Barwy honoru

W czasach, gdy zglobalizowany świat traci kolejne granice, gdy można mieć po kilka paszportów naraz, mieszkać i pracować gdzie się chce, sport zmusza jego uczestników do konkretnej odpowiedzi na pytanie o tożsamość. Czyje barwy chcesz włożyć? Czyjego hymnu chcesz wysłuchać na podium? Słowem – kim tak naprawdę jesteś? W drodze, 9/2009



Je suis polonais

Pierwsze próby były kompletnie nieudane. Oto któregoś dnia polskie korzenie odkrył w sobie niezły angielski piłkarz nazwiskiem Andy Johnson. Ogłosił, że ze względu na polskich przodków rozważa grę w reprezentacji naszego kraju. Gdyby to zrobił, nie mógłby już wystąpić w angielskiej. Zaniepokojony trener reprezentacji Anglii przezornie zatem szybko powołał go i wystawił w meczu Anglików. Tak na wszelki wypadek. Johnson był zadowolony – w końcu tego powołania do kadry Anglii nie mógł się wcześniej doczekać przez wiele lat. Gdy to się stało, pęd ku polskim przodkom minął mu, jak ręką odjął.

Kolejny był Włoch Robert Aquafresca, którego matka pochodziła z Giżycka. Piłkarz uznawany za wielki talent miał do wyboru dwie reprezentacje – wybrał ostatecznie włoską. Podobnie uczynił Danny Szetela – genialny piłkarz, syn polskich emigrantów w Ameryce. Gra już dla Stanów Zjednoczonych. Dziś toczy się wielka bitwa o Ludovica Obraniaka, potomka polskich emigrantów z Pobiedzisk, którzy osiedli w Lille we Francji. 5 czerwca 2009 roku ten świetny piłkarz otrzymał polskie obywatelstwo. – Chcę być Polakiem nie tylko dlatego, by grać w polskiej reprezentacji. Moi dziadkowie byli Polakami. Ja chcę nim być, aby zaspokoić dręczące mnie poczucie tożsamości narodowej. A jest ono związane z Polską. To moje klimaty. Odnajduję się w polskiej kulturze – mówił Obraniak. Po francusku, bo naszego języka dopiero się uczy.

Debiut miał wymarzony – 12 sierpnia 2009 r. w Bydgoszczy w meczu z Grecją zdobył dwa gole. A przed meczem przedstawiciele Pobiedzisk wręczyli wzruszonemu Obraniakowi zaproszenie do odwiedzenia miasta jego dziadków, gdzie do dziś stoi ich stary dom.

Szlak przetarł Euzebiusz Smolarek – syn znanego niegdyś polskiego piłkarza Włodzimierza Smolarka. Osiadł on na stałe w Holandii i tam już urodził się Euzebiusz, zwany przez polskich kibiców Ebim. Kiedy rozpoczynał grę w polskiej reprezentacji, unikał dziennikarzy jak ognia. Powód? Wstydził się swej słabej polszczyzny. Teraz ją poprawił. W Polsce jest gwiazdą. Także dlatego, że mógł wybrać Holandię, choć pewnie tam miałby większe kłopoty, by przedrzeć się do pierwszego zespołu. Dokonał jednak wyboru, który nie odciął mu korzeni i który może być drogowskazem dla innych.

Powiedział „nie” Katarowi

À propos wyboru… Latem 2005 roku polski pływak Bartosz Kizierowski zdobył brązowy medal mistrzostw świata w Montrealu na dystansie 50 metrów kraulem. Wtedy podeszli do niego szejkowie z Kataru. Zaproponowali przyjęcie obywatelstwa tego arabskiego kraju i starty dla niego. W pływaniu to akurat możliwe. Oczywiście, tak szybko pływający obywatel Kataru był bardzo cenny. Szejkowie proponowali 600 tys. euro za tę niewinną wymianę paszportów. To przecież standard w światowym sporcie. Flagę, pod którą się gra, można wszak sobie wybrać… Jest mnóstwo takich przypadków…

Bartosz Kizierowski odmówił jednak, za co dostał order od prezydenta RP. Kiedy jego kolega z pływalni, Chorwat Duje Draganja dowiedział się o geście Polaka, poszedł do Katarczyków. Zwrócił im paszport i pieniądze, które zdążył już dostać. – Zmieniłem zdanie. Chcę startować dla swojego kraju – powiedział.

Reprezentacja bowiem to nie klub, który można zmieniać dowolnie tak, jak zmienia się każde inne miejsce pracy. Takie, które może być zarówno w Warszawie, jak i w Londynie. Reprezentacja to nawet więcej niż paszport czy obywatelstwo – tych przecież też można mieć wiele. A ona nakazuje dokonać konkretnego wyboru.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...