Siódma pieczątka

Jak wygląda umowa-zlecenie między polską państwową uczelnią wyższą i osobą, która ma przeprowadzić szkolenie dla kadry naukowej? Dolna połowa strony mieni się różnymi odcieniami błękitu. Czyżby kreatywni pracownicy wpadli na pomysł, by ubarwić urzędowy dokument? eSPe, 85/2009



Janek jest uczciwym człowiekiem, ale jest i ciemniejsza strona psychologicznych mechanizmów braku zaufania. Podejrzewam, że przedstawiciele zachodniego uniwersytetu, o którym mówiłem na początku, nie wpadli na pomysł, że potrzebne jest jedenaście podpisów, gdyż do głowy by im nie przyszło, że którakolwiek z osób zaangażowanych w pisanie umowy może rozmyślnie wprowadzić kolejne osoby w błąd.

A nam mieści się to w głowie. Nie chcemy być złośliwi, nie chcemy mnożyć procedur w nieskończoność, ale nie moglibyśmy spać spokojnie, obawiając się, że przedstawiana nam umowa może zawierać szkodliwe dla nas kruczki prawne. Pytanie brzmi tylko: skąd nam w ogóle wpadło do głowy, że może tak być? I co sami zrobilibyśmy, gdyby nie było nad nami jedenastu kontrolujących instytucji?

Propozycja zmian

Nie chciałbym zostawić Czytelników z samą diagnozą, gdyż moim celem nie jest bezproduktywne narzekanie. Mam przekonanie, że wiele można zmienić; gdyby tak nie było, rzuciłbym pióro w kąt – nie jestem zwolennikiem sztuki dla sztuki i publicystyki dla publicystyki.

Thomas Merton twierdził, iż nie ma ładu społecznego bez świętych. Parafrazując, można stwierdzić, że bez świętych nie powstanie system oparty na zaufaniu społecznym. Kim jest święty w społeczeństwie? To osoba, która chce czegoś więcej; której głównym celem nie jest zabezpieczenie własnej pozycji, lecz większe dobro.

A więc sami możemy zmienić sytuację. Jak?

Po pierwsze: wzmocnić wiarę i odwagę. Wbrew pozorom ten punkt nie dotyczy tylko wiary w Boga, bo choć ponad 90% Polaków należy formalnie do różnych Kościołów chrześcijańskich, niewiele to zmienia. Ale prawie każdy z nas, wyjąwszy jednostki patologiczne, wierzy przynajmniej w jakieś wartości przekraczające zwierzęce potrzeby jedzenia, seksu i dominacji.

Im bardziej będziemy się starać, by o tych wartościach nie zapominać, tym łatwiej przyjdzie nam odwaga i zaufanie w konkretnych, życiowych sytuacjach. Sam – jako wierzący katolik – powtarzam sobie wersety z Pisma Świętego, mówiące o konieczności podejmowania ryzyka dla osiągnięcia dobra („kto chce zachować swoje życie, straci je”) i o zaufaniu Bogu („kto ufa Bogu, ten nie musi się już bać ludzi”). Jednak nawet osoba niewierząca, która uważnie przestudiuje historię gospodarki na świecie, zda sobie sprawę z tego, iż najlepszą drogą do bogacenia się jest współpraca i podejmowanie ryzyka – nieodłączny element przedsiębiorczości.

Po drugie: wyrwać się z depresji. Nie mam na myśli rozpoznania klinicznego, lecz pewien specyficzny, zbliżony do depresji zestaw symptomów występujących w społeczeństwie (m.in. brak zaangażowania, pesymizm, niski poziom aktywności). Jednym z objawów jest przekonanie, że „ode mnie nic w życiu nie zależy”.

Nie wiem, jak inne objawy, ale ten występuje w społeczeństwie polskim zatrważająco często. Prowadzi do traktowania ludzi na zewnątrz jako zagrożenia (bo to oni tworzą machinę wprowadzającą w ruch całe nasze życie), a w efekcie do błędnego koła nieufności – nie wyrwiemy się z naszych smutków bez pomocy innych, tak jak baron Münchhausen nie może wyciągnąć się za wąsy z bagna. Zatem na przekór uczuciom warto szukać pomocy innych, warto szukać wsparcia, rozmowy, warto uwierzyć – nawet trochę na siłę – że jednak coś od nas zależy...





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...