W czasach, gdy zglobalizowany świat traci kolejne granice, gdy można mieć po kilka paszportów naraz, mieszkać i pracować gdzie się chce, sport zmusza jego uczestników do konkretnej odpowiedzi na pytanie o tożsamość. Czyje barwy chcesz włożyć? Czyjego hymnu chcesz wysłuchać na podium? Słowem – kim tak naprawdę jesteś? W drodze, 9/2009
Obecność Brazylijczyka w polskiej kadrze wywołała protest części kibiców. „Nigdy nie będziesz Polakiem” – tej treści transparenty rozpinano na trybunach podczas meczów z udziałem Rogera. Sypały się za to kary – hasło to uznawane było bowiem za rasistowskie (choć tak naprawdę było przejawem ksenofobii, a nie rasizmu).
Skąd się brały te reakcje? Marcos Senna, Brazylijczyk grający dla Hiszpanii, mówił: – My, piłkarze grający w Europie, dla reprezentacji Brazylii byliśmy za słabi. Ale dzięki temu mamy szansę dawać ludziom radość z naszej gry w innych krajach. Jedne drzwi się zamknęły, ale inne się otwierają. Taki jest dzisiejszy świat, taka jest globalizacja.
Okazuje się jednak, że nie zawsze jest to takie proste, skoro część kibiców protestuje. Gdzieś u źródeł protestów krył się pewnie zwyczajny wstyd. Wstyd, że Brazylijczyk taki jak Roger, o którym w jego ojczyźnie nikt nawet nie słyszał i który nie miałby najmniejszych szans na to, by trafić do brazylijskiej reprezentacji, w naszej bez trudu stał się graczem podstawowym.
Wstyd, jak bardzo w związku z tym jesteśmy słabi.
Śladem Turków
Turcja to kraj, który ma wielką diasporę. Oblicza się, że tylko w Niemczech mieszka 2,5 miliona tureckich emigrantów. Ilu jest ich w całej Europie – trudno zliczyć. Mieszkańcy Wiednia opowiadali mi, że dopiero podczas zeszłorocznych Mistrzostw Europy organizowanych przez Austrię przekonali się, jak wielu Turków mieszka w ich mieście. Po zwycięstwie Turcji na wiedeńskie ulice wyległo 100, a może i nawet 150 tys. Turków ze swymi flagami. Dotąd tylko prowadzili tu swoje restauracje czy sklepy. Teraz mieli okazję zamanifestować swą tożsamość. Nie stracili związków ze swą ojczyzną. Głównie dzięki odmiennej religii, kulturze, zwyczajom. I sport jednak odegrał tu pewną rolę.
Turcy zauważyli, że wiele dzieci ich emigrantów w Niemczech, Austrii, Holandii czy Szwajcarii zaczęło uprawiać piłkę nożną w tamtejszych klubach, gdzie system szkolenia był dużo lepszy. Stały się świetnymi piłkarzami. Turcja zaczęła zatem powoływać ich do swojej reprezentacji. Robiła to jak najszybciej. Przepisy stanowiły bowiem, że jeśli po ukończeniu 21 lat zagra się choćby jeden mecz w barwach jakiegoś kraju, klamka zapadła – nie można już grać w barwach innego. W innych sportach można było zmieniać ojczyznę wielokrotnie. W piłce nożnej – nie. Tu była to zatem kwestia ważnego wyboru. Określenia się. Co ciekawe, prawie nie zdarzało się, aby jakiś młody Niemiec czy Austriak tureckiego pochodzenia odmówił gry w reprezentacji Turcji, wybierając Niemcy czy Austrię.
Tymczasem synowie polskich emigrantów, tacy jak Lukas Podolski czy Miroslav Klose, wybrali jednak Niemcy. Podolski mawiał: – Pochodzę z Polski, ale z piłkarskiego punktu widzenia czułem się Niemcem. Byłoby nie fair, gdybym wybrał Polskę po tym wszystkim, co dostałem w Niemczech jako piłkarz. To one mnie wyszkoliły. Od razu postawiłem sprawę jasno, że interesuje mnie wyłącznie gra dla Niemiec.
Strona polska przegrała bitwę z Niemcami o Podolskiego i Klose. Po pierwsze dlatego, że przegrała wcześniej walkę o ich ojców, którzy rozgoryczeni emigrowali z niej za czasów PRL. Przegrała jednak także dlatego, że ma słabszą drużynę piłkarską, a Niemcy to potęga. Grać dla nich to znaczy walczyć o najwyższe laury, także o większe pieniądze. Podolski i Klose tego pragnęli. Te umieszczane gdzieś na sportowych kolumnach gazet informacje umknęły pewnie uwadze wielu osób. A szkoda, bo była to niezwykła bitwa o przynależność do społeczności. Bitwa o tożsamość.
Dopiero niedawno powstała w Polskim Związku Piłki Nożnej specjalna, wzorowana na tureckiej komórka, która ma się zająć wyławianiem zdolnych piłkarzy polskiego pochodzenia i namawiać ich do gry dla Polski, zanim zrobią to inni. Mówiąc górnolotnie – znaleźć polskość w ich duszy i wydobyć ją na wierzch.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.