Często zupełnie nieoczekiwanie zaskakuje nas nieszczęśliwy wypadek, choroba, a co za tym idzie, utrata zdrowia i zwykłej ludzkiej sprawności. Stajemy się zależni od innych i, w naszym przekonaniu, mniej wartościowi. W takich sytuacjach wiele zależy od nas samych, od naszego nastawienia do życia. Apostolstwo Chorych, 5/2007
Dla tych ostatnich najważniejsze jest nastawienie transcendentalne, to znaczy nie ograniczające się do celów znikających z naszym odejściem z życia ziemskiego. Wskazówką w takim postępowaniu i działaniu jest zazwyczaj wiara w trwałość naszego istnienia, życia wiecznego, a pośrednio nadzieja na osiągnięcie nie kończącego się szczęścia, które można uzyskać tylko przez dążenie do łączności z Bogiem. Na ogół zauważa się, że człowiekowi wierzącemu łatwiej znieść napotykane trudności życia, choroby oraz nieszczęścia własne i bliskich osób.
Żaden człowiek nie dał sobie życia sam z siebie. Wszyscy otrzymaliśmy życie od swoich rodziców z woli Boga. Bóg stworzył nas z miłości i dla miłości. Jesteśmy wezwani, by stojąc na ziemi wpatrywać się w niebo - kierować uwagę, myśli i serce w stronę Boga, do którego od stworzenia powołany jest człowiek. W tym kryje się ostateczny sens naszego życia.
W encyklice Deus caritas est Ojciec Święty Benedykt XVI przypomniał nam, że człowieka nie da się wytłumaczyć bez Boga, zwłaszcza całego duchowego świata wartości. Biologiczne życie możemy zachować nie kochając nikogo, ale nie jesteśmy w stanie pogodzić się z życiem bez miłości. Przyjmujemy więc Chrystusowe wezwanie do życia w miłości wobec Boga i bliźniego. Nie możemy też pogodzić się z tym, aby miłość miała się skończyć wraz ze śmiercią. Wierzymy, że miłość jest wieczna, bo jest z Boga, a Bóg się nie kończy i stworzył nas z miłości i dla miłości.
Osoba ludzka stworzona na obraz Boży jest równocześnie istotą cielesną i duchową. Nauka wiary przyjmuje, że dusza człowieka jest nieśmiertelna i stworzona bezpośrednio przez Boga w chwili poczęcia człowieka. Nie ginie więc po jej oddzieleniu od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili zmartwychwstania. Człowiek rodzi się osobą, żeby stać się osobowością. Osobowość wypracowuje się pracą wielu lat. Pierwsze kroki czynimy pod okiem rodziców, przy ich cennych wskazówkach oraz mądrych nauczycieli i katechetów. Nieobojętny jest tu dobór naszego otoczenia, lektury gazet, czasopism, książek, wybór programów radiowych i telewizyjnych. W pracy człowieka nad swoją osobowością wielką pomocą są: sakramenty święte, modlitwa z codziennym rachunkiem sumienia, liturgia, kultywowanie tradycji i obrzędów kościelnych. Sens życia człowieka to, przy kierowaniu się dekalogiem, miłością i sprawiedliwością, uczciwe, codzienne wypełnianie swoich obowiązków; to służba Bogu i bliźniemu, a w szczególności swojej rodzinie i ojczyźnie.
Naszym wzorem jest Jezus Chrystus. On jest naszą Drogą, Prawdą i Życiem. Jeśli wskazuje nam drogę, to jest ona sensowna, a zatem prowadząca do szczęścia. Lekarstwem na brak sensu życia jest zatem cel, który wskazuje nam Jezus Chrystus. Ludzie współcześni pytają o prawdę. Dziś w wielu wypadkach lepiej jest nie powiedzieć prawdy, przemilczeć ją lub powiedzieć tylko część prawdy. Tymczasem właśnie w naszych czasach tak bardzo potrzebnym lekarstwem na znalezienie sensu życia jest prawda. Jako ludzie wierzący mamy pewność, że Jezus Chrystus chce stać się sensem naszego życia. To wielki dar i zadanie.