Nasunęły mi się dwa pytania: czy dogmatyczna nieomylność Kościoła obejmuje również uznanie określonych osób za święte i czy po upływie stuleci Kościół może się wycofać z uznania danej osoby za świętą z powodu jej poglądów i poczynań? W drodze, 9/2006
Być może tak. Nie lekceważyłbym jednak odmiennego świadectwa znajdującego się w napisanej już w połowie XV wieku biografii Wincentego, której autorem jest Piotr Ranzano. Świadectwo dotyczy zbiorowej decyzji przyjęcia chrztu, podjętej przez wspólnotę żydowską miasta Tortos:
Kiedy tłum z tegoż miasta zebrał się, aby słuchać kazania, Wincenty wszedł na swoje podwyższenie, ale nie zaczynał kazania, jak to przedtem zwykł czynić. Oczekujący lud dziwił się wielce i nie mógł się domyślić, co znaczy ta niezwykła zwłoka. On zaś, wyjaśniając, o co chodzi, powiada: „Nie dziwcie się. Przyczyna mego milczenia jest następująca: oczekuję łaski Bożej, która niedługo zostanie dana nam z nieba. Wkrótce przybiegną na to kazanie ludzie, których przybycie ucieszy szczególnie nas wszystkich. Okażcie im dużo życzliwości i przygotujcie im miejsca, aby czekały na nich, kiedy nadejdą”.
Ledwo skończył te słowa, a oto przychodzi cała synagoga Żydów, aby słuchać jego kazania. Wszyscy przyjęli ich z najwyższą radością i mimo wielkiego tłumu znalazło się dla nich dość przyzwoitego miejsca. Natomiast mąż Boży, zanim zaczął kazanie, zapytał Żydów wobec całego tłumu, kto ich przysłał na to kazanie. Odpowiedzieli mu, że nikt, że z własnej woli postanowili tutaj przyjść, jakby natchnieni przez Boga. Święty głosiciel Boga zaczął więc mówić, a na usta jego spłynęło tak wiele łaski, że duża część owych Żydów zwróciła się ku wierze katolickiej.
Tekst przetłumaczyłem z pierwszego kwietniowego tomu Acta Sanctorum. Rzecz jasna, jest to tekst hagiograficzny i z pewnością domaga się historycznej weryfikacji. Nie ma jednak wątpliwości, że próbując odpowiadać na pytanie o stosunek św. Wincentego Ferreriusza do Żydów, również tego rodzaju świadectwa należy wziąć pod uwagę.
A gdyby się okazało, że zarzuty pod adresem Ferreriusza są słuszne? Czy wtedy należałoby postulować wykreślenie go z listy świętych i zaniechanie oddawania mu czci publicznej w Kościele? To byłoby trochę tak, jak gdybyśmy — po odkryciu jakiejś brzydkiej karty w życiu Tadeusza Kościuszki — postanowili zburzyć jego pomniki i przemianować poświęcone mu ulice. Kanonizacja Wincentego Ferreriusza (już w roku 1455, zatem zaledwie w 31 lat po jego śmierci) nie była przeprowadzona pochopnie ani lekkomyślnie. Był on, na przełomie XIV i XV wieku, sprawcą wielkiego poruszenia religijnego, które się wówczas dokonało w wielu krajach Europy Zachodniej. Tysiące ludzi podziwiało jego duszpasterską gorliwość i było świadkami jego świętości.
Jeżeli zaś chodzi o błędy i grzechy Wincentego, zarzuty formułowane pod jego adresem na pewno zasługują na uważne zbadanie i nie należy z góry ich odrzucać ani przyznawać im racji. Zwłaszcza że nie ma przecież wątpliwości co do tego, iż wszystkie dzieci Adama, zatem również Wincenty Ferreriusz — z jednym tylko wyjątkiem Chrystusa Pana i Jego Matki — są to ludzie ułomni i grzeszni.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
» | »»