Nauka niepokoi niewierzących

Poznawanie świata w sposób naukowy może umacniać wiarę w Boga, ale raczej pod warunkiem, że tę wiarę się już posiada, jest się otwartym na Boga, przynajmniej ma się jakąś Jego intuicję. Praktyka pokazuje, że nauka sama w sobie nie musi prowadzić do wiary... Przewodnik Katolicki, 28 czerwca 2009



Metodologiczny błąd popełnił wielki miłośnik astronomii papież Pius XII, kiedy to w teorii Wielkiego Wybuchu zobaczył naukowe potwierdzenie boskiego aktu kreacji, biblijnego „Niechaj stanie się światło”. W 1951 r. triumfalnie zwracał się do Papieskiej Akademii Nauk: „Stworzenie miało miejsce. Jest więc Stwórca, czyli Bóg istnieje!”. Ewentualne obalenie teorii Wielkiego Wybuchu nie będzie dowodem na nieistnienie Stwórcy.

Zatem nauka i wiara, choć razem służą poznaniu prawdy, to nigdy razem się nie zejdą?

– Odpowiem przykładem z trochę innej dziedziny. Święty Augustyn powiedział kiedyś, że lekarz powinien leczyć człowieka tak, jakby Boga nie było. Obowiązkiem uczonego jest wyjaśnianie świata bez odwoływania się do jakichkolwiek racji pozaprzyrodzonych (tzw. metodologiczny naturalizm), bo taka jest natura nauki.

Gdyby obydwa porządki poznawcze: religijny i naukowy były do siebie sprowadzalne, nie miałoby żadnego sensu ich różnicowanie. Jest jeden autor – Bóg; i są dwie księgi – przyrody i Pisma Świętego. Mówiąc nieco żartobliwie, co więc Bóg rozłączył, tego człowiek nie się nie waży łączyć. Dlatego nauka i wiara, choć razem służą poznaniu prawdy, to nie zejdą się. Możemy mówić o ich autonomicznym, choć pokojowym współistnieniu.

Brak poszanowania tej autonomii prowadził w historii do wielu kryzysów i napięć, czego przykładem jest dramat Galileusza i jego konflikt z Kościołem. Reprezentanci Kościoła stali na stanowisku, że system heliocentryczny (kopernikański) stoi w sprzeczności z biblijnym obrazem świata stworzonego przez Boga. Galileusz, człowiek skądinąd wierzący, okazał się lepszym teologiem i biblistą od biskupów kiedy twierdził, że Biblia nie mówi, „jak idzie niebo, ale jak się idzie do nieba”. Nie można też z Biblią w ręku uzasadniać ewolucji gatunków lub ją zwalczać. Sprawy te były poza zainteresowaniem biblijnych autorów.

Czy my, jako ludzie, nie jesteśmy zbyt ciekawscy? Czy chcąc poznać najdalsze zakątki Wszechświata nie tracimy czasu na próżno, bo nie to jest naszym przeznaczeniem? Wszak Bóg powiedział do pierwszych ludzi, by czynili sobie ziemię poddaną, a więc naszą planetę, a nie cały Wszechświat.

– „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” – to pierwsze słowa Pisma Świętego. Bóg oddzielił porządek niebieski – nadprzyrodzony od ziemskiego – doczesnego. To co jest ziemią – naturą, przyrodą Wszechświatem, z woli i plecenia Boga stało się człowieka powinnością, zadaniem i powołaniem: „czyńcie sobie ziemię poddaną”.

Zatem Ogród Rajski, Ziemia były dla człowieka wszechświatem, obszarem powinności wskazanym przez Boga. Oczywiste jest, że cały Wszechświat został ludziom darowany. Jego poznawanie na pewno nie jest stratą czasu.

Rozmawiała: Renata Krzyszkowska



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...