufaflunionym obrusem z ołtarza, usłyszałam odpowiedź, cytuję i nie żartuję: Pilnuj swego nosa, smarkulo... Nadmieniam, że miałam wtedy lat dwadzieścia kilka i gimnazjalistki, mimo ogólnie młodego wyglądu, już nie przypominałam...
warrior - trzeba było zapytać : "czy mogłabym wziąć ten obrus do uprania? Bo wstyd mi przed Panem Jezusem, że na takim obrusie Jego Ciało i Krew musi spoczywać". Myślę,ze reakcja byłaby zgoła inna niż na sarkazm i wytykającą krytykę z użyciem słowa ufafluniony, którą ksiądz zapewne odniósł do siebie.
Z kimś ważniejszym?-św Tereska mawiała-czasem zostaw BOGA,dla Boga(tego w drugim człowieku)
Jedną z takich silniejszych prób dla mnie jest cierpliwe znoszenia systematycznego popychania mnie kuksańcami w plecy przez idące za mną do komunii starsze panie (oczywiście staram się kiedy tylko mogę nie znajdować się przed takimi osobami, ale czasem nie jest to możliwe)- zapewniam, że to niezły trening spokoju, miłości bliźniego i cierpliwości ;-).
Nie wiem jak to się odbywa dziś, ale moim zdaniem wygnieciona, czy brudna alba, komża itp. to policzek i powód do wstydu dla parafian.
A co do zwracania się - hmm, to chyba kwestia przyjętego obyczaju i relacji jakie łączą ludzi. Jeśli relacja ma charakter braterski to do braci i sióstr nie zwracamy się dziś Pni siostro lub Panie bracie (choć kiedyś było to praktykowane)
Jednak nie tylko do ludzi, przecież my w modlitwie do samego Boga zwracamy się używając formy TY i po Imieniu. Zatem...
A jeśli ja się do plebana spróbuję odezwać w ten sam sposób, to oberwie mi się co najmniej ekskomunika ze Stolicy Apostolskiej...
A na nieśmiałe pytanie, czy można by coś zrobić z tym ufaflunionym obrusem z ołtarza, usłyszałam odpowiedź, cytuję i nie żartuję: Pilnuj swego nosa, smarkulo...
Nadmieniam, że miałam wtedy lat dwadzieścia kilka i gimnazjalistki, mimo ogólnie młodego wyglądu, już nie przypominałam...
Myślę,ze reakcja byłaby zgoła inna niż na sarkazm i wytykającą krytykę z użyciem słowa ufafluniony, którą ksiądz zapewne odniósł do siebie.