Sól w oku świata

W drodze 4/2012 W drodze 4/2012

Nowa ewangelizacja nie jest kierowana do niewierzących, ale do tych, którzy są ochrzczeni i niewiele to dla nich znaczy.

 

Tak – utraty znajomych albo wręcz pracy. Linie lotnicze wręczają wymówienia stewardesom, które noszą krzyżyk na szyi. One chciały dawać świadectwo wiary, a straciły utrzymanie.

Nie znam dokładnie tego problemu, ale sądzę, że stewardesa wyrzucona z pracy za krzyżyk może skarżyć linie lotnicze przed sądem i wygra sprawę.

Ale nie w tym tkwi sedno problemu: skoro komuś przyszło do głowy wprowadzać do regulaminu pracy punkt o symbolach religijnych, świadczy to o ogólnej przemianie kulturowej we wrogim dla chrześcijaństwa kierunku.

A dlaczego ewangelizacja jest potrzebna? Właśnie dlatego, że żyjemy w świecie, który jest teoretycznie chrześcijański i wypełniony kościołami, ale zmiany kulturowe rzeczywiście są w wielu wypadkach antychrześcijańskie. Niemniej jednak, ewangelizacja nie oznacza wprost przemiany struktur świata. Tego już Kościół próbował w przeszłości z marnymi skutkami.

Zatem pozostają nam świadectwo, dialog, głoszenie Słowa. Środki słabe. Bardzo słabe.

Nie słabe, tylko ewangeliczne. A w jaki inny sposób miałby się Kościół rozwijać?

Misjonarstwo trzeba pogodzić z szacunkiem dla wolności drugiego człowieka. W którym momencie się wycofać, jak się zorientować, że dalej nie wolno?

Wolność polega na tym, że dwie osoby spotykają się w dialogu. Dialog kończy się wtedy, gdy jedna z nich powie, że nie ma ochoty dłużej rozmawiać.

Chrystus mówi: idźcie i nauczajcie, a nie: idźcie i dialogujcie.

Dialog jest – po świadectwie – pierwszym środkiem ewangelizacji. Paweł VI wymieniał świadectwo i dialog. Świadectwo jest po to, żeby w innych rodziło pytania. Kiedy ktoś mi je zada, spróbuję na nie odpowiedzieć. Ale też wysłucham drugiej osoby, nie będę udawał, że jej świat wartości i myślenie są mi obojętne. Dialog oznacza właśnie szacunek do drugiego człowieka.

W tym się kryje pułapka. Niektórzy pojmują dialog jako wzięcie w nawias swoich przekonań, by nimi nie urazić drugiego.

Nie widzę powodu, bym przed niewierzącym miał udawać kogoś innego, niż jestem. Wierzę przecież nie przeciwko komuś.

Zaraz, a co ze „znakiem sprzeciwu wobec świata”?

Znakiem sprzeciwu chrześcijanina jest to, że kocha radykalnie. To w ten sposób staje się dla świata solą w oku. Chrześcijanin głosi Jezusa Chrystusa i życie wieczne, wskazuje pewną koncepcję człowieka – ale to koncepcja pozytywna. W świecie, który jest przeerotyzowany, chrześcijanin będzie świadkiem wartości miłości i małżeństwa oraz tego, że seks nie jest czymś banalnym. Jeśli świat wariuje na punkcie pieniędzy, chrześcijanin też jest znakiem sprzeciwu – o ile wie, czym jest ubóstwo. Jeśli tego nie wie, a gani świat za materializm, to jest co najwyżej chodzącą obrazą boską.

Czyli nie tylko „można kochać i nie wiedzieć o tem”, ale i ewangelizować, nie zdając sobie z tego sprawy. Ktoś, obserwując moje małżeństwo, uzna je za tak dobre, że sam zrezygnuje z rozwodu. A Bóg poczyta mi to za zasługę…

A cóż to za ironia?

Po prostu w ciągu prawie 30 lat życia nie zdarzyło mi się, żeby ktoś się ochrzcił ze względu na to, że ja świadczyłem o Bogu. I myślę, że to jest doświadczenie większości chrześcijan.

Masz dziecko?

Mam.

Uczysz je wiary?

Tak.

Prowadzisz do kościoła?

Prowadzę.

Więc sam widzisz… A po rozmowie dam ci jeszcze kilka zaproszeń na wydarzenie ewangelizacyjne w Krakowie, może przekażesz je komuś.

Chodzi mi o to, że nie każdy nadaje się na aktywistę.

Ewangelizacji nie prowadzą żadni aktywiści.

Są przecież szkoły liderów chrześcijańskich.

Ale tam nie szkoli się „aktywistów”. Człowiek świadczący o Jezusie musi mieć prawdziwe doświadczenie Pana Boga, wiedzieć, czym jest modlitwa. Inaczej jego działania do niczego nie doprowadzą. A nie wspominam już nawet o wyciąganiu z ewangelizacji profitów.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...