Medale i wyróżnienia przyniosły artyście wiele radości, ale – jak podkreśla reżyser – największą „nagrodą” był wybór Karola Wojtyły na papieża. Niebawem doszła i druga – powstanie „Solidarności”. – Wybór Jana Pawła II stał się powodem mojego powrotu do Kościoła – opowiada reżyser. – Zbyt wcześnie podjąłem samodzielne życie i wcześnie odstąpiłem od życia religijnego, choć moja rodzina była bardzo wierząca.
Idąc do liceum plastycznego w Warszawie, świat widział kolorami. Podobnie, kiedy został studentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Być może miało na to wpływ wydarzenie z wczesnego dzieciństwa: jest rok 1943. Ma trzy lata. Stoi w oknie mieszkania rodziców na rogu Marszałkowskiej i Królewskiej. Kilkadziesiąt metrów dalej widzi płonący budynek w różnokolorowej ścianie ognia. Nie może oderwać wzroku. Scena jest tak piękna, a zarazem tragiczna, że trzyma chłopca jak w potrzasku.
Ten obraz jednoczesnego piękna i tragizmu jest dominujący w całej twórczości Antoniego Krauzego, artysty wychowanego w atmosferze polskiego patriotyzmu, choć pradziadek ze strony ojca pochodził z zaboru pruskiego, a matka ojca była Rosjanką.
Chłopiec wychowywał się z licznym rodzeństwem. Jednak obie siostry już nie żyją. Jedna zginęła w wieku jedenastu lat, zraniona odłamkami podczas Powstania Warszawskiego. Druga, najmłodsza z rodzeństwa, przed kilkunastu laty. Do dziś żyje najstarszy brat Janusz i dwaj młodsi – Maciej i Andrzej. Ten ostatni jest znanym rysownikiem.
Będzie komunizm
Świadomość młodego chłopaka kształtowali rodzice, stryj Robert Krauze z Batalionu Parasol (pseudonim „Żak”) i Radio Wolna Europa.Wiadomości kulturalne ze świata, a także gust artystyczny kształtował zaś pod wpływem programów Mariana Hemara. I tak atmosfera przedwojennej Polski i heroizmu czasu wojny stawały się naturalnymi składnikami dnia codziennego. – Ważnym czynnikiem była też nauka w liceum plastycznym – wspomina Antoni Krauze. – Uczyły się tam dzieci komunistycznej nomenklatury, ale też przedwojennej inteligencji i arystokracji. Atmosfera, w porównaniu z innymi szkołami, w tamtym czasie była zdecydowanie mniej totalitarna. Dojrzewałem z pełną świadomością, że sytuacja polityczna nie zmieni się za naszego życia. Będę żył w komunizmie.
Czas nadziei
Objęcie w kraju władzy przez polskie skrzydło PZPR i nominacja Gomułki na pierwszego sekretarza partii wstrzymały terror przeciwko Polakom. Antoni Krauze w końcu lat pięćdziesiątych zaczął publikować wiersze. Zdał na Akademię Sztuk Pięknych i związał się ze środowiskiem dwutygodnika „Współczesność”, gdzie prym wiódł jego poetycki autorytet – Stanisław Grochowiak. – We „Współczesności” poznałem Mirona Białoszewskiego, Zbigniewa Herberta, Ernesta Brylla, Marka Nowakowskiego oraz wielu innych poetów i pisarzy. Grochowiak był postacią numer jeden „Współczesności” i wielkim autorytetem tamtego pokolenia. I tak wszedłem w środowisko literackie, które stało się dla mnie kolejną szkołą patrzenia na świat – mówi.
Jednak samej Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie studiował przez cztery lata, Antoni Krauze nie wpisuje jako ważnego miejsca w swoim życiorysie. Niebagatelnym miejscem w dojrzewaniu artysty stał się natomiast Studencki Teatr Satyryków – scena krystalizowania osobowości. Nowego spojrzenia na peerelowskie otoczenie. Z próbą odpowiedzi na pytanie: jednostka czy masy kreatorami rzeczywistości? Podpatrując w teatrze opowiadanie obrazami, Antoni Krauze postanowił rysować filmową rzeczywistością. Inspiracją dla Krauzego było przede wszystkim nowe kino włoskie i skandynawskie: Antonioni, Fellini, Visconti, Bergman.
Zamykanie kariery na półce
Studia w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej, które skończył w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, nieco rozczarowały Antoniego Krauzego. Jak dziś mówi, miał trochę żalu do losu, że spóźnił się o jakieś cztery lata. – Odnosiłem wrażenie, że najlepszy czas szkoły już minął, a była nim druga połowa lat pięćdziesiątych – wyjaśnia reżyser. – Ja zaś skończyłem PWSTiF już w czasie małej stabilizacji gomułkowskiej.
Po szkole Antoni Krauze trafił do znakomitego zespołu filmowego „Tor”, kierowanego wówczas przez Stanisława Różewicza. Doskonale zadebiutował, choć nie filmem kinowym, a telewizyjnym. Jego „Monidło” dziś jest klasyką polskiej filmografii. Wielokrotnie nagradzane, stało się obrazem otwierającym artyście drogę do kariery, a także do późniejszego debiutu kinowego. Film „Meta” artysta zrealizował na podstawie opowiadania Marka Nowakowskiego. – Odbywała się projekcja. Wiceprezes telewizji i szef cenzury podczas projekcji świetnie się bawili. Śmiali się. A ja tymczasem myślałem: dlaczego zaproszono mnie, skoro mój film tak im się podoba – mówi Antoni Krauze. – Kiedy skończył się seans i zapalono światło, wszystko się wyjaśniło. Towarzysz Stefański, wiceprezes telewizji, powiedział do szefa cenzury, ni to pytając, ni to stwierdzając: „No, jak towarzyszu dyrektorze, prawda, że nie możemy puścić tego filmu?”. I tak mi cenzura zamknęła „Metę” na dziesięć lat, co praktycznie zamykało moją dalszą karierę zawodową.
W tamtym okresie w ten sposób eliminowano wielu początkujących, nieposłusznych władzy reżyserów. Również dla Krauzego zaczęły się kłopoty. Pozwolono mu wprawdzie zrobić „Palec Boży”, ale film uznano na kolaudacji za nieudany i otrzymał najniższą ocenę. Za młodym reżyserem ujęła się dopiero Wanda Jakubowska, osoba niezwykle wpływowa w najwyższych gremiach PZPR, uchodząca za bardzo pryncypialną komunistkę z dużymi wpływami w Moskwie. – Uratowała mój debiut kinowy, do dzisiaj nie wiem, dlaczego – wspomina Antoni Krauze. – Niemal zupełnie nie znaliśmy się, bo w szkole filmowej nie miałem z nią żadnych zajęć. Z własnej inicjatywy stanęła w mojej obronie, co będę pamiętał do końca życia. Oczywiście, miałem jakieś wsparcie ze strony szefa zespołu Stanisława Różewicza, ale ono dużo mniej znaczyło w porównaniu z poparciem Jakubowskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.