Mocny niech się umocni

Żadna ludzka czynność podejmowana z własnej woli nie wymaga tyle hartu ducha i prawdziwego męstwa, ile właśnie modlitwa. Tylko niepoprawny optymista, który ma wyłącznie myślny stosunek do modlitwy – to znaczy myśli, że się modli! – może sądzić, że jest ona rzeczą prostą i bezproblemową. Głos Karmelu, 3/2006




Drugą poważną przeszkodą, na jaką człowiek modlitwy napotyka w swoim życiu i z którą winien sobie radzić przy pomocy cnoty męstwa, jest milczenie Boga. Pan Bóg na nasze słowa nie odpowiada słowami, jak drugi człowiek, którego widzimy. Milczenie Boga jest więc dla nas bardzo deprymujące. Podobnie zresztą bywa w rozmowach z ludźmi. Czasami zupełnie nie wiemy, jak się w takich sytuacjach zachować. W duchu mówimy: „zapadło niezręczne milczenie”. Trudność jednak, na jaką napotykamy w rozmowie z Bogiem wzmaga fakt, że mamy świadomość uczestnictwa w toczącej się w świecie ryzykowanej walce ze złem i że to właśnie Bóg jest naszym głównym przewodnikiem w owych zmaganiach. Tymczasem „Boski Generał” – jak Go określiła mała Teresa – milczy! Nie zważa na cały napór zła i grożące nam niebezpieczeństwo. Jest niewzruszony i obojętny na nasze słowa. Dlatego Psalmista woła: Przebudź się, czemu śpisz (Ps 44, 24). A za Psalmistą przez wieki wołają całe zastępy ludzi przykutych do ziemi ciężarem własnej egzystencji. Jednakże ich słowa, z zewnątrz patrząc, wydają się być przysłowiowym „rzucaniem grochem o ścianę”.

Co w tej sytuacji ma czynić chrześcijanin? Ufać! Bezwzględnie ufać i rozumnie czekać! Przez ufność chrześcijanin ma okazać „męstwo bycia” (P. Tillich). Jego męstwo nie może polegać na sobie samym. Szybko przekształciłoby się w tupet i butę. Prawdziwe męstwo musi odznaczać się roztropnością i autentyczną mądrością. Nie może mieć nic wspólnego ze ślepym porywem i bezrozumnym uniesieniem emocjonalnym. Nie jest bowiem mężnym ten, kto bez żadnej refleksji i rozeznania samowolnie wystawia się na jakiekolwiek niebezpieczeństwa. Jest nim jedynie ten, kto, owszem, ryzykuje wiele, niemniej czyni to zgodnie ze słuszną oceną rzeczywistości i w całkowitym posłuszeństwie Bogu. Błędem natomiast jest przemądrzałe kwestionowanie posunięć głównego Wodza, a już zupełnym nieporozumieniem wychodzenie przed szereg i walka „na własną rękę”, w pojedynkę.

Miała rację św. Teresa od Dzieciątka Jezus, krytykując Apostołów za to, że z obawy o siebie w czasie burzy na morzu wołaniem swoim zbudzili śpiącego w łodzi Pana. Ciało Jego wprawdzie spało, ale sercem przecież czuwał (por. Pnp 5, 2)! Chrześcijanin na modlitwie, jeśli nie chce popełnić tego samego błędu, nie powinien być gadatliwym (por. Mt 6, 7). Wielomówność przeszkadza w wyciszeniu serca i w cierpliwym wyczekiwaniu na rozkaz Pana – na Jego dyskretny gest, dający znak do walki. Wszystkie emocje powinny być ujęte w karby, jak to doskonale wyraził C.K. Norwid: „Za to i rycerz nie lada gwałtownik, lecz ów, co czeka”! Wszelka nasza modlitwa, osobista i liturgiczna, owszem, ma być czynem, ale „czynem absolutnej cierpliwości” (E. Levinas). Chrześcijanin winien więc przyjąć postawę kontemplacyjną. To znaczy, powinien nieustannie wpatrywać się w ten mężny par excellence czyn Jezusa Chrystusa na krzyżu i przyswajać sobie wszystkie modlitewne myśli i uczucia, jakie towarzyszyły Mu w tym dramatycznym momencie, gdy ze strony Ojca swojego nie słyszał żadnej słownej odpowiedzi, a jednak wytrwał do końca w miłosnym posłuszeństwie i w ten sposób odniósł chwalebne zwycięstwo nad nienawiścią i śmiercią. Niech moc Jego chwały w pełni was umocni do okazywania wszelkiego rodzaju cierpliwości i stałości (Kol 1, 11).

Na koniec zwróćmy uwagę na wielki konkret, jakim jest nasze ciało – na naszą cielesną obecność na modlitwie! Od tego zaczyna się każde realne doświadczenie modlitwy i męstwa. Modlitwa – powiedzieliśmy – musi być autentyczną walką, ale jednocześnie oblubieńczym gestem miłości. Walką z szatanem, a gestem miłości wobec Pana. Zarówno w walce, jak i w okazaniu miłości potrzebne jest ciało. Bez niego modlitwa jest iluzją, sennym marzeniem nie tylko o zwycięstwie, ale i o prawdziwej miłości. Rany i blizny widoczne na ciele i duszy będą dowodem, że modlitwa jest rzeczywiście wydarzeniem prawdziwego męstwa.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...