Dla wojska: spocznij!

Niedziela 7/2012 Niedziela 7/2012

Geopolityka to dziś nie tylko domena wielkich mocarstw, a państwa niebędące superpotęgami, takie jak Polska, nie muszą być wyłącznie przedmiotem geopolityki mocarstwowej...

 

Myślenie ewentualnościowe

Trudno zaprzeczyć, że w minionym dwudziestoleciu myślenie polskich elit o bezpieczeństwie i obronności kraju sprowadzało się do planu: wejść do UE i NATO, a wtedy to one zatroszczą się o bezpieczeństwo Polski.

Pod koniec swojej kadencji minister obrony Bogdan Klich ogłosił wielki sukces, że wreszcie NATO przyjęło tzw. plany ewnentualnościowe dla Polski, czyli że w razie zagrożenia 4 polskie dywizje będą wsparte ewentualnie przez 5 dywizji NATO. Tę radosną informację podano w momencie, gdy już zapadła decyzja w MON o likwidacji jednej z tych 4 dywizji (warszawskiej)! Oznacza to brak myślenia o bezpieczeństwie narodowym nie tylko na poziomie geopolitycznym, ale i zwykłym operacyjnym – mówią „niepoprawni” wojskowi. Takie niemyślenie doprowadziło do tego, że nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć potrzeb obronnych Polski, do tego stopnia, że nie potrafimy nawet bezpiecznie przewieźć prezydenta, zwierzchnika Sił Zbrojnych, co pokazała katastrofa smoleńska... Katastrofa smoleńska, nie wnikając w szczegóły, świadczy o słabości Polski. Sposób zachowania władz Rosji, sposób zachowania polskiego rządu, sojuszników Polski, to czarny obraz bezpieczeństwa Polski – podkreślają niezależni eksperci wojskowi.

Ppłk rezerwy dr Grzegorz Kwaśniak, oceniając bezpieczeństwo militarne Rzeczypospolitej w 12 lat po wejściu do NATO, przywołuje książkę Józefa Mackiewicza sprzed prawie 70 lat: „Optymizm nie zastąpi nam Polski”, która opisuje postawę polskich elit emigracyjnych w czasie II wojny światowej, ich relacje oraz nadzieje wiązane z sojuszniczą Wielką Brytanią. Wskazuje na analogię między tamtymi złudnymi nadziejami a nadziejami, jakie dziś wiążemy z naszymi sojusznikami (NATO i UE). Jego zdaniem, trzeba jasno postawić pytanie: Czy Polska ma dziś jakiekolwiek samodzielne plany obronne? W mediach z rzadka pojawiają się na ten temat informacje. Najciekawsza ukazała się jesienią 2010 r., gdy ktoś oficjalnie przyznał się, że takich planów nie było przez 12 lat. Podobno jakieś ogólne plany zostały opracowane dopiero jesienią 2010 r. ...

Obowiązuje strategia bezpieczeństwa narodowego z 2007 r., która zakłada solidarność sojuszniczą w ramach NATO, udział w europejskiej polityce bezpieczeństwa oraz rozwój stosunków sojuszniczych dwustronnych z USA. Mamy też nowszą strategię obronności z 2009 r., która w pkt. 53 pociesza, że sojusznicze siły wzmocnienia, jeżeli zajdzie taka potrzeba, przyjdą na pomoc... Teoretycznie wszystko jest w porządku. Jednak, zdaniem dr. Kwaśniaka, niepokojące jest to, że polskie siły operacyjnie są w stanie bronić kraju zaledwie w 30 proc. (bardzo optymistycznie licząc – dodają niektórzy), sojusznicze siły wzmocnienia będą zatem musiały ewentualnie uzupełnić 70 proc. skuteczności obronnej... Cała klasa polityczna, elity polityczne i poprawne elity wojskowe zgadzają się z taką strategią i w zasadzie nikt jej oficjalnie nie kwestionuje. Śpią spokojnie, nie zważając zupełnie na to, że sytuacja geopolityczna i geostrategiczna Polski znacznie się pogorszyła.

Fantomy obronności

Gdy wstępowaliśmy do NATO, wiara w solidarność i zaufanie do Sojuszu były uzasadnione, jednak w ciągu 12 lat polskiego członkostwa sporo się zmieniło – zmieniło się samo NATO, zmieniły się Stany Zjednoczone, zmieniła się Rosja. I to ona znów staje się – choć nie chce się tego widzieć – głównym problemem polskiej polityki bezpieczeństwa. O ile za rządów prezydenta Jelcyna można było mieć jeszcze jakieś nadzieje, że Rosja będzie demokratyczna, zbuduje gospodarkę wolnorynkową i będzie państwem, ze strony którego nic nie będzie Polsce groziło, to teraz, niestety, coraz wyraźniejsze stają się ambicje neoimperialne Rosji.

Wiele do myślenia powinna dać polskim elitom rosyjska agresja na Gruzję w sierpniu 2008 r. – to nie była przecież napaść Gruzji na Rosję, jak nam to próbowano wmawiać. Wtedy powinno definitywnie skończyć się myślenie, że we współczesnym świecie żadne państwo europejskie nie będzie używało siły militarnej przeciwko drugiemu państwu w celu rozwiązania sporów politycznych. Niestety, okazało się, że jest to możliwe, że dziś także w Europie można wysłać czołgi do sąsiadów... To się może wydarzyć nie tylko na Kaukazie, nie wypierajmy tego ze swojej świadomości – przekonuje dr Kwaśniak.

Niepokojąca jest coraz wyraźniejsza rozbieżność interesów poszczególnych państw członkowskich NATO i UE. Nie sposób ignorować zjawiska renacjonalizacji polityki zagranicznej państw, kryzysu demokracji w UE oraz bardzo niekorzystnej tendencji, zauważalnej w skali całego NATO, do zmiany modelu funkcjonowania sił zbrojnych. Przez ostatnie 60 lat głównym celem NATO i głównym zadaniem sił zbrojnych była obrona terytoriów państw członkowskich Sojuszu, obecnie te zdolności obronne są zamieniane na zdolności ekspedycyjne poza krajami NATO. To się odbija niekorzystnie na zdolności NATO do obrony własnych członków.

Wobec tych uwarunkowań niezrozumiała jest postępująca degradacja systemu obronnego państwa polskiego, które cały wysiłek finansowy i organizacyjny skupia na tym, aby członkostwo w NATO było w miarę sprawnie realizowane, brakuje natomiast czasu, chęci i pieniędzy na troskę o własny system obronny, o Polskie Siły Zbrojne. Wszystko, co krajowe, w dziedzinie obronności jest odkładane na później. Po kilkunastu latach – ocenia dr Kwaśniak – dorobiliśmy się już tak wielkich zaległości, że ogólnie rzecz biorąc, nasz system obronny nie spełnia swojej konstytucyjnej roli. Dość powiedzieć, że wciąż obowiązuje ciągle zmieniana i poprawiana ustawa o powszechnym obowiązku obrony z 1967 r. – z czasów towarzysza Władysława Gomułki... Obowiązuje niczym fantom (po co? dlaczego?), bo przecież polski rząd zakwestionował powszechność obrony, czyli podstawę polskiej doktryny obronnej, która opierała się na odstraszaniu, a odstraszanie na powszechnym obowiązku obrony... Fantomem pozostaje więc też art. 85 polskiej Konstytucji o obywatelskim obowiązku obrony Ojczyzny... Polski minister obrony Bogdan Klich w swoim czasie mówił z dumą, że nikt już więcej nie będzie zmuszał młodych ludzi do służby w wojsku...

Efektem pseudoreform i „przemian” polskiego wojska stała się utrata zdolności obronnych przez Polskie Siły Zbrojne – wyrokują „niepoprawni” eksperci polskiej obronności.


 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...